

Po wielu "tłustych" latach dla ubezpieczycieli, banków i pośredników finansowych nadchodzą gorsze czasy. Już nie tak łatwo sprzedawca będzie mógł wcisnąć tzw. polisolokatę, a i warunki ubezpieczeń inwestycyjnych mają zmienić się na korzyść klienta.
Rosnąca liczba skarg do Rzecznika Ubezpieczonych i UOKiK a także indywidualnych i zbiorowych pozwów w sprawie tzw. polisolokat wymusiła na instytucjach państwowych decyzje, które mają sprawić, że sprzedaż polis inwestycyjnych wreszcie się ucywilizuje. Zmiany na korzyść klienta oznaczają naturalnie niekorzyść firm ubezpieczeniowych i ich agentów. W 2014 roku po zapowiedziach nowych regulacji wartość sprzedaży ubezpieczeń z UFK spadła o 0,45 mld zł, a można przewidywać, że ten spadkowy trend się utrzyma, bo szykują się kolejne obostrzenia.
Ubezpieczenia się sprzedaje. Nie zawsze etycznie
Polisa to nie chleb - ubezpieczenia się sprzedaje, a nie kupuje. Poza obowiązkowym OC samochodu mało jest ubezpieczeń, po które klient sam z własnej inicjatywy przyjdzie do agenta. A i po OC przychodzi głównie dlatego że musi. Więc ubezpieczyciele uruchamiają ogromne machiny sprzedażowe i zatrudniają tabuny odpowiednio dobrze wynagradzanych pośredników - aby przekonać klientów, że potrzebują ubezpieczenia.
ReklamaTa zasada dotyczy przede wszystkim inwestycyjnych polis na życie, czyli polisolokat, ubezpieczeń z funduszem kapitałowym i produktów strukturyzowanych. Rozmaici pośrednicy przez lata namawiali na ich zakup nie tylko osoby z nadwyżkami finansowymi, ale po prostu każdego, kogo zdołali przekonać - bo w perspektywie mieli z jednej strony sowitą prowizję (jako marchewkę), a z drugiej strony plany sprzedażowe do zrealizowania (czyli kij). Już po kilku miesiącach regularnych wpłat na polisę z UFK agent mógł zainkasować równowartość rocznej składki klienta.
W efekcie takiej polityki pośrednicy czasami w rozmowach z ludźmi "mijali się z prawdą" przy opisywaniu ryzyka inwestycji, a już zaskakująco często "zapominali" powiedzieć, że jeśli klient zrezygnuje z umowy w pierwszych latach po jej zawarciu, to straci większość wpłaconych pieniędzy tytułem opłaty likwidacyjnej. Zdarzały się też przypadki niedoręczenia warunków ubezpieczenia (OWU) przed zawarciem umowy. Człowiek wchodził do banku założyć konto oszczędnościowe, a wychodził z unit-linkiem z regularną składką na 15 lat. Używam czasu przeszłego, ponieważ wszystko wskazuje na to, że dobre czasy dla sprzedawców polis inwestycyjnych powoli odchodzą w przeszłość.
Dobrze się sprzedawało. Komu to przeszkadzało?
Kilka lat temu Rzecznik Ubezpieczonych odnotował znaczny wzrost ilości skarg na towarzystwa ubezpieczeniowe związanych właśnie z ubezpieczeniami inwestycyjnymi. Zgłoszeń od klientów "wrobionych" w polisy z UFK przybywało w lawinowym tempie:
-
2011 r. - 146 skarg
-
2012 r. - 516 skarg
-
2013 r - 1216 skarg
-
2014 r. - 1422 skargi
Już w 2012 roku Rzecznik opublikował alarmujący raport, w którym opisał problemy, z jakimi zwracali się skarżący klienci. Zdaniem Rzecznika Ubezpieczonych sama konstrukcja umowy ubezpieczenia z UFK, w której składka ubezpieczeniowa nie jest przeznaczana na ochronę ubezpieczeniową (w niektórych produktach występują sumy ubezpieczenia na wypadek zgonu na poziomie 100 zł), może świadczyć o tym, że takie produkty to już nie ubezpieczenia, ale instrumenty finansowe.
Jednak skargi klientów nie przynosiły rezultatu - towarzystwa twardo stały na stanowisku, że "widziały gały co brały", bo w papierach wszystko się zgadzało - klient podpisał, że zapoznał się z warunkami ubezpieczenia i że je akceptuje. Udowodnienie pośrednikowi, że wprowadził klienta w błąd przy zawarciu umowy graniczy z cudem, bo przecież nikt nie rozmawia z doradcą z włączonym dyktafonem w kieszeni. W takiej sytuacji klienci zaczęli podważać same postanowienia warunków umownych, które zakładały potrącenie nawet 99% wartości rachunku tytułem opłaty likwidacyjnej, gdyby osoba "wrobiona w polisę" chciała z niej zrezygnować przed terminem.
Tu do sprawy włączył się UOKiK, który nałożył na Aegon TU na Życie oraz trzech pośredników: Idea Bank, Open Finance i Raiffeisen Bank Polska kary w łącznej wysokości ponad 50 mln. zł za nieuczciwe praktyki rynkowe przy sprzedaży tzw. polisolokat. Wcześniej prezes UOKiK wpisał na listę niedozwolonych klauzul umownych opłaty likwidacyjne stosowane m. in. przez towarzystwa Uniqa i Aegon.
Prawnicy zaczęli organizować pozwy zbiorowe przeciwko ubezpieczycielom. Warszawska kancelaria LWB w sprawach przeciwko ubezpieczycielom reprezentuje 1833 osoby i złożyła już 7 pozwów zbiorowych: przeciwko towarzystwom życiowym Aegon, Generali, Skandia (2 pozwy), AXA (2 pozwy) oraz Europa. Na razie tylko jeden ubezpieczyciel, Aegon, zdecydował się oddać opłaty likwidacyjne potrącając sobie 1 %. Pozostali prowadzą z klientami twardą "wojnę na wyczerpanie". - Będziemy częściej występować po stronie poszkodowanych w sądach, zwłaszcza w przypadku firm, które stwarzają najwięcej problemów ubezpieczonym - zapewnia Jacek Łęski ze stowarzyszenia "Przywiązani do polisy" związanego z kancelarią LWB. - W sytuacji, w której państwo okazuje się nieudolne a ubezpieczyciele nieuczciwi, tylko w zorganizowanej formie można bronić własnych interesów - dodaje Łęski.
Pod wpływem nacisków ze strony Rzecznika Ubezpieczonych, działań UOKiK, a także po szeregu niekorzystnych wyroków sądowych w indywidualnych sprawach firmy ubezpieczeniowe zaczęły obniżać opłaty likwidacyjne, ale w dalszym ciągu pozostają one na dość wysokim poziomie.
"Soft law", czyli rekomendacje
Po latach nieprawidłowości w sprzedaży ubezpieczeń inwestycyjnych Polska Izba Ubezpieczeń postanowiła zareagować, wydając swoim członkom czyli towarzystwom ubezpieczeniowym rekomendację wprowadzającą Kartę Produktu. Dokument ten od maja 2014 roku powinien otrzymać każdy klient zainteresowany ubezpieczeniem na życie z UFK. W Karcie mają znajdować się podstawowe informacje o rodzaju produktu, ryzyku z nim związanym a także o wszelkiego rodzaju opłatach, ujęte w syntetyczną i przejrzystą formę - w przeciwieństwie do często niejasnych ogólnych warunków ubezpieczenia. Sama Karta Produktu nie jest jeszcze czynnikiem ograniczającym sprzedaż, choć niewątpliwie pośrednik, który ją sporządza, musi liczyć się z tym, że klient po przeczytaniu Karty może już nie być tak przekonany do zakupu polisy inwestycyjnej jak byłby bez tego dokumentu.

Prawdziwą rewolucję w sprzedaży ubezpieczeń (w tym polis inwestycyjnych) w bankach wprowadziła Komisja Nadzoru Finansowego, wydając Rekomendację U, która weszła w życie od kwietnia 2015 roku. Banki do tej pory sprzedawały ubezpieczenia głównie w formie grupowej - były stroną umowy (ubezpieczającym) a jednocześnie pobierały prowizję od ubezpieczyciela za każdego klienta jak zwykły pośrednik. To sprawiało, że bank był w sytuacji konfliktu interesów - z jednej strony jako ubezpieczający miał obowiązki wobec osoby, która przystąpiła do grupówki, a z drugiej strony "siedział w kieszeni" zakładu ubezpieczeń. Nietrudno się domyślić, po której ze stron opowiadały się banki.
Rekomendacja U zabrania bankom łączenia funkcji ubezpieczającego i pośrednika. Aby nie tracić prowizji, banki zdecydowały się zostać agentami - i teraz ubezpieczenia sprzedawane w bankach będą mieć charakter indywidualny, co daje klientom mocniejszą pozycję m. in. przy dochodzeniu roszczeń. Jeśli pracownik banku chce zainteresować klienta ubezpieczeniem inwestycyjnym, musi sporządzić dla niego Kartę Produktu, tak jak pozostali pośrednicy.
Rekomendacja KNF dotyczy tylko jednego, bankowego kanału sprzedaży polis inwestycyjnych, i została wydana dopiero niedawno, po latach nieprawidłowości na tym rynku. Wcześniej, w 2012 roku, nadzór pogroził branży palcem - wystosował stanowisko UKNF w sprawie dobrych praktyk sprzedażowych związanych z oferowaniem produktów inwestycyjnych. Jednak ten dokument nie doprowadził do żadnej widocznej poprawy.
"Twarde prawo" okazało się niezbędne
Na początku 2015 roku rząd przyjął założenia do nowelizacji ustawy o działalności ubezpieczeniowej, w których znajduje się szereg rozwiązań prokonsumenckich, również dotyczących polis inwestycyjnych:
-
w ubezpieczeniach grupowych klient (ubezpieczony) będzie musiał dostać informację o warunkach umowy, a ubezpieczający (którym często był bank lub firma doradztwa finansowego) nie będzie mógł pobierać wynagrodzenia,
-
klient zainteresowany ubezpieczeniem z UFK będzie musiał otrzymać obowiązkowo Kartę Produktu,
-
prowizje dla pośredników zostaną ograniczone lub rozłożone w czasie, tak aby agent nie dostawał od razu całości prowizji,
-
przed sprzedażą polisy inwestycyjnej zakład ubezpieczeń będzie musiał przeprowadzić ankietę potrzeb klienta, aby ustalić, jaki produkt jest dla niego odpowiedni,
-
nadzór (KNF) będzie mógł zakazać wprowadzenia do obrotu lub wycofać niektóre ubezpieczeniowe produkty inwestycyjne,
-
klient będzie mógł odstąpić od umowy ubezpieczenia inwestycyjnego w ciągu 60 dni od otrzymania pierwszej informacji o wartości wykupu (dotychczas było to 30 dni od zawarcia umowy),
-
w przypadku rezygnacji z polisy inwestycyjnej ubezpieczyciel będzie mógł potrącić maksymalnie 4% wartości rachunku - co stanowi znaczne ograniczenie stosowanych do tej pory opłat likwidacyjnych,
-
Rzecznik Ubezpieczonych będzie mógł pośredniczyć w pozasądowym rozstrzyganiu sporów dotyczących polis inwestycyjnych, a ubezpieczyciel nie będzie mógł odmówić udziału w takim postępowaniu
Anna Dąbrowska z Biura Rzecznika Ubezpieczonych informuje, że projekt ustawy o działalności ubezpieczeniowej i reasekuracyjnej jest jeszcze w fazie prac legislacyjnych, czyli ostateczny kształt ustawy nie jest jeszcze przesądzony. W projekcie proponuje się, aby nowe przepisy weszły w życie od 1 stycznia 2016 r.
- Rzecznikowi obecnie trudno oceniać, czy wprowadzone regulacje spowodują dalszy spadek zawierania umów ubezpieczenia działu I grupy 3. Wydaje się, iż zahamowanie tego spadku jest możliwe, ale wymaga generalnej zmiany podejścia niektórych ubezpieczycieli, odbudowania zaufania klientów poprzez uczciwe działania- dodaje Anna Dąbrowska.
Dominika Grabek
Porównywarka ubezpieczeń mfind