Oficjalnie raportowana inflacja CPI w Stanach Zjednoczonych zbliżyła się do 7% i przebiła szczyt sprzed 30 lat. Po raz ostatni Amerykanie doświadczali tak szybkiego tempa spadku wartości pieniądza niemal 40 lat temu.


Inflacja CPI w USA w listopadzie przyspieszyła do 6,8% rdr – poinformowało rządowe Biuro Statystyki Pracy (BLS). Jest to najwyższy odczyt od czerwca 1982 roku. Dane inflacyjne tym razem nie zaskoczyły ekonomistów. Rynkowy konsensus zakładał wzrost inflacji CPI właśnie do 6,8%, co jednak i tak oznaczało przebicie inflacyjnego szczytu z 1990 roku.
Z kolei inflacja bazowa – czyli wskaźnik cen nieuwzględniający paliw, żywności i energii – ukształtowała się na poziomie 0,5% mdm i 4,9% rdr. Rezultat ten także zrównał się z oczekiwaniami analityków. Był to zarazem najwyższy poziom inflacji bazowej od czerwca 1991 roku.
Za nami kilka miesięcy bardzo szybkiego wzrostu inflacji konsumenckiej w największej gospodarce świata. Jeszcze w lutym inflacja CPI w USA wynosiła zaledwie 1,7 proc., w marcu osiągnęła wartość 2,6 proc., ale w kwietniu było to już 4,2%, a w maju amerykańska inflacja osiągnęła 5 proc. i w czerwcu doszła do 5,4%. Lipiec i sierpień przyniosły stabilizację powyżej 5% utrzymaną także we wrześniu. Jednakże już w październiku inflacja CPI przyspieszyła do 6,2%, osiągając najwyższą wartość od 30 lat. Nie da się już obronić forsowanej przez bankierów centralnych narracji o „przejściowym” charakterze inflacyjnej fali.
Inflacja w Stanach Zjednoczonych już bardzo wyraźnie przekracza 2-procentowy cel Rezerwy Federalnej i ani myśli spadać sama z siebie. Już nawet przewodniczący Fedu Jerome Powell przyznał, że czas przestać używać słowa „przejściowy” do opisania obecnej presji inflacyjnej. - Mamy tendencję do używania tego słowa w celu oznaczenia, że zmiany nie pozostawią trwałego śladu w postaci wyższej inflacji. Myślę, że to dobry moment, aby wycofać się z tego słowa i spróbować jaśniej powiedzieć, co mamy na myśli – powiedział Powell pod koniec listopada.
Już prawie galopująca inflacja wciąż pozostaje bez odpowiedzi banku centralnego. Co prawda w listopadzie Rezerwa Federalna nieco ograniczyła program skupu aktywów (ze 120 mld do 105 mld USD miesięcznie), ale wciąż jest to przejaw ultra-ekspansywnej polityki monetarnej. W dalszym ciągu utrzymuje też prawie na zerze stopę funduszy federalnych, co niszczy siłę nabywczą dolarowych oszczędności, potęgując tzw. represję finansową. Realna stopa procentowa dla dolara w listopadzie wynosiła -6,3%.
Tradycyjnie już najszybciej drożały paliwa. Olej napędowy był w Ameryce już o blisko 60% droższy niż przed rokiem, a ceny benzyn poszły w górę o 58%. Energia elektryczna zdrożała o 6,5%, a gaz ziemny o przeszło 25%. Jednakże wzrost cen nie dotyczy jedynie paliw i energii. Ceny żywności w rok poszły w górę o 6,1%, mebli o 5%, a usług o 3,4%. Potężna inflacja widoczna jest w cenach samochodów. Nowe auta były w listopadzie o 11,1% droższe niż rok temu, a używane zyskały na wartości aż 31,4%.
KK























































