W 2017 roku produkt krajowy brutto Chin urośnie o 6,5%, a władze dopuszczą do dalszego spowolnienia wzrostu gospodarczego – twierdzą ekonomiści ankietowani przez agencję Reutera. Kwestią otwartą pozostaje, kto jeszcze wierzy w zgodność rządowych statystyk z rzeczywistością.


Wzrost o 6,5% byłby najniższym wynikiem od roku 1990. Oznaczałoby to też, że druga gospodarka świata odnotowała siódmy z rzędu rok spowolnienia wzrostu PKB.
Według chińskiego urzędu statystycznego w 2015 r. dynamika PKB Chin wyniosła 6,9%.
W Chińskiej Republice Ludowej jak w każdym kraju komunistycznym parametry wzrostu gospodarczego są uprzednio zaplanowane przez władze. Oficjalny cel rządu ChRL to wzrost PKB o 6,5-7,0%. Pekin reguluje tempo ekspansji gospodarczej poprzez zmiany wydatków publicznych oraz regulowaniem akcji kredytowej państwowych banków. W swej istocie niewiele się to różni od centralnego planowana znanego nam z lat 1949-89.
Analitycy „przewidują”, że tempo wzrostu chińskiego PKB w czwartym kwartale 2016 roku wyniosło 1,7% kdk i 6,7% rdr wobec 1,8% kdk i 6,7% rdr kwartał wcześniej. W całym 2016 roku także miało wynieść 6,7%. W pierwszym kwartale 2017 roku wzrost PKB w Chinach ma się obniżyć do 6,6% rdr, 6,5% rdr w drugim i trzecim kwartale oraz do 6,4% w ostatnich trzech miesiącach roku. W 2018 r. wzrost chińskiego PKB ma spowolnić do 6,2% rdr – wynika z prognoz 57 ekonomistów ankietowanych przez Reutersa.
W żadnej innej dużej gospodarce świata dane o PKB nie są tak „gładkie” jak w Chinach. Patrząc na wykresy, odnosi się wrażenie, że ktoś wyrysował je od linijki – ich regularność jest czymś niespotykanym nigdzie indziej. Część ekonomistów otwarcie kwestionuje wiarygodność danych ekonomicznych dostarczanych przez władze ChRL. Zarzuty o manipulacje związane z raportami makroekonomicznymi sprawiły, że wielu ekspertów patrzy na chińską gospodarkę przez pryzmat wskaźników bliższych „realnej gospodarce”: wytwarzania energii elektrycznej, wolumenu towarów przewiezionych koleją czy wartości udzielonych kredytów.
Według dokumentów ujawnionych przez WikiLeaks podobny pogląd - choć nieoficjalnie - wygłosił obecny premier Li Keqiang, który stwierdził, że nie wierzy danym dotyczącym PKB. Dziś pojawiły się nowe doniesienia o wątpliwej wiarygodności chińskich statystyk. Chen Qiufa, gubernator prowincji Liaoning, przyznał, że część danych gospodarczych tej prowincji za lata 2011-2014 była fałszowana – informuje hongkoński dziennik "South China Morning Post".
Mimo to ekonomiści i inwestorzy z niesłabnącym zainteresowaniem oczekują na chińskie statystyki. Choć coraz częściej raczej w celu zapoznania się z „linią partii” niż w celu ustalenia faktycznego stanu drugiej co do wielkości gospodarki świata. Najnowsze dane o chińskim PKB ukażą się w piątek rano.