1 mln dolarów za odcinek nie był w stanie przekonać Henry'ego Cavilla do pozostania w "Wiedźminie". Geralta z Rivii ma zastąpić Liam Hemsworth. Czy już można pisać o równi pochyłej Netfliksa?


Fandom Białego Wilka obiegła elektryzująca wiadomość - Henry Cavill nie wróci do filmowania po kolejnym 4. sezonie "Wiedźmina". W tej roli pojawi się za to znany szerszej publiczności m.in. z "Igrzysk śmierci" czy "Ostatniej piosenki" (w której notabene zagrał ze swoją żoną Miley Cyrus) Liam Hemsworth. Jak się okazało, starał się on o tę rolę już w 2018 roku, ale przegrał w wyścigu o gażę właśnie z Cavillem - informuje "Redanian Intelligence". Dzięki temu być może utrzymany zostanie termin rozpoczęcia zdjęć do 4. sezonu, które ruszają już w drugiej połowie 2023 roku i zbiegną się z premierą 3. sezonu na Netfliksie.
Przeczytaj także
Liam Hemsworth wydał oświadczenie, że podobnie jak poprzednik jest ogromnym fanem Wiedźmina i nie może się doczekać, aż wcieli się w jego postać. Dla niego Cavill ustawił wysoko poprzeczkę, ale nie może się już doczekać momentu, aż chwyci dwa miecze.
Sam ekranowy Biały Wilk milczy co do przyczyn odejścia. Oficjalnie mówi się, że Henry Cavill wraca do innej, legendarnej wręcz postaci, a więc Supermena, o co jego agent starał się od kilkunastu miesięcy. Dwayne "The Rock" Johnson skomentował to "witaj w domu Supermanie".
Jednak, jak się okazuje, aktor chciał opuścić uniwersum Wiedźmina już znacznie wcześniej. Po pierwszym sezonie, w którym za odcinek zarabiał 400 tys. dolarów, otrzymał znaczącą podwyżkę (do 1 mln dolarów), ale jednocześnie przy renegocjacji kontraktu podpisał go... na dość krótki termin (tylko jeden sezon), a następnie miało dojść ponownie do rozmów.

Jaką formę opodatkowania wybrać?
Własna działalność gospodarcza a podatki
Założyłeś własną firmę? Kolejnym krokiem w jest wybór sposobu rozliczania się ze skarbówką z tytułu osiąganych dochodów. Odpowiednia formy opodatkowania, dopasowana do potrzeb przedsiębiorcy, niesie ze sobą korzyści finansowe. Warto o nich wiedzieć!<BR>
Pobierz e-booka zostawiając zgody, albo zapłać 20 zł
Masz pytanie? Napisz na marketing@bankier.pl
To zaskakujące - tym bardziej że wielokrotnie podkreślał, że jest wielkim fanem zarówno sagi napisanej przez Andrzeja Sapkowskiego, jak i gier (które stanowiły dla niego furtkę do książek). Na początku przyznawał, że może nawet wziąć udział w 7 sezonach serialu, byleby ten trzymał się oryginału. Jednak już po 2 sezonie aktor rozważał opuszczenie produkcji.
Przeczytaj także
– Chciałem spróbować wprowadzić jak najwięcej książkowego Geralta do drugiego sezonu, na tyle na ile pozwalała wizja showrunnerki - wyjaśniał w Philstar Global. Dlatego też największym wyzwaniem dla niego było znalezienie wspólnej płaszczyzny między tym, czego chcieli producenci, a tym, co chciałby zobaczyć w serialu jako fan. - Trudne było dla mnie odnalezienie Geralta z książek a dobrym graniem postaci napisanej przez scenarzystów. Dla mnie ta postać jest wielowymiarowa - Geralt jest filozofem - amatorem, jest mądry i rozważny, a jednocześnie ponury i złośliwy - dodawał. Z kolei w wywiadzie przeprowadzonym przez Josha Horowitza mówił, że chciałby wcielać się w takie role, w które wierzy, a przestawać robić te, które wypadają źle.
Fani apelują do Netfliksa, by anulował "Wiedźmina" po odejściu Cavilla. Zbierają też podpisy pod przywróceniem go. Jako argumenty podają fakt, że tylko aktor "trzymał ich" przy tym serialu.
"Henry Cavill jest jednym z wielkich fanów, zna to wszystko na wylot i chciał pozostać wierny światu Sapkowskiego, dlatego Netflix chce go zastąpić. Pokażmy im w czystych liczbach (a tym samym w straconych pieniądzach, bo na tym im zależy), że żaden z nas, fanów Wiedzmina, nie stanie za platformą, zrezygnuje z programu i z subskrypcji. Netflix moze istnieć tylko dlatego, że każdy z nas płaci im co miesiąc za tworzone treści, które stanowią dla nas rozwyrkę. Niestety informacje o serialu "Wiedźmin" wskazują na to, że zespół produkcyjny podejmuje decyzje całkowicie sprzeczne z naszymi - fanami - interesami".
Jak na razie zebrano ponad 134 tys. podpisów.
Przypomnijmy, że scenarzyści znacząco odeszli już od książkowego pierwowzoru. Nawet bez wspominania przy tym o forsowanej także i w tej produkcji ultrapoprawności politycznej Netfliksa, ale np. fakt, że wiedźmini zaprosili do Kaer Morhen prostytutki, zgoda Vesemira na Próbę Traw Ciri, test Yennefer, która ma zabić cennego jeńca - Cahira (nie wspominając już o ich kuriozalnej ucieczce przez miasto w najbardziej jaskrawych strojach na Kontynencie), Jaskier gubiący wątki itd. Wymieniać niestety można by długo.
Przeczytaj także
Ostatnio wyszło także na jaw, że część scenarzystów kpi z twórczości Andrzeja Sapkowskiego. O tym m.in. mówił na swoim Instagramie scenarzysta Beau DeMayo (który już nie pracuje przy "Wiedźminie"). - Niektórzy scenarzyści jawnie kpili z materiału źródłowego - zaznaczył. - To jest przepis na katastrofę i złe morale. Fandom niczym papierek lakmusowy sprawdza ego i sprawia, że wszystkie zarwane noce są tego warte. Trzeba szanować dzieło, zanim będzie można dodać coś do jego spuścizny - dodawał.
Zatrudniona przez platformę streamingową Lauren S. Hissrich stwierdziła, że scenarzyści musieli przeczytać całą sagę Sapkowskiego, ale... celowo nie szukała dziesiątki specjalistów od wiedźmińskiego uniwersum.
Yes. And equally importantly, no.
— Lauren S. Hissrich (@LHissrich) June 8, 2020
Netflix uparcie będzie brnął w taką wersję historii Białego Wilka, bo już zakontraktowano kolejne dwa sezony. W ramach oszczędności będą one jednak kręcone jednocześnie, a scenariusze mają powstawać mniej lub bardziej na bieżąco podczas filmowania - donosi serwis Redanian Intelligence. To nie brzmi dobrze. Stworzenie jednego sezonu jest niesamowicie trudnym zadaniem, a nakręcenie dwóch metodą "back to back" (jednoczesne kręcenie i pisanie scenariuszy do więcej niż dwóch sezonów) to zadanie karkołomne, nawet jak na wiedźmińskie standardy.
Informacje o kolejnych skasowanych serialach, z których część z nich miała szansę stać się hitami - może nie na miarę "The Crown" czy "Stranger Things", ale jednak podreperowałaby nadszarpnięte przez odpływ subskrybentów finanse, nie napawają widzów optymizmem. Pozostając jedną z najdroższych platform streamingowych, od dłuższego czasu nie ma nic nowego do zaoferowania, co przyciągnęłoby większą widownię (umówmy się, paradokumenty o seryjnych mordercach są raczej niszowe). W związku z tym popada w swoistą spiralę kłopotów.
Przeczytaj także
Do tego jeszcze w tym roku planuje wprowadzić tańszy abonament, ale z reklamami. Zapowiada także ostrzejszą walkę ze współdzieleniem konta przez kilka rodzin. Netflix podał oficjalną datę i szczegóły tej operacji.
Odcinki pierwszego sezonu "Wiedźmina" kosztowały 10 mln dol., co po zsumowaniu dałoby szacunkową kwotę 70-80 mln dol. za sezon. W drugiej serii Netflix zapłacił za każdy epizod więcej, bo około 15 mln dol. To jednak kropla w morzu w porównaniu z 1 mld dol. "Władcą Pierścieni: Pierścienie Władzy" Amazona czy choćby połową tej kwoty wydaną przez HBO na "Ród smoka".
***
Popkultura i pieniądze w Bankier.pl, czyli seria o finansach "ostatnich stron gazet". Fakty i plotki pod polewą z tajemnic Poliszynela. Zaglądamy do portfeli sławnych i bogatych, za kulisy głośnych tytułów, pod opakowania najgorętszych produktów. Jakie kwoty stoją za hitami HBO i Netfliksa? Jak Windosorowie monetyzują brytyjskość? Ile kosztuje nocleg w najbardziej nawiedzonym zamku? Czy warto inwestować w Lego? By odpowiedzieć na te i inne pytania, nie zawahamy się zajrzeć nawet na Reddita.
aw