Wydzielanie pieniędzy, kontrolowanie wydatków, zabranianie podjęcia pracy partnerce i nieuwzględnianie jej zdania w sprawach związanych z domowymi finansami - to przejawy przemocy ekonomicznej, która nie zostawia siniaków, ale jej skutki psychiczne i społeczne bywają równie dotkliwe jak w przypadku fizycznego znęcania się. Zetknęło się z nią około 16 proc. kobiet.


Przemoc ekonomiczna to forma przemocy psychicznej, polegająca na pozbawianiu danej osoby dostępu do zasobów finansowych, ograniczaniu jej samodzielności i możliwości decydowania o własnym życiu. Może to być zakazywanie pracy, odbieranie wynagrodzenia, zadłużanie na cudze nazwisko czy uniemożliwianie podejmowania decyzji dotyczących wydatków domowych.
– To nie tylko brak pieniędzy. To subtelna forma kontroli, która powoli odbiera drugiej osobie zdolność do podejmowania decyzji – mówi Marta Kobińska, ekspertka finansowa, prezeska Create the Flow i Fundacji Bezpieczni Finansowo. – To również utrata poczucia bezpieczeństwa, zależność i brak perspektyw. Ofiary często nie mają środków na podstawowe potrzeby, nie są w stanie wynająć mieszkania, a czasem nawet kupić leków czy jedzenia.
Status społeczny nie ma znaczenia
Okazuje się też, że ta forma przemocy dotyczy zarówno osób żyjących w małżeństwach, jak i w związkach nieformalnych. Zwykle dotyczy ona kobiet. W dodatku nie tylko tych o niskim statusie społecznym, którym brakuje pieniędzy na utrzymanie domu i dzieci, ale również żyjących w luksusie, bo ich partner ma duże dochody. W tym drugim przypadku zwykle tracą one dostęp do środków finansowych, jeśli tylko chcą mieć wpływ na własne życiowe wybory.
Mężczyźni znacznie rzadziej przyznają się do tego, że są ofiarami przemocy ekonomicznej ze strony swoich partnerek. Tu najczęściej chodzi o ukrywanie przez nie majątku, odmowę współfinansowania rodziny czy celowe generowanie długów, co może mieć dramatyczne konsekwencje np. dla ojców w sporach alimentacyjnych.
Duży problem, mało zgłoszeń
Tymczasem przemoc ekonomiczna wciąż bywa bagatelizowana, choć odbiera poczucie bezpieczeństwa, niezależność i godność. Według danych Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, w Polsce z przemocą ekonomiczną zetknęło się około 16 proc. kobiet. Jednak w statystykach policyjnych jej udział wydaje się znikomy, bo jest to jedynie około 1,1 procent wszystkich zgłoszeń w ramach procedury „Niebieskiej Karty”.
Z kolei dane „Niebieskiej Linii” z 2024 roku wskazują, że przemoc ekonomiczna była zgłaszana w 9 proc. przypadków przemocy domowej. Najczęściej były to sytuacje wieloletnie, ujawniane dopiero po latach.
W 2023 roku Polska wprowadziła surowsze przepisy dotyczące przemocy domowej. Wówczas rozszerzono ochronę jej ofiar, obejmując również osoby, które doświadczyły przemocy ekonomicznej.
Niewinne złego początki
Według Marty Kobińskiej, najczęściej wszystko zaczyna się niewinnie - od drobnych ograniczeń czy pozornie „opiekuńczej kontroli”.
– Partner przejmuje zarządzanie budżetem, decyduje o wydatkach, prosi o paragony z zakupów. Z czasem te zachowania mogą przerodzić się w całkowite odcięcie od pieniędzy, zakaz pracy czy zaciąganie kredytów bez zgody drugiej osoby. Charakterystycznym sygnałem jest sytuacja, w której kobieta nie ma dostępu do własnych dochodów, nie zna stanu rodzinnych finansów albo musi prosić o pieniądze na codzienne potrzeby – mówi Marta Kobińska. – W mojej praktyce często spotykam kobiety, które długo nie zdawały sobie sprawy, że żyją w przemocy ekonomicznej. Według nich partner tylko chciał, żeby się nie martwiły finansami. A później okazywało się, że nie mają żadnych oszczędności, nie znają wysokości kredytów, a każdą decyzję muszą konsultować. To jasny sygnał alarmowy – dodaje Marta Kobińska.
Nie trzeba podnosić ręki, żeby skrzywdzić
Tymczasem przemoc ekonomiczna, choć często mniej widoczna niż fizyczna, ma bardzo głęboki wpływ na życie i psychikę człowieka, a jej skutki mogą być długotrwałe.
– Nie zawsze trzeba podnieść rękę, żeby kogoś zranić i upokorzyć. Wystarczy odebrać mu dostęp do konta, decydować o każdym wydatku czy zmusić do proszenia o pieniądze na podstawowe potrzeby – mówi Bankier.pl psychoterapeutka Anna Ratajczak. – To powoduje nie tylko poczucie bezradności i braku kontroli, ale przede wszystkim obniżenie poczucia własnej wartości. Ofiara zaczyna wierzyć, że nie poradzi sobie bez sprawcy. Ciągła zależność i brak bezpieczeństwa finansowego są też ogromnym źródłem stresu, które sprawia, że człowiek żyje w ogromnym napięciu, a to może prowadzić też do depresji. Dodatkowo brak dostępu do pieniędzy powoduje izolację społeczną, bo nie mając nic w portfelu trudno się spotykać z innymi ludźmi choćby na kawie, czy też rozwijać się. To powoduje też wstyd, dlatego osoby dotknięte tym rodzajem przemocy rzadko się do tego przyznają – dodaje.
Konieczne własne źródło dochodu
Dlatego warto wiedzieć, w jaki sposób uchronić się przed przemocą ekonomiczną. Jak twierdzi Aleksandra Szymańska, adwokat i wolontariuszka w fundacji Centrum Praw Kobiet, bez względu na to, czy kobieta jest w związku formalnym, czy nieformalnym, o ile ma taką możliwość, powinna zadbać o swoje źródło dochodu.
– Na początku relacji lub przed zawarciem małżeństwa trzeba też jasno ustalić, czy będzie to ustrój wspólnoty majątkowej, czy też nie. Jeżeli jest to związek nieformalny, powinno się określić, kto i w jakim stopniu partycypuje w kosztach wspólnego życia. Najlepiej też omówić co się stanie, gdy pojawi się ciąża i okres wczesnego macierzyństwa - w jakim zakresie i czy w ogóle partnerka będzie wówczas partycypowała w kosztach utrzymania rodziny. Jeżeli to wszystko zostanie określone wcześniej, jest mniejsze ryzyko, że partner będzie wykorzystywał swoją przewagę ekonomiczną w związku – mówi Bankier.pl. Aleksandra Szymańska.
Temat pieniędzy wciąż krępujący?
Tymczasem badania CBOS z 2025 roku pokazują, że co druga Polka nie podejmuje z partnerem tematu zarobków i oszczędności, uznając go za „wrażliwy” lub „krępujący”.
Według Evy Hlavsovej, współzałożycielki platformy inwestycyjnej Direct Fondee, rozmowa o pieniądzach jest niezbędnym elementem partnerskiej relacji.
– Każda kobieta, niezależnie od statusu związku, powinna mieć własne oszczędności. To nie tylko kwestia niezależności, ale także ochrony przed sytuacjami granicznymi, takimi jak przemoc ekonomiczna czy nagła utrata pracy partnera – mówi Eva Hlavsova. – Najważniejsze, by rozmowy o pieniądzach były regularne i szczere. Trzeba do nich wracać przy każdej większej zmianie – nowej pracy, decyzji o dziecku czy planach zakupu mieszkania. Transparentność początkowo może wydawać się trudna, ale w dłuższej perspektywie buduje zaufanie i pozwala uniknąć wielu konfliktów.
– Niezwykle ważne jest, aby kobiety nie bały się mówić o swoich finansach i świadomie nimi zarządzały. Samodzielność finansowa to nie luksus, lecz fundament bezpieczeństwa i niezależności. Dlatego edukacja i praktyczne wsparcie są kluczowe. Im wcześniej kobieta zdobędzie wiedzę o zarządzaniu pieniędzmi, tym łatwiej obroni się przed próbami kontroli czy nadużyć – podkreśla Marta Kobińska.
Przemoc ekonomiczna - gdzie szukać pomocy?
Ofiary przemocy ekonomicznej mogą liczyć na pomoc. Oferują je m.in. ogólnopolskie instytucje i linie pomocowe:
- Niebieska Linia – 800 120 002 (telefon całodobowy, bezpłatny),
- Telefoniczna Poradnia Prawna – 22 666 28 50 (poniedziałek, wtorek, godz. 17.00-21.00)
- Telefon Zaufania dla Kobiet – 888 88 33 88 (Fundacja Feminoteka),
- Centrum Praw Kobiet – tel. 800 107 777
– Kobiety mogą się zwrócić do takiej organizacji jak nasza, aby uzyskać wsparcie w kryzysie – zapewnia Aleksandra Szymańska. – Otrzymają tu zarówno pomoc prawną, jak i psychologiczną. Mogą też skorzystać z ośrodka interwencji kryzysowej, gdzie są przygotowane miejsca czasowego pobytu. Ustalamy też wspólny plan działania i strategię prawną dotyczącą pozyskania alimentów na zaspokojenie potrzeb rodziny – zapewnia przedstawicielka Centrum Praw Kobiet.
Pomocne mogą być też lokalne instytucje pomocowe, jak Ośrodki Pomocy Społecznej, Powiatowe Centra Pomocy Rodzinie (PCPR) czy Specjalistyczne Ośrodki Wsparcia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie, które oferują całodobową opiekę, schronienie i pomoc prawną. Przemoc ekonomiczną można też zgłosić na Policji, zwłaszcza jeśli jej sprawca pozbawia ofiarę środków do życia.