

Poniedziałkowa sesja w Nowym Jorku przyniosła wyraźne spadki głównych indeksów. Skala przeceny była największa od sześciu tygodni, a piątkowy debiutant zaliczył 4-procentowy spadek kursu.

Akcje piątkowego debiutanta – chińskiej spółki Alibaba Group – w poniedziałek przeceniono o 4,26% po tym, jak na poprzedniej sesji zdrożały o 38%. To zły omen dla inwestorów z rynku wtórnego pamiętających IPO Facebooka, po którym spółka została przeceniona o połowę i przez następny rok jej kurs odrabiał straty.
Jeśli już mówimy o omenach, to na Wall Street pojawił się złowróżbny „omen Hindenburga”. To określenie na dość niecodzienną kombinację sygnałów technicznych świadczącą o znaczącym rozchwianiu rynku. Przyjęło się uważać, że omen Hindenburga zapowiada krach na giełdzie, choć jego trafność nie należy do specjalnie wysokich.
Jednakże nawet mainstreamowe źródła zwracają uwagę, że ostatnim szczytom amerykańskich indeksów towarzyszyła coraz mniejsza „głębokość” rynku – rekordy indeksów były ustanawiane przy coraz mniejszej liczbie zwyżkujących walorów i coraz większej liczbie akcji notowanych poniżej swej 200-sesyjnej średniej kroczącej. To raczej nie świadczy o sile trendu.
Dlatego nawet niewielka skala poniedziałkowych spadków mogła przestraszyć inwestorów. Nasdaq stracił 1,1%, Dow Jones obniżył się o 0,6%, zaś S&P 500 spadł o 0,8%. We wszystkich trzech przypadkach był to odwrót ze szczytów hossy ustanowionych podczas piątkowej sesji. Dla indeksu S&P 500 nawet tak umiarkowany spadek oznaczał największe dzienne cofnięcie od 5. sierpnia. Pod kreską dzień zakończyło ok. 80% spółek notowanych na nowojorskich parkietach. Zrzeszający mniejsze spółki indeks Russell 2000 spadł o 1,5%.
Od strony fundamentalnej pretekstów do sprzedawania akcji dostarczyły nieoczekiwanie słabe dane z amerykańskiego rynku nieruchomości, gdzie liczba domów sprzedanych na rynku wtórnym spadla w sierpniu do 5,05 mln wobec 5,14 mln w lipcu. Nie pomógł też chinski minister finansów, który oświadczył, że słabe dane z gospodarki nie zmuszą władz do dramatycznego zwrotu w polityce gospodarczej. Wypowiedź tą odczytano jako ostrożność Pekinu wobec żądań „stymulowania” zwalniającej gospodarki.
Krzysztof Kolany