REKLAMA

ANALIZAFed sobie, a rynek sobie. Jak stopy procentowe spadły, ale wzrosły

Krzysztof Kolany2024-10-10 06:00główny analityk Bankier.pl
publikacja
2024-10-10 06:00

Po ostrym cięciu stopy funduszy federalnych rynkowe stopy procentowe w Stanach Zjednoczonych błyskawicznie ruszyły… w górę. To interesujący splot zmiany rynkowego sentymentu oraz niechcianych konsekwencji decyzji bankierów centralnych.

Fed sobie, a rynek sobie. Jak stopy procentowe spadły, ale wzrosły
Fed sobie, a rynek sobie. Jak stopy procentowe spadły, ale wzrosły
fot. diy13 / / Shutterstock

Gdy 18 września Federalny Komitet Otwartego Rynku poinformował o głębokiej, 50-punktowej obniżce stopy funduszy federalnych, rentowność 2-letnich obligacji rządu USA wynosiła ok. 3,6%, a 10-letnich – niespełna 3,7%. Od tego czasu minęły trzy tygodnie, w trakcie których doszło do dość gwałtownego… wzrostu rentowności Treasuries. Obligacje 10-letnie chodzą dziś po rentowności w terminie do wykupu (YTM) rzędu 4,02 %, a papiery 2-letnie po 3,97%. Zatem o 30-40 pb. wyżej niż w dniu decyzji FOMC.

Bloomberg

Fed stopy obniża, a rynek je podnosi

Jak to jest zatem możliwe, że bank centralny obniża krótkoterminowe stopy procentowe, a rynek finansowy podnosi te długoterminowe? Odpowiedzi jest kilka i prawdopodobnie żadne z osobna nie wyjaśnia całej sytuacji. Idźmy jednak po kolei i spróbujmy rozłożyć problem na czynniki pierwsze.

Po pierwsze, na długo przed wrześniowym cięciem stóp w Fedzie doszło do bardzo mocnych spadków rentowności Treasuries. W przypadku papierów 2-letnich można wręcz powiedzieć, że już od czerwca rynek serwował nam regularne obniżki tej średnioterminowej stopy procentowej. Najpierw było -25 pb. w czerwcu, potem -25 pb. do połowy lipca oraz cięcie aż o 50 pb. w ramach paniki z przełomu lipca i sierpnia. Przypomnijmy, że był to czas, gdy po bardzo słabym raporcie z amerykańskiego rynku pracy na poważnie obawiano się rychłego wystąpienia recesji w USA na bazie tzw. reguły Sahm.

Obawy te dość szybko okazały się sporo przesadzone. Recesja w Ameryce – jeśli nawet faktycznie wystąpi – to najprędzej w roku 2025 albo i później. Potwierdzeniem tej hipotezy były nadspodziewanie mocne wyniki amerykańskiego rynku pracy za wrzesień, które przekroczyły wszelkie oczekiwania ekonomistów. Dopiero wtedy rynek długu uświadomił sobie, że ostro przereagował i że w warunkach braku załamania na rynku pracy Fed raczej nie będzie ciął stopy funduszy federalnych (FFR) po 50 pb. na posiedzenie.

 A jeszcze tydzień czy dwa tygodnie temu z takimi właśnie oczekiwaniami mieliśmy do czynienia – wynika z obliczeń FedWatch Tool dokonanych na podstawie notowań kontraktów terminowych na FFR. W rezultacie po publikacji wrześniowych „payrollsów” rentowności Treasuries jak na komendę poszły w górę po 10-20 pb., nijako „wymazując” w ten sposób jedno dodatkowe cięcie stóp w Fedzie.

Rezerwa Federalna wykreuje kolejną inflacyjną falę?

Niedawny wzrost rynkowych stóp procentowych w USA to jednak zapewne coś więcej niż zwykłe odreagowanie wcześniejszego przegięcia. Chodzi o to, że gwałtownie obniżając krótkoterminowe stopy procentowe (oraz de facto zapowiadając stromą ścieżkę obniżek na przyszły rok w ramach fedokropek) w obliczu wciąż nie najgorszej koniunktury gospodarczej i nadal zbyt wysokiej inflacji Fed wzbudził na rynku obawy przed wzrostem tej ostatniej w średnim i dłuższym terminie.

Dość nieudolne tłumaczenia Powella i spółki, że tną stopy procentowe tylko „na wszelki wypadek” i że inflacja spadnie do 2-procentowego celu sama z siebie, najwyraźniej nie przekonały sporej części inwestorów. Przypomnijmy przy okazji, że bazowa inflacja CPI w Stanach Zjednoczonych jeszcze w sierpniu utrzymała się powyżej 3%. A przecież 3% to wciąż o 50% więcej od pożądanych przez Fed 2%.

- Sądzę, że pojawiły się pytania, jak szybko inflacja będzie mogła osiągnąć cel Fedu, skoro jesteśmy w cyklu obniżek stóp procentowych i skoro mamy otoczenie, że Fed mówi, że chce wesprzeć rynek pracy, zanim ten się osłabi – skomentowała Cayla Seder, strateg z State Street Global Markets wypowiadająca się dla agencji Reuters.

FRED

Można pójść nawet krok dalej i zaryzykować postawienie hipotezy, czy aby ekipa Polella nie powiela błędów Artura Burnesa, pod którego przewodnictwem Fed w latach 70. zbyt szybko obniżył stopy procentowe, przyczyniając się do drugiej fali inflacji i stagnacji gospodarczej.  Na taki scenariusz delikatnie wskazują też notowania obligacji indeksowanych inflacją (TIPS). Z różnicy w rentownościach TIPS-ów i stałokuponowych 10-latek wynika, że oczekiwana przez rynek średnia roczna inflacja w horyzoncie kolejnych 10 lat podniosła się z ok. 2% do 2,17%.

A może to wcale nie wina Fedu?

Istnieje jeszcze trzecia hipoteza tłumacząca jesienny wzrost rynkowych stóp procentowych w USA, tym razem niezwiązana bezpośrednio z polityką Rezerwy Federalnej.  Chodzi o gargantuiczny i bardzo szybko rosnący dług publiczny Stanów Zjednoczonych. Biały Dom pod wodzą duetu Biden-Harris zadłuża się niczym pijany żeglarz. Według stanu na 7 października dług publiczny USA sięgał blisko 35,7 bilionów dolarów. Departament Skarbu potrzebował niespełna czterech miesięcy, aby zwiększyć zadłużenie o okrągły bilion dolarów! Tylko od początku 2024 roku długi Wuja Sama powiększyły się o blisko 1,7 bln USD.

FRED

Stany Zjednoczone „jadą” na ogromny deficycie fiskalnym, który od dwóch lat utrzymuje się w okolicy 6% PKB. Gdyby USA należały do strefy euro, to procedura nadmiernego deficytu byłaby w ich przypadku przesądzona J. Jeśli taki wynik osiągany jest w okresie dobrej koniunktury gospodarczej, to aż strach pomyśleć, co się stanie, gdy gospodarka spowolni, a wpływy podatkowe spadną. Rząd USA już teraz na samą obsługę długu wydaje ponad bilion dolarów rocznie – czyli więcej niż wynosi budżet Pentagonu. Do tego dochodzą szybko rosnące wraz ze starzeniem się społeczeństwa wydatki socjalne (emerytury plus państwowa opieka medyczna).

W związku z tym rynek długu widzi, że podaż obligacji skarbowych USA mocno wzrosła i nadal będzie rosła w najbliższej przyszłości. Zgodnie z prawem podaży i popytu powinno się to przełożyć (ceteris paribus) na niższe ceny (czytaj: wyższe wymagane rentowności) tych papierów. Na razie temat ten nie jest poruszany w ramach toczącej się kampanii prezydenckiej, ale po wyborach nowy gospodarz Białego Domu będzie musiał stawić mu czoła. I to bez znaczenia, czy wybory wygra Donald Trump, czy Kamala Harris. Dotychczasowa polityka budżetowa jest po prostu nie do utrzymania na dłuższą metę.

Reasumując, wzrost długoterminowych rynkowych stóp procentowych w otoczeniu malejących stóp w Fedzie jest rzeczą dość niecodzienną, ale nie musi stanowić rynkowej aberracji. Co więcej, na dłuższą metę nie można wykluczyć scenariusza, że Fed będzie ciął stopy, a rentowności Treasuries (zwłaszcza tych długoterminowych) będą rosły z obawy przed wyższą inflacją i ogromnymi deficytami fiskalnymi

Źródło:
Krzysztof Kolany
Krzysztof Kolany
główny analityk Bankier.pl

Absolwent Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu. Analityk rynków finansowych i gospodarki. Analizuje trendy makroekonomiczne i bada ich przełożenie na rynki finansowe. Specjalizuje się w rynkach metali szlachetnych oraz monitoruje politykę najważniejszych banków centralnych. Inwestor giełdowy z 20-letnim stażem. Jest trzykrotnym laureatem prestiżowego konkursu Narodowego Banku Polskiego dla dziennikarzy ekonomicznych. W 2016 roku otrzymał także tytuł Herosa Rynku Kapitałowego przyznawany przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych. Telefon: 697 660 684

Tematy
Plan dla firm z nielimitowanym internetem i drugą kartą SIM za 0 zł. Sprawdź przez 3 miesiące za 0 zł z kodem FLEXBIZ.
Plan dla firm z nielimitowanym internetem i drugą kartą SIM za 0 zł. Sprawdź przez 3 miesiące za 0 zł z kodem FLEXBIZ.
Advertisement

Komentarze (19)

dodaj komentarz
samsza
Wycena rynku to nie decyzja jednego mózgu. Można sobie pospekulować na temat przyczyn, ale w ramach ćwiczeń intelektualnych. Nie jest to droga do prawdy, tam na końcu tej drogi jej po prostu nie ma.
abcx
Na zdjęciu do artykułu to jakaś podprogowa sugestia? Nawet rubel lepszy od USD?
prawdziwynierobot
podprogowy przekaz: rubel jest tani, więc nic tylko go teraz kupować
zoomek
"Biały Dom pod wodzą duetu Biden-Harris zadłuża się niczym pijany żeglarz."
Nie obracam sie w kregach zeglarskich - nie wiedzialem o tej korelacji stnu upojenia do stanu zadluzenia.
prawdziwynierobot
pijany żeglarz nei grzeszy pewno rozsądkiem, może o to chodzi?
tisipiajpi
FED wycisnął ile mógł. Dobrzy są.
lukaszslask
Proste prawo!bank moze pozyczyc tylko tyle ile ma depozytow,przynosze do banku 100pln,€,$ i tyle bank moze pozyczyc,a dzisiaj przynosze 100,a bank z tego robi 10 tys pozyczke,no to mamy wartosc pieniadza jaka mamy…..
Byly stopy na 0 lub 2%,to kto normalny przynioslby kase po opodatkowaniu 32%?ozusowaniu?ovatowaniu?ocitowaniu?do
Proste prawo!bank moze pozyczyc tylko tyle ile ma depozytow,przynosze do banku 100pln,€,$ i tyle bank moze pozyczyc,a dzisiaj przynosze 100,a bank z tego robi 10 tys pozyczke,no to mamy wartosc pieniadza jaka mamy…..
Byly stopy na 0 lub 2%,to kto normalny przynioslby kase po opodatkowaniu 32%?ozusowaniu?ovatowaniu?ocitowaniu?do banku!!!i wtedy banki by musialy sie starac o depozyty i placic przynajmniej te 5% na lokacie
fox-
Proszę zrozumieć mechanizm rezerwy cząstkowej, który ciekawskim znany jest powszechnie od 30 lat, to jest od kiedy internet stał się dostępny.
To nie jest tak, że bank wypłukuje pieniądze z powietrza, to jest mechanizm rozproszonego kreowania pieniądza, który sprawdził się w zachodnim świecie dając niespotykany rozwój gospodarczy.
Proszę zrozumieć mechanizm rezerwy cząstkowej, który ciekawskim znany jest powszechnie od 30 lat, to jest od kiedy internet stał się dostępny.
To nie jest tak, że bank wypłukuje pieniądze z powietrza, to jest mechanizm rozproszonego kreowania pieniądza, który sprawdził się w zachodnim świecie dając niespotykany rozwój gospodarczy.
Bank pożycza wykreowany pieniądz na procent, ale w przypadku nie spłacenia kredytu musi już oddać swoje własne, to jest właścicieli banku pieniądze, żeby bilans wyszedł na zero.

Procent pobierany od kredytu jest zapłatą za ryzyko jego niespłacenia.
Sęk w tym, że procent ten jest (mniejsza o powody) być może zawyżony.
A spowodowane jest to działaniami państwa, centralizacją i powiązaniem wzajemnym banków, zbyt niską rezerwą cząstkową.
No i taki mechanizm raczej musi prowadzić do inflacji oraz po czasie do problemów.
Stopy procentowe nie są ustalane przez banki w zasadzie, a podstawą ich są działania banku centralnego.
Całość zaś może w przyszłości doprowadzić do katastrofy na niespotykaną skalę.
Ten system jest zły mimo, że działa, a jest skutkiem odejścia od zabezpieczania wartości pieniądza złotem lub czymkolwiek innym.
zoomek odpowiada fox-
"No i taki mechanizm raczej musi prowadzić do inflacji oraz po czasie do problemów."
Ja przypominam ze banki centralne maja tzw cele INFFLACYJNE - czyli zalozeniem systemowym jest niszczenie sily nabywczej waluty.
elistheo odpowiada fox-
To tylko teoria. W praktyce w czasach tzw. prosperity banki komercyjne mogą kreować na rezerwie cząstkowej niemalże nie kontrolowane ilości pustego pieniądza. Kredyty się spłacają czasami realnymi środkami a czasami kolejnym kredytami ) a scoring jest utrzymywany wysoko. W przypadku obsuwy jak w 2008 roku na pomoc przychodzą banki To tylko teoria. W praktyce w czasach tzw. prosperity banki komercyjne mogą kreować na rezerwie cząstkowej niemalże nie kontrolowane ilości pustego pieniądza. Kredyty się spłacają czasami realnymi środkami a czasami kolejnym kredytami ) a scoring jest utrzymywany wysoko. W przypadku obsuwy jak w 2008 roku na pomoc przychodzą banki centralne które na koszt podatników spłacają bankierów. O ile wówczas widać było jak domek z kart się posypał i trzeba było coś dać gawiedzi tj. upadek Lehman Brothers to teraz robi się to białych rękawiczkach tak że biedny podatnik nawet nie wie jak mu opróżniają kieszenie.

Powiązane: Stany Zjednoczone/USA

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki