Kurs złota wszedł w fazę kapitulacji. Notowania żółtego metalu codziennie pogłębiają 5-letnie minimum, czemu towarzyszy wysyp prognoz zakładających znacznie głębszy spadek cen. Taka sytuacja na ogół sygnalizuje bliskość rynkowego przesilenia.


W piątek– znów podczas niezbyt płynnego handlu azjatyckiego – kurs kontraktów na złoto spadł do 1077,10 USD/oz., osiągając najniższą wartość od lutego 2010 roku. O 12:45 za uncję złota płacono 1.080,72 USD, czyli o 0,8% mniej niż w czwartek. Od początku lipca cena złota w USD spadła o 7,8%.
Oficjalne wytłumaczenia dla spadku cen złota od miesięcy pozostają bez zmian. Analitycy mówią o wpływie mocnego dolara (który akurat w ostatnich dniach tracił wobec euro), zbliżającej się perspektywie podwyżek stóp procentowych w USA (zapowiadanych od 5 lat) oraz o wpływie drożejących akcji zniechęcających do posiadania bezpiecznych aktywów.

To, co się zmieniło, to nastawienie mediów głównego nurtu. „Ostatnia sekularna bessa na rynku złota trwała 20 lat. I teraz znów złoto jest w sekularnej bessie” – napisał Howard Gold na łamach poczytnego amerykańskiego serwisu dla inwestorów marketwatch.com. „Złoto zawsze miało podwójną naturę: jako pieniądz i jako surowiec. Obecnie żadna z tych form nie jest pożądana” – to już analitycy Macquarie Group.
Jeffrey Currie z Goldman Sachs widzi spadek cen złota poniżej tysiąca dolarów za uncję. Jeszcze dalej idą eksperci Morgan Stanley, według których w najgorszym scenariuszu cena uncji żółtego metalu spadnie do 800 USD. John LaForge z Ned Davis Research spodziewa się dna dopiero na głębokości 660 USD!
Nie można wykluczyć, że nawet najbardziej pesymistyczna z tych prognoz się ziści. Natomiast tak silne nagromadzenie pesymizmu wokół złota i surowców w mojej opinii świadczy o tym, że rynek wszedł w fazę kapitulacji. Czyli bezwarunkowej wyprzedaży złota (a raczej kontraktów i jednostek ETF) przez inwestorów, którzy ostatecznie zwątpili w sens posiadania królewskiego metalu. Kapitulacja „słabych rąk” jest warunkiem koniecznym, aby zakończyć trwającą prawie 4 lata bessę.
Czy „cena złota” może spaść jeszcze niżej? Oczywiście, że może, ale po tak zmasowanej przecenie potencjał do dalszych spadków raczej nie jest duży. Rynek jest mocno wyprzedany, sentyment do złota skrajnie negatywny, a wiara inwestorów w żółty metal słaba jak nigdy w ostatnich 15-latach. Co jednak nie oznacza, że „tuż za rogiem” czeka nas potężna hossa, wynosząca cenę złota w rejon 5.000 USD/oz. Na realizację tej słynnej prognozy Petera Schiffa goldbugi muszą poczekać przynajmniej kilka lat.
Krzysztof Kolany

























































