Chwiejny ELEKTRIM
NIEPEWNY KURS
Pogłoska, jakoby Vivendi zerwał negocjacje i nie podpisze umowy z Elektrimem, zgodnie z którą miał przejąć kontrolę nad aktywami telekomunikacyjnymi spółki, zachwiała w piątek notowaniami holdingu. Kurs spadł najpierw o ponad 4 proc., by potem stopniowo odrabiać straty. Ostatecznie Elektrim zakończył notowania jedynie 0,5-proc. spadkiem, do 20,40 zł.Rynek dał wiarę zapewnieniom zarządu spółki, że rozmowy z Vivendi nadal trwają.
Nie ma co się dziwić, gdy notowaniami spółki targają plotki, bo wokół niej zrobiło się gorąco, tak jak ostatnio wokół Elektrimu. Nawet najbardziej absurdalna idea znajdzie wdzięcznych słuchaczy, gdy wcześniej sama spółka zaskakiwała inwestorów pomysłami, o których im się nigdy nie śniło. Wprawdzie logicznie myśląc mało prawdopodobne jest to, by Vivendi zerwał rozmowy z Elektrimem, gdyż Francuzi chcą z nim zrobić bardzo dobry interes, jednak dlaczego tak miałoby się nie stać? Patrząc na historię Elektrimu, widać w niej wiele zaskakujących zakrętów.
Rynek jest szkolony tak, przyjąć za dobrą monetę każdą niespodziankę. Celują w tym tuzy polskiej gospodarki: Elektrim i TP SA. Czy ktoś kiedykolwiek myślał poważnie, że akcje Telekomunikacji będą kosztowały 14 zł? Albo że rząd będzie szukał dla niej właściciela ze świecą w ręku?
ELEKTRIM NADAL NEGOCJUJE WARUNKI OSTATECZNEJ UMOWY ZE SWOIM FRANCUSKIM PARTNEREM
W piątek inwestorzy przeżyli chwile grozy gdy na rynku pojawiła się plotka, jakoby Vivendi zerwał rozmowy z Elektrimem. Kurs spółki spadł ponad 4 proc., potem jednak zaczął odrabiać straty. Zarząd spółki szybko zdementował pogłoskę, Vivendi również.
Plotka wywołała duże zamieszanie na rynku, gdyż zerwanie negocjacji oznacza dla Elektrimu brak umowy, od której może zależeć być albo nie być spółki. Rynek nie dał jednak do końca wiary plotce, gdyż gdyby tak było spadek notowań byłby dużo większy, a odrobienie strat niemożliwe w tak krótkim czasie, jak stało się to w piątek. Po początkowym obniżeniu notowań, kurs powoli piął się w górę by zakończyć piątkową sesję jedynie o 0,5 proc. niżej w stosunku do czwartkowego zamknięcia.
Nastroje na rynku uspokoiły oświadczenia przedstawicieli zarządu spółki, którzy kategorycznie dementowali plotki. Jacek Walczykowski, wiceprezes Elektrimu, powiedział, że rozmowy z Vivendi trwają i nie doszło do ich zerwania. Nie ukrywał przy tym, że są one skomplikowane, w związku z tym nie można dokładnie określić terminu podpisania umowy.
Atmosfera wokół Elektrimu jest szczególnie napięta od poniedziałku 30 lipca, gdyż właśnie wtedy minął termin, w którym miała zostać zawarta umowa, zgodnie z którą Vivendi przejmie kontrolę nad aktywami telekomunikacyjnymi i internetowymi Elektrimu.
Według pogłoski krążącej w piątek po rynku, powodem zerwania były kłopoty z dojściem do porozumienia w sprawie części energetycznej Elektrimu. Cytowany przez PAP anonimowy przedstawiciel Vivendi powiedział, że Vivendi absolutnie nie jest zainteresowane działem energetycznym Elektrimu lecz nie ma zamiaru zrywać z tego powodu negocjacji. Dodał jednak, że być może istnieją jakieś rozmowy w tej sprawie pomiędzy Eastbridge a Elektrimem.
Część energetyczna holdingu nie jest w ogóle tematem rozmów, gdyż list intencyjny podpisany przez Vivendi i Elektrim dotyczy jedynie aktywów telekomunikacyjnych i internetowych. Aktywa energetyczne Elektrimu nie są przedmiotem negocjacji - powiedziała PG Ewa Bojar, rzecznik Elektrimu.
Benita Mikołajewicz, analityk ING Barings
Do transakcji między Elektrimem a Vivendi w końcu dojdzie, bo jednej i drugiej stronie bardzo na niej zależy. Ponieważ sytuacja jest jednak niepewna, rynek na pogłoski, że miałoby być inaczej, reaguje negatywnie. Umowa jest kluczowa dla Elektrimu. Ponieważ transakcja jest dosyć skomplikowana, wiele kwestii jest podnoszonych podczas negocjacji. Elektrim, jak sądzę, chce jak najlepiej zabezpieczyć swoje interesy, bo po podpisaniu umowy pozostanie w spółce Elektrim Telekomunikacja akcjonariuszem mniejszościowym. Zabiegi Elektrimu o utrzymanie mocnej pozycji są również w interesie akcjonariuszy mniejszościowych.
