

Jak świat światem, wojna zawsze stwarzała najlepszą okazję do szybkiej zmiany właściciela złota lub przynajmniej zmiany miejsca przechowywania kruszcu. Niewykluczone, że podobny scenariusz rozegrał się na Ukrainie.
W przeciwieństwie do NBP, który konsekwentnie utrzymuje rezerwy poziomie 102,9 t, bank centralny naszych wschodnich sąsiadów na przestrzeni ostatnich 14 lat powoli, acz sukcesywnie zwiększał swój stan posiadania. Według oficjalnych danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego Ukraina powinna posiadać 42,3 tony złota. Jak uczy jednak historia, deklarowane wielkości nie zawsze znajdują potwierdzenie w rzeczywistości.
W wywiadzie dla Kanału 5, szefowa Narodowego Banku Ukrainy Wałeria Hontariewa w zaskakujący sposób przyznała, że „w skarbcach banku centralnego praktycznie nie ma złota – zostało nieco, ale to zaledwie 1% rezerw”. Wartość ta znacząco odbiega od ostatnich dostępnych oficjalnych danych opublikowanych na stronie NBU, według których w październiku warte 988,66 mln dolarów złoto stanowiło 7,8% ukraińskich rezerw. Tymczasem złoto, o którym mówiła prezes Hontariewa warte byłoby zaledwie 125 mln dolarów. Oznacza to, że nie wiadomo gdzie znajduje się blisko 90% ukraińskiego złota. Ważna uwaga – pozycja „złoto” w bilansach banków centralnych opisuje nie tylko sztaby spoczywające w skarbcach, lecz również operacje w ramach których bank może leasingować własne złoto.
W sensacyjnym materiale Kanał 5 przypomina, że jeszcze na początku 2012 r. były szef NBU Siergiej Arbuzow z dumą prezentował reporterom znajdujące się w skarbcu 21 ton złota. Według oficjalnych raportów, od początku 2012 r. Ukraina nie sprzedawała, lecz kupowała złoto, jej rezerwy kruszcu niemal się podwoiły.
Nie licząc wspomnianej wypowiedzi szefowej NBU, oficjalne źródła milczą na temat losów i miejsca przechowywania ukraińskich rezerw. W marcu internet obiegła wiadomość pochodząca z rosyjskojęzycznego portalu Iskra-News.info. Doniesienia te traktowały o rzekomym wylocie do USA tajemniczego ładunku, które na kijowskie lotnisko dostarczyć miały samochody dostawcze pilnowane przez zamaskowanych i uzbrojonych mężczyzn. Według autora artykułu, w ładowanych w pośpiechu skrzyniach miało znajdować się właśnie złoto. Jak nie trudno się domyślić, Rezerwa Federalna od tamtej pory nie udzieliła odpowiedzi na pytanie czy w jej nowojorskim skarbcu znajduje się ukraińskie złoto.
Komentarz eksperta
Mieć złoto znaczy posiadać złoto
Sensem inwestowania w złoto jest posiadanie fizycznego metalu pod bezpośrednią kontrolą: we własnym sejfie, skarbcu, pod podłogą czy w staromodnym (ale praktycznym) „banku ziemskim” (zakopane w ogródku). Złoto kupuje się po to, aby w sytuacji awaryjnej po prostu je mieć. Bo w sytuacjach kryzysowych wszelkie tytuły prawne do złota są nic nie warte – liczy się tylko, kto je posiada.
Wiele banków centralnych trzyma rezerwy złota za granicą: głównie w podziemnym skarbcu nowojorskiej Rezerwy Federalnej lub w Banku Anglii. W normalnych warunkach złoto jest tam bezpieczne. Ale obecne czasy nie są normalne i coraz więcej państw chce mieć swoje złoto pod własną kontrolą. A ze sprowadzeniem żółtego metalu do domu bywa różnie, czego najlepszym dowodem jest przypadek niemieckiego Bundesbanku, który nie może się doprosić zwrotu SWOJEGO złota od Amerykanów. Jeśli dobrze pójdzie, to niemieckie złoto wróci do kraju w roku 2020.
Michał Żuławiński