W polskim systemie prawnym referendum o niczym nie rozstrzyga. Nawet jeśli frekwencja wyniesie ponad 50 procent, to referendum nie stanowi prawa w Polsce - powiedział we wtorek premier Donald Tusk, pytany, czy w Polsce powinno być przeprowadzone referendum ws. aborcji.


Premier podkreślił, że każdy ma prawo do swojego poglądu. "Nie chcę rozstrzygać czy referendum jest moralne czy niemoralne w tej kwestii. Problem polega na tym, że w polskim systemie prawnym referendum o niczym nie rozstrzyga. Nawet, jeśli frekwencja wyniesie ponad 50 procent, to referendum nie stanowi prawa w Polsce. My w referendum możemy zatwierdzić konstytucję i zdecydować o takich sprawach, jak wejście do Unii Europejskiej. Wtedy referendum jest wiążące i politykom nic do tego. To jest decyzja ludzi, narodu i koniec" - zaznaczył premier.
Podkreślił natomiast, że referendum w sprawie opinii, jak ma wyglądać przyszła ustawa, jest sondażem. Zaznaczył, że później Sejm i tak musi ustawę przegłosować, a prezydent - podpisać. "Referendum daje może komfort politykom, bo niektórym łatwiej powiedzieć: +niech ludzie zadecydują, a ja nie będę musiał zajmować żadnego wiążącego stanowiska+. Każdy ma prawo do takiego podejścia. Problem polega na tym, że referendum nie jest formą rozstrzygającą o czymkolwiek. Dlatego ja pozostaję sceptyczny do tego pomysłu" - dodał.
"Aborcja nie jest niczym dobrym i w mojej ocenie nigdy niczym dobrym nie będzie. Trzeba postępować z tym bardzo ostrożnie. My tu mówimy o prawie kobiety do decydowania o własnym zdrowiu, macierzyństwie, o swoim poczuciu bezpieczeństwa" - podkreślił premier. "My będziemy głosować nad wszystkimi projektami za przejściem do prac komisyjnych" - zadeklarował.
W czwartek odbędzie się pierwsze czytanie projektów ustaw dot. aborcji, w piątek prawdopodobnie będą one głosowane.
"Mi się bardzo nie podobała ta taka awanturka"
Tusk na wtorkowej konferencji prasowej odniósł się do sporu, jaki uwidocznił się przed wyborami samorządowymi między Lewicą a Trzecią Drogą ws. odwlekania poddania przez marszałka Szymona Hołownię czterech projektów dotyczących przepisów aborcyjnych pracom w Sejmie; projekty złożyły: KO, Lewica i Trzecia Droga.
"Mi się bardzo nie podobała ta taka awanturka, jeśli chodzi o lidera Lewicy (Włodzimierza Czarzastego) i marszałka Sejmu. Wiele słów było niepotrzebnych; ja rozumiem emocje, sam przeżywam kwestie praw kobiet i jestem też bardzo zaangażowany i mam nadzieję na szybką pracę nad projektami ustaw, jakie są w Sejmie" - ocenił premier.
"W czwartek powinniśmy w Sejmie wspólnie, jako cała koalicja 15 października - taką mam nadzieję i wiele wskazuje, że tak będzie - przegłosować, żeby prace nad tymi wszystkimi projektami dotyczącymi praw kobiet i legalnej aborcji przeniosły się do komisji, żeby niczego nie odrzucono, tylko żeby serio zacząć prace" - powiedział.
Zdaniem Tuska, spór o procedowanie projektów ws. aborcji nie miał wpływu na wynik wyborów samorządowych. "Nie odnotowaliśmy żadnego tąpnięcia, po żadnej ze stron; nie ma żadnej rekonstrukcji poparcia społecznego, więc nie sądzę, żeby to miało jakieś kluczowe znaczenie. Ale generalnie - jak się ludzie kłócą, to inni nie lubią tego oglądać" - stwierdził. "Nie warto się spierać, nie warto mówić o sobie lekceważąco czy w nieprzyjemny sposób; Jesteśmy jednym zespołem, ciężko pracujemy" - dodał.
Projekty dotyczące aborcji w komisji
Obecnie w Sejmie na procedowanie czekają cztery projekty liberalizujące przepisy dotyczące przerywania ciąży. Dwa projekty w listopadzie złożyła Lewica: jeden z nich częściowo depenalizuje aborcję i pomoc w niej, drugi umożliwia przerwanie ciąży do końca 12. tygodnia jej trwania.
Z kolei pod koniec stycznia do Sejmu wpłynął projekt grupy posłów klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej. Zakłada on, że osoba w ciąży ma prawo do świadczenia zdrowotnego w postaci przerwania ciąży w okresie pierwszych 12 tygodni jej trwania.
Oprócz tych projektów pod koniec lutego Trzecia Droga (PSL i Polska 2050) złożyła w Sejmie projekt nowelizacji ustawy o planowaniu rodziny i ochronie płodu ludzkiego, który "odwraca" wyrok TK z 2020 r.; wprowadza on na powrót do ustawy przepis, zgodnie z którym można przerwać ciążę, gdy "wyniki badań wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkich i nieodwracalnych wad płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu". Byłoby to dopuszczalne do chwili osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej.
Kwestia procedowania projektów stała się przedmiotem konfliktu między Lewicą a marszałkiem Hołownią i Polską 2050. Posłanki i liderzy Lewicy apelowali, żeby projekty trafiły pod obrady jak najszybciej, symbolicznie - na Dzień Kobiet 8 marca. Hołownia z kolei podjął decyzję, że debata nad tymi projektami odbędzie się już po pierwszej turze wyborów samorządowych, na posiedzeniu Sejmu 11 kwietnia.
Obowiązujące w Polsce od 1993 r. przepisy antyaborcyjne zostały zmienione po wyroku TK z października 2020 r. Wcześniej ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, zwana kompromisem aborcyjnym, zezwalała na dokonanie aborcji także w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu. Tę przesłankę do przerwania ciąży TK uznał za niekonstytucyjną, co wywołało falę protestów w całym kraju.(PAP)
Autorzy: Mikołaj Małecki, Karolina Kropiwiec, Marta Stańczyk,
mas/ kkr/ agz/