Oficjalnie raportowana inflacja CPI w Stanach Zjednoczonych wyraźnie przekroczyła 7% i tym samym osiągnęła najwyższy poziom od niemal 40 lat. Multidekadowy rekord ustanowiła także tzw. inflacja bazowa.


Inflacja CPI w USA w styczniu wzrosła do 7,5% rdr – poinformowało rządowe Biuro Statystyki Pracy (BLS). Jest to najwyższy odczyt od lutego 1982 roku. Ekonomiści spodziewali się, że inflacja CPI wyniesie 7,3% po tym, jak w grudniu sięgnęła 7,0%.


Tak szybki wzrost cen w Stanach Zjednoczonych od dawna nie jest już tylko efektem droższych paliw i energii. Inflacja bazowa – czyli wskaźnik cen nieuwzględniający paliw, żywności i energii – ukształtowała się na poziomie 0,6% mdm i 6,0% rdr. Rezultat ten przekroczył oczekiwania analityków o 0,1 pkt. proc. Był to zarazem najwyższy poziom inflacji bazowej od sierpnia 1982 roku.


Od niemal roku mamy do czynienia z bardzo wysoką inflacją konsumencką w największej gospodarce świata. Jeszcze w lutym 2021 inflacja CPI wynosiła zaledwie 1,7 proc., w marcu osiągnęła wartość 2,6 proc. W kwietniu było to już 4,2%, a w maju amerykańska inflacja osiągnęła 5 proc. i w czerwcu doszła do 5,4%. Lipiec i sierpień przyniosły stabilizację powyżej 5% utrzymaną także we wrześniu. Jednakże już w październiku inflacja CPI przyspieszyła do 6,2%, osiągając najwyższą wartość od 30 lat i przełamując ten szczyt w listopadzie. Nie dało się już dłużej obronić forsowanej przez bankierów centralnych narracji o „przejściowym” charakterze inflacyjnej fali.
Tradycyjnie już najwyższą dynamikę roczną odnotowano w kosztach transportu. Olej napędowy w USA był w styczniu o 46,5% droższy niż rok wcześniej, a benzyna podrożała o 40%. Ceny używanych samochodów poszybowały w górę o zdumiewające 40,5% rdr. Gaz był droższy o 23,9%, a energia elektryczna o 13,6%. Szybko rosły także ceny żywności (o 7% rdr), nowyhch samochodów (o 12,2% rdr) oraz mebli (5,3%). Dopiero rozkręca się za to inflacja cen usług, które w styczniu podrożały o 4,1% rdr. Koszty mieszkania zwiększyły się o 4,4%.
Inflacja w Stanach Zjednoczonych bardzo wyraźnie i długotrwale przekracza 2-procentowy cel Rezerwy Federalnej i ani myśli spadać sama z siebie. Już nawet przewodniczący Fedu Jerome Powell przyznał, że czas przestać używać słowa „przejściowy” do opisania obecnej presji inflacyjnej. - Mamy tendencję do używania tego słowa w celu oznaczenia, że zmiany nie pozostawią trwałego śladu w postaci wyższej inflacji. Myślę, że to dobry moment, aby wycofać się z tego słowa i spróbować jaśniej powiedzieć, co mamy na myśli – powiedział Powell pod koniec listopada.
Rynek liczy, że przeszło 7-procentowe odczyty inflacyjne obudzą decydentów z Rezerwy Federalnej. Do tej pory najwyższa od prawie 40 lat inflacja CPI pozostawała bez zdecydowanej odpowiedzi amerykańskiego banku centralnego. Fed nadal utrzymuje stopy procentowe blisko zera i kupuje obligacje za świeżo wykreowane pieniądze. To jednak wkrótce ma się skończyć.
W listopadzie i w grudniu Rezerwa Federalna ograniczyła program skupu aktywów (łącznie ze 120 do 60 mld USD miesięcznie), a w styczniu ogłosiła zakończenie QE na początku marca. Także na marcowym posiedzeniu FOMC ma zostać podjęta decyzja o pierwszej postcovidowej podwyżce stóp procentowych. Rynek wycenia ruch w górę o 25 pb., ale liczy się też z możliwością podwyżki o 50 pb. Do końca 2022 roku rynek terminowy wycenia łącznie 5 lub nawet 6 podwyżek stopy funduszy federalnych po 25 pb. każda.
Zarówno wysokość (ponad 7% w skali roku), jak i uporczywość (czwarty z rzędu miesięczny wzrost o ponad 0,5% mdm) oraz powszechność wzrostu cen (6-procentowa inflacja bazowa) praktycznie nie pozostawiają już Rezerwie Federalnej pola manewru. Jeśli Powell i spółka nie chcą dopuścić do ostatecznego upadku wiary w siłę nabywczą dolara, to muszą na serio zabrać się za podnoszenie stóp procentowych.
Równocześnie bardzo wysokie zadłużenie zarówno sektora prywatnego, jak i finansów publicznych i konsumenta w zasadzie wyklucza istotne podwyżki stóp procentowych, ponieważ groziłyby one falą bankructw i zapaścią gospodarczą. Nie ma zatem prawie żadnych szans, aby w dającej się przewidzieć przyszłości Fed podniósł stopę funduszy federalnych do 8-10% - czyli poziomów obserwowanych na początku lat 80-tych i 90-tych, gdy inflacja wynosiła mniej więcej tyle co obecnie, to stopa funduszy federalnych sięgała ok. 8%.