
Dwa lata temu – 3 lutego 2014 roku – obligacje należące do Otwartych Funduszy Emerytalnych zostały „przetransferowane” do ZUS-u i tam „umorzone”. Rząd Donalda Tuska zamienił dług jawny w ukryty, faktycznie demontując przymusowy, kapitałowy II filar emerytalny.
„Przepisy mówią, że 3 lutego 2014 r. OFE mają umorzyć 51,5 proc. jednostek rozrachunkowych zapisanych na rachunku każdego członka otwartego funduszu emerytalnego na 31 stycznia 2014 r. Tego dnia fundusze mają przekazać do ZUS-u aktywa o wartości odpowiadającej sumie umorzonych jednostek rozrachunkowych.” – tak dwa lata temu informowała Polska Agencja Prasowa.
Tego dnia z rachunków klientów OFE „wyparowało” 51,5% zgromadzonego kapitału, a obligacje Skarbu Państwa na łączną kwotę 153,15 mld złotych zostały przekazane do ZUS. Ta operacja przekształciła jawny dług publiczny Polski na przyszłe zobowiązania państwa wobec emerytów. Zmienił się też charakter tych zobowiązań z pisemnego kontraktu (obligacje) na niewiele znaczącą i niezbyt konkretną obietnicę, którą obecni lub przyszli politycy mogą zmienić w jeden dzień.

Równocześnie przyznano nam „wybór”: od kwietnia do lipca 2014 roku każdy członek OFE miał prawo zadeklarować, czy chce, aby nadal do OFE wpływała równowartość 2,92% jego pensji brutto. Brak deklaracji oznaczał automatyczne przypisane do ZUS. Była to iluzja wolnego wyboru, ponieważ władza nie pozwoliła na rezygnację z przymusowego „ubezpieczenia” emerytalnego.
Przeczytaj także
W listopadzie 2015 roku Trybunał Konstytucyjny usankcjonował zabór oszczędności emerytalnych zgromadzonych w OFE. TK uznał, że „składki emerytalne przekazane do Otwartych Funduszy Emerytalnych to środki publiczne oddane funduszom w zarząd”, co (nie tylko) w mojej ocenie toruje drogę do całkowitej likwidacji Funduszy.
Jest dość prawdopodobne, że kasa pozostała w OFE posłuży do sfinansowania wydatków socjalnych obiecanych przez nową władzę w zeszłorocznej kampanii wyborczej. Ponad 140 miliardów złotych znajdujących się w Funduszach to akurat tyle, ile potrzeba na sfinansowanie przez trzy lata programu „500 zł na dziecko”, obniżenia wieku emerytalnego i „darmowych” leków dla osób po 75. roku życia.
Przeczytaj także
Nie chciałbym wyjść na obrońcę OFE. Siedem lat temu pisałem, że „każdą złotówkę wpłaconą na konto ZUS lub OFE należy traktować jako złotówkę definitywnie straconą”. „Skok na OFE” był lekcją, czym kończy się zaufanie do państwa. Prawidłowy wniosek jest jeden: oszczędności emerytalne trzeba budować samodzielnie, trzymając je jak najdalej od państwa. Jeśli demontaż OFE zajął Sejmowi 4 dni, to z przycięciem świadczeń z ZUS wyrobi się przed obiadem.
