Komunikat Elektrimu, jaki pojawił się we wtorek rano, w którym spółka przyznała, że nie jest pewna, czy zdobędzie środki na wykup obligacji (wartych 488 mln euro) wywołał prawdziwą burzę wśród inwestorów. Już w pierwszych godzinach sesji kurs akcji Elektrimu spadł o blisko 35 proc., do 7,90 zł. W godzinach popołudniowych Waldemar Siwak, prezes Elektrimu zapewnił jednak, że firma jest w stanie spłacić obligacje oraz, że nie bierze pod uwagę możliwości bankructwa spółki (podobne spekulacje krążą na rynku od końca listopada).
Deklaracja ta, mimo, że oficjalnie pojawiła się po zamknięciu sesji, najwyraźniej wcześniej dodarła do inwestorów, przez co uspokoiła ich skołatane nerwy. Ostatecznie kurs Elektrimu odreagował część strat i na zamknięciu za jedną akcję spółki płacono 9,40 zł. Problemy z wykupem obligacji oraz spekulacjami na temat rychłej upadłości ma także Netia. I w tym przypadku inwestorzy panicznie wyprzedają jej akcje. Wczoraj papiery spółki straciły 13,04 proc. swojej wartości.
IDO, S.K.