

Narodowy Bank Węgier po raz siódmy z rzędu podniósł stopy procentowe, by w ten sposób walczyć z inflacją. Tym razem podwyżka ma jednak w sporej mierze charakter symboliczny.
Decyzją Narodowego Banku Węgier (MNB) referencyjna stopa procentowa została podwyższona z 2,1 proc. do 2,4 proc. Takie posunięcie było zgodne z oczekiwaniami większości rynkowych analityków i komentatorów.
Co istotne, w ostatnich tygodniach podstawowym instrumentem oddziaływania MNB stała się nie stopa referencyjna, lecz stopa depozytowa. Ta podnoszona była na coczwartkowych aukcjach wynosi już obecnie 3,3 proc. – o 1,6 punktu procentowego więcej niż jeszcze miesiąc temu. Dokonując podwyżki stopy referencyjnej, MNB niejako zawęża korytarz działania, ponieważ w planach banku jest zbliżenie do siebie obu stawek – gdy uda zrealizować się cel, w postaci okiełznania inflacji.
Warto jednak odnotować, że jest to już siódma z rzędu podwyżka stóp nad Balatonem. W czerwcu temu MNB dokonał pierwszej podwyżki od blisko dekady (z 0,6 proc. do 0,9 proc.), a ruch ten powtarzał jeszcze w lipcu (z 0,9 proc. do 1,2 proc. – wówczas mieliśmy do czynienia z podwyżką przewyższającą oczekiwania), sierpniu (z 1,2 proc. do 1,5 proc.), we wrześniu (z 1,50 proc. do 1,65 proc.), w październiku (z 1,65 proc. do 1,8 proc.) oraz w listopadzie (z 1,8 proc. do 2,1 proc.).
Stopy procentowe na Węgrzech są obecnie najwyższe od czerwca 2014 r. W kolejnych kwartałach „bratankowie” kontynuowali cykl obniżek, który sprowadził ich stopy do 0,9 proc., a w obliczu pandemii obniżyli tę stawkę do 0,6 proc.
Powodem numer jeden pierwszego od niemal dekady cyklu podwyżek stóp procentowych na Węgrzech pozostaje inflacja, która w listopadzie sięgnęła 7,4 proc. To wynik i tak niższy od polskiego (7,7 proc.), gdzie RPP podniosła stopy do 1,75 proc. w grudniu. Podobnych ruchów dokonują Czechy (stopy na poziomie 2,75 proc.), gdzie inflacja jest z kolei najniższa (6 proc. w listopadzie).
Wśród państw naszego regionu o stopach procentowych w tym roku decydował będzie jeszcze bank centralny Czech (22 grudnia). Wcześniej, bo już jutro decyzje podejmować będzie amerykańska Rezerwa Federalna, zaś w czwartek czeka nas dzień m.in. z Europejskim Bankiem Centralny, Szwajcarskim Bankiem Narodowym czy Bankiem Anglii.
Michał Żuławiński














