Zapowiadany wpływ sztucznej inteligencji na rynek pracy materializuje się na naszych oczach. W Stanach Zjednoczonych pojawiają się kolejne przykłady zastępowania ludzi wydajniejszym rozwiązaniem, które nie domaga się podwyżek i nie zakłada związków zawodowych.


Na początku roku IBM, czyli jedno z największych i najstarszych przedsiębiorstw informatycznych na świecie, ogłosiło, że zwolni 3900 osób. Dyrektor generalny spółki Arvind Krishna powiedział później, że firma może wstrzymać rekrutację nowych pracowników na tzw. stanowiska back-office.
- 30 proc. funkcji, które nie są związane z obsługą klienta, może zostać zastąpionych przez sztuczną inteligencję i automatyzację w ciągu pięciu lat - przewidywał Krishna w rozmowie z agencją Bloomberg. 30 proc. spośród 26 000 pracowników spółki to około 7 800 osób, które mogą stracić zajęcie w najbliższych latach.
IBM nie jest jedynym przykładem wpływu sztucznej inteligencji na zatrudnienie. Można wspomnieć tu choćby amerykańskie Narodowe Stowarzyszenie Zaburzeń Odżywiania (NEDA). O organizacji stało się głośno, gdy poinformowała o zwolnieniu wszystkich pracowników infolinii i zastąpieniu ich chatbotem o nazwie Tessa.
Według NEDA zmiany były planowane od dawna z uwagi na długi, sięgający czasem tygodnia, czas oczekiwania na rozmowę. Część komentatorów zwracała jednak uwagę, że do zwolnień doszło 4 dni po tym, gdy 6 opłacanych pracowników, nadzorujących 200 wolontariuszy odbierających telefony, założyło związek zawodowy. Sztuczna inteligencja przejmie ich obowiązki od 1 czerwca.
Spór między entuzjastami sztucznej inteligencji a sceptykami, którzy się jej boją pozostaje otwarty. Pierwsza grupa uważa, że wynalazek uwolni ludzkość od powtarzalnej pracy i pozwoli im na rozwijanie pasji i kreatywne zajęcia. Jak zwracała uwagę felietonistka Guardiana, Arwa Mahdawi, zdanie to podziela m.in. Jonah Peretti, dyrektor generalny BuzzFeed.
- W sztucznej inteligencji widzimy przełom otwierający nową erę kreatywności, która pozwoli ludziom wykorzystać twórczą energię na nowe sposoby z nieskończonymi możliwościami i zastosowaniami - pisał Peretti w notatce do pracowników BuzzFeed w styczniu. Na początku maja zamknął dział BuzzFeed News i zwolnił 15 proc. personelu, zastępując go sztuczną inteligencją.
Kto będzie następny?
Według raportu Goldman Sachs z marca tego roku sztuczna inteligencja może zastąpić 300 mln miejsc pracy, zwiększając roczną wartość towarów i usług wytwarzanych na całym świecie o 7 proc. Wśród zagrożonych zawodów mają być m.in. księgowi, kasjerzy, a nawet rolnicy. Podczas niedawnej konferencji Wall Street 27, Wojciech Białek, zwracał uwagę, że sztuczna inteligencja może wyeliminować także giełdowych analityków.
Sami twórcy sztucznej inteligencji zwrócili ostatnio uwagę na zagrożenia, z którymi wiąże się ich wynalazek. W krótkim liście otwartym podpisanym przez dużą część środowiska, w tym: dyrektorów OpenAI, Google DeepMind i Microsoft, możemy przeczytać:
“Zmniejszenie ryzyka wyginięcia przez sztuczną inteligencję powinno być globalnym priorytetem obok innych zagrożeń na skalę społeczną, takich jak pandemie i wojna nuklearna.”