REKLAMA

Łódzki sąd oddalił pozew grupy frankowców przeciwko mBankowi

2018-10-19 12:37
publikacja
2018-10-19 12:37

Sąd Okręgowy w Łodzi oddalił w piątek pozew grupy frankowców przeciwko mBankowi. Powodem złożenia pozwu jest zawarty w umowach mechanizm waloryzacji. Klienci banku domagali się unieważnienia całych umów kredytów "waloryzowanych" lub unieważnienie części ich zapisów.

fot. Katarzyna Waś-Smarczewska / / Bankier.pl

W piątek łódzki sąd oddalił ich powództwo w całości. Uznał, że umowy nie są sprzeczne z prawem. Nie podzielił też zarzutu, że sporne zapisy umów kredytowych są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Zdaniem sądu, kredytobiorcy mogli ubiegać się o roszczenia w indywidualnych procesach.

Z wyroku, który jest nieprawomocny, zadowoleni byli przedstawiciele mBanku, zdaniem których, sąd podzielił wszystkie ich argumenty. Pełnomocnik frankowców mec. Iwo Gabrysiak nie wykluczył złożenia apelacji, ale decyzję podejmie po zapoznaniu się z uzasadnieniem sądu.

Sprawa toczy się od 2016 roku. Początkowo pozew dotyczący umów kredytów hipotecznych waloryzowanych kursem franka szwajcarskiego zawieranych przez bank złożyło ponad 500 osób. Obecnie grupa liczy ponad 1720 osób. Ich reprezentantem jest Miejski Rzecznik Konsumentów w Warszawie.

Powodem złożenia pozwu jest zawarty w umowach mechanizm waloryzacji kredytu udzielonego we frankach szwajcarskich. Jego celem było m.in. unieważnienie całych umów kredytów "waloryzowanych" zawartych z mBankiem, a ewentualnie - unieważnienie części ich zapisów uważanych za nieuczciwe. W pozwie wymieniono kilka klauzul w tych umowach i zawarto związane z nimi konkretne wnioski.

Grupa kwestionowała sposób waloryzacji kredytu. Jej pełnomocnik podkreślał, że miernikiem waloryzacji jest kurs franka szwajcarskiego, a tak naprawdę dwa kursy - przy wypłacie kurs kupna, a przy spłacie każdej raty - kurs sprzedaży. Zwrócił uwagę, że kwestia ustalania wartości długu, który ma spłacić konsument poprzez kurs waluty była powszechną praktyką, a to jak mówił - powołując się na raport NIK - jest to "systemowa wada, za którą winę ponoszą banki, ewentualnie państwo, które nie zareagowało odpowiednio wcześnie".

Pełnomocnik podkreślał, że istotą sprawy jest interes prawny i ryzyko, jakie ponieśli klienci banku, wynikające z naruszenia prawa bankowego. Zwrócił uwagę, że bank przeniósł w całości na kredytobiorcę ryzyko kursowe, tzn., kiedy ten kurs wzrośnie, to nie jest problem banku, tylko klienta. Według pełnomocnika tak być nie powinno. Ryzyko kursowe powinno być podzielone na obie strony. Dlatego - jego zdaniem - doszło do nadużycia zaufania publicznego do banków.

Tymczasem zdaniem mBanku, ryzyko jest zjawiskiem typowym w gospodarce i dotyczy także umowy bankowej. Osoby, które zdecydowały się wziąć kredyt miały wybór między kredytem złotówkowym a "walutowym". Dlatego banku wnosił o oddalenie pozwu.

W piątek sąd podzielił stanowisko banku. (PAP)

autor: Jacek Walczak

jaw/ drag/

Źródło:PAP
Tematy
Orange Nieruchomości
Orange Nieruchomości
Advertisement

Komentarze (9)

dodaj komentarz
adamleszcz
Banki obecnie to zgnilizna. Zatraciły swą rolę i misję. Funkcjonują dla wyłudzania, oszukiwania i wkręcania. Są zagrożeniem. Tak jak pies gospodarski, który wlazł na stół gospodarza, i chce rządzić. Za pysk, pasem po grzbiecie, i z powrotem do budy. Pies ma być, ma swoją funkcję, ale ma to być funkcja służebna dla społeczeństwa, Banki obecnie to zgnilizna. Zatraciły swą rolę i misję. Funkcjonują dla wyłudzania, oszukiwania i wkręcania. Są zagrożeniem. Tak jak pies gospodarski, który wlazł na stół gospodarza, i chce rządzić. Za pysk, pasem po grzbiecie, i z powrotem do budy. Pies ma być, ma swoją funkcję, ale ma to być funkcja służebna dla społeczeństwa, nie tak, jak to teraz się dzieje. To nie jest to. Stają się pospolitymi oszustami, pazernymi cwaniakami. Splunąć na tę bandę nie warto. Krzywdzą. Po prostu krzywdzą.
qrara
Czy ten sąd ma w pogardzie stanowisko trybunału w Luksemburgu, prawo unijne, a może po prostu nie umie czytać ze zrozumieniem?
Rafał Bujalski: Niedawno ukazał się kolejny wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE dotyczący kredytów walutowych. Chociaż tło orzeczenia było zagraniczne, to wydaje się ono mieć znaczenie dla Polski, o czym
Czy ten sąd ma w pogardzie stanowisko trybunału w Luksemburgu, prawo unijne, a może po prostu nie umie czytać ze zrozumieniem?
Rafał Bujalski: Niedawno ukazał się kolejny wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE dotyczący kredytów walutowych. Chociaż tło orzeczenia było zagraniczne, to wydaje się ono mieć znaczenie dla Polski, o czym świadczyć może choćby udział w sprawie przedstawiciela naszego rządu...
Dr Waldemar Gontarski: To prawda. Trybunał Sprawiedliwości 20 września ogłosił wyrok prejudycjalny w sprawie C-186/16 Andriciuc i inni, na wniosek sądu z Rumunii.
Wyrok, co nieczęsto się zdarza, odbiega od wcześniejszej opinii Rzecznika Generalnego. Na czym polegała rozbieżność?
Mówiąc najogólniej, rozbieżność dotyczy odpowiedzi na pytanie, czy ryzykiem walutowym obciążony ma zostać bank czy kredytobiorca. A konkretnie, czy bank przed zawarciem umowy o kredyt musi przedstawić ewentualne wahania kursów wymiany i ryzyko wiążące się z zaciągnięciem kredytu w walucie obcej. Rzecznik na takie pytanie odpowiada: Nie. Trybunał: Tak.
Inna rzecz, że nie jest to pierwszy wyrok TSUE dotyczący kredytów walutowych, w którym Trybunał odrzuca stosowaną przecz rzecznika probankową wykładnię, obcą prawu unijnemu, która to wykładnia przytrafia się też polskiemu Sądowi Najwyższemu, o czym wspominaliśmy w poprzednich wywiadach (zob. np. "Kredyty we frankach: prawo UE stoi po stronie kredytobiorców"). Rzecznicy generalni i polski SN najwyraźniej kierowali się tutaj takimi względami, jak stabilność systemu bankowego, która zostałaby zachwiana po ustaleniu bezprawności działania banków z powodu niewywiązania się z przedkontraktowego obowiązku informacyjnego, za czym poszłaby konieczność przewalutowania kredytów po kursie z dnia udzielenia kredytu.
Trybunał jest nieprzemakalny na tego typu zabiegi interpretacyjne i bierze pod uwagę ratio legis przepisów dyrektywy o klauzulach abuzywnych, co polegać ma na ochronie konsumenta, w tym przypadku kredytobiorcy, jako strony słabszej, któremu bank zaoferował wielce ryzykowny produkt w postaci kredytu walutowego. W opinii rzecznika w sprawie Andriciuc czytamy, że wymóg, zgodnie z którym klauzule umowne muszą być wyrażone prostym i zrozumiałym językiem, nie może nakazywać bankowi, aby przewidział późniejsze nieprzewidywalne zmiany – to po pierwsze; a po drugie, obciążenie ryzykiem kursowym konsumenta samo w sobie nie powoduje znaczącej nierównowagi stron umowy o kredyt, ponieważ bank nie ma wpływu na kurs wymiany waluty. Trybunał odrzucił takie rozumowanie. Wyraźnie to widać przy porównaniu pkt 2 wniosków opinii rzecznika z pkt 50 wyroku. Otóż rzecznik twierdzi, że przedkontraktowy obowiązek informacyjny nie może sięgać tak daleko, by nakazywać bankowi, aby podawał kredytobiorcy, cytuję: "przyszłe wahania kursów wymiany". Natomiast Trybunał rozstrzygnął, iż bank, tu znowu cytat: "musi przedstawić ewentualne wahania kursów wymiany" i ryzyko wiążące się z zaciągnięciem kredytu w walucie obcej, zwłaszcza w przypadku, gdy konsument będący kredytobiorcą nie uzyskuje dochodów w tej walucie. Mamy tu więc czołowe zderzenie poglądów rzecznika i rozstrzygnięcia wydanego przez TSUE.
Jak omawiane rozstrzygnięcie ma się do wyroków TSUE odnoszących się do sporów między bankami a kredytobiorcami, które komentował Pan w programie LEX Prawo Europejskie?
Trybunał po raz pierwszy szczegółowo dotyka kwestii szacowania wahań kursu walutowego przez samego kredytobiorcę jako nie-profesjonalistę. Na ten problem zwracało uwagę wcześniej piśmiennictwo polskie w komentarzach do orzecznictwa luksemburskiego odnoszącego się do kredytów walutowych – począwszy od mojej glosy do wyroku w sprawie Kásler. Jak wtedy pisałem, z natury ryzyka walutowego wynika, że odpada populistyczne twierdzenie, iż każdy kredytobiorca sam z siebie wiedział, na co decyduje się, wybierając kredyt we frankach szwajcarskich. Na potwierdzenie tej tezy przytoczyłem Zalecenia Europejskiej Rady ds. Ryzyka Systemowego dotyczące kredytów w walutach obcych głoszące, że wyliczenie dokładnej skali ryzyka walutowego i ryzyka stopy procentowej związanego z kredytami walutowymi jest trudne, ponieważ tradycyjne metody obliczania ryzyka nie uwzględniają tego, że bankowe kredyty walutowe dla kredytobiorców nieposiadających dochodów w danej walucie obcej łączą w sobie ryzyko rynkowe i kredytowe w sposób wysoce nieliniowy. Jednocześnie według tych Zaleceń, instytucje finansowe, w tym banki, muszą zapewniać kredytobiorcom informacje wystarczające do podejmowania przez kredytobiorców świadomych i rozważnych decyzji oraz powinny wyjaśniać co najmniej, jak na wysokość raty kredytu wpłynęłyby silna deprecjacja środka płatniczego państwa członkowskiego UE, w którym kredytobiorca ma miejsce zamieszkania lub siedzibę, i wzrost zagranicznej stopy procentowej. Mówimy tutaj konkretnie o pkt A 1 tego dokumentu, który zaleca, aby krajowe organy nadzoru i państwa członkowskie wymagały od banków, cytuję: "odpowiedniego informowania kredytobiorców o ryzyku walutowym", a więc nie tylko o samej możliwości wystąpienia ryzyka. I teraz, w wyroku w sprawie Andriciuc, po raz pierwszy w orzecznictwie luksemburskim zostały wskazane właśnie te Zalecenia.
xiven
starcie tytanów cwaniactwa, wygrywa ten kto wykombinował lepsze kruczki prawne na swoją obronę, trafił swój na swego

nie współczuje ani nie kibicuje nikomu
matb
"Zwrócił uwagę, że bank przeniósł w całości na kredytobiorcę ryzyko kursowe, tzn., kiedy ten kurs wzrośnie, to nie jest problem banku, tylko klienta. Według pełnomocnika tak być nie powinno."

Co?!?! Dlaczego niby to ma być ryzyko banku? Co za brednie. Nic dziwnego, że sąd oddalił pozew.
wojtek2u
kiedy następnym razem jakiś Bank wciśnie ci ryzykowny produkt finansowy reklamowany jako "lokata" lub sprzeda ci jednostki funduszu zamkniętego, któremu to funduszowi następnie udzieli pożyczki a fundusz padnie (patrz BPH Nieruchomości) to bądź tak dobry i nie płacz wtedy na forum
antybolszewik odpowiada wojtek2u
Co to znaczy "wciśnie"? Rozumiem, że przedstawiciele banku karabinami zaganiają do placówek i siłą wymuszają podpisy pod umowami in-blanco. Niecnie zatem czynią.
karbinadel odpowiada wojtek2u
Dziwne tylko, że dopóki frank był po 2 zł, nikt nie czuł się poszkodowany, ani nie uważał, że bank go wprowadził w błąd. Zresztą, jak dorosły człowiek w pełni władz umysłowych może twierdzić, że bank mu coś wcisnął? Kijem naganiali, czy jak?
y2767651
"Co?!?! Dlaczego niby to ma być ryzyko banku? Co za brednie. Nic dziwnego, że sąd oddalił pozew."

Wyplata byla w CHF czy w PLN?
Splata byla mozliwa w CHF czy w PLN?

Czy jak bank ustali kurs waluty na 5 pln - sprzedaz i 3 pln skup, to jest wszystko w porzadku? Banki maja najwyzsze spready.

jkl777 odpowiada karbinadel
Jak to w piramidzie finansowej. Na poczatku nikt nie czuje sie poszkodowany...

Powiązane: Frankowcy w sądach

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki