Podczas piątkowej sesji kierunek, w którym poruszały się indeksy giełdowe, warunkowały napływające z ministerstw informacje dotyczące pomysłów na rozbiór OFE. Przyszłość funduszy może mieć kluczowe znaczenie nie tylko dla kształtu całego rynku, ale również i przyszłości poszczególnych spółek.


Przekazanie reszty środków z Otwartych Funduszy Emerytalnych na Fundusz Rezerwy Demograficznej i zapisanie ich na indywidualnych kontach w ZUS - taką propozycję zawiera resortowy projekt rekomendacji rządu po przeglądzie systemu emerytalnego, do którego dotarła PAP. Ta podana wczoraj wieczorem informacja, dziś rano wywołała niemałe zamieszanie na polskiej giełdzie. Podczas gdy na europejskich rynkach nie zaobserwowano żadnych gwałtownych ruchów, WIG20 tuż przed godziną 10 znalazł się 1,3% poniżej czwartkowego zamknięcia. Podobne straty notował także WIG.
Strach przygasł nieco jednak tuż przed południem, gdy na rynek dotarła informacja z Ministerstwa Finansów, że przygotowane przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (MRPiPS) opracowanie powinno być interpretowane jako zgodne z koncepcją przedstawioną wcześniej w ramach Programu Budowy Kapitału. O godzinie 12.00 WIG20, choć wciąż znajdował się pod kreską, tracił ledwie 0,26%. W mniejszym stopniu odbiły również notowania WIG-u i mWIG-u, dla którego kwestia OFE wydaje się kluczowa.
OFE, czyli gra o 140 mld zł
Dlaczego uzasadnienie ze strony Ministerstwa Finansów było dla inwestorów tak ważne? Wczorajszy projekt MRPiPS można było interpretować jako najgorszy dla giełdy wariant ostatecznego rozwiązania kwestii OFE - a więc przejęcie przez państwo wszystkich pieniędzy z OFE. Dla rynku fundusze mają fundamentalne znaczenie. Ze 140 mld zł, które znajdują się obecnie w OFE, aż 106 mld zł zainwestowane jest w akcje polskich firm. Wartość ta stanowi ponad 1/5 łącznej kapitalizacji krajowych spółek notowanych na głównym rynku GPW.
OFE są głównym akcjonariuszem w wielu przedsiębiorstwach. Według stanu posiadania na koniec 2015 roku Otwarte Fundusze Emerytalne posiadały ponad 50-procentowy udział w takich spółkach jak Agora, ABPL, Sanok, Elektrobudowa, Kęty, Nowa Gala oraz Robyg. Według tych samych danych OFE są ważnym graczem także w akcjonariatach największych spółek. Udziały funduszy przekraczały 20% w mBanku, Aliorze, CCC, LPP, PKO, Orlenu oraz Asseco.
Przeniesienie do ZUS giełdowej części OFE mogłoby przynieść dwa scenariusze. Pierwszy to wyprzedaż akcji, która mogłaby spowodować gwałtowny spadek wyceny aktywów notowanych na GPW. Drugi to nacjonalizacja, która mogłaby negatywnie wpłynąć na same spółki, w których OFE mają duże udziały. Przedstawiciele obecnego rządu niejednokrotnie podkreślali bowiem, że w firmach z państwowym udziałem na pierwszym miejscu stoi dobro państwowego budżetu. Mniejszościowy akcjonariusz i zysk na liście priorytetów są zdecydowanie dalej.
Lepszy rydz niż nic
We wspominanym przez MF Programie Budowy Kapitału zaś, choć również scenariuszem bazowym jest "uśmiercenie" OFE, za stracone dla rynku (i zapewne obywateli) można będzie uznać jednak nie całość, a jedynie 25% aktywów funduszy. Te na "dzień dobry" miałyby trafić do Funduszu Rezerwy Demograficznej. Pozostałe 75%, czyli akcyjna część portfela OFE, miałaby zostać przekształcona w III filar. Wspomniane 106 mld zł pozostałoby więc na rynku, a obywatele mogliby nadal czuć z nimi jakąś więź (nie byłyby to bowiem teoretyczne cyferki na kontach ZUS-owskich, a realne pieniądze).
Wydaje się, że rynek pogodził się już z faktem, iż rozbiór OFE prędzej czy później zostanie dokończony. Dosłowne wprowadzenie w życie wczorajszej propozycji MRPiPS byłoby jednak dla giełdy i inwestorów poważnym ciosem. Program Budowy Kapitału jest pod tym względem zdecydowanie ciekawszą alternatywą, stąd dzisiejsza pozytywna reakcja indeksów na informacje płynące z Ministerstwa Finansów.