Mercedes-Benz zdecydował, że do końca 2029 roku zamknie fabrykę w Ludwigsfelde pod Berlinem i przeniesie produkcję elektrycznych furgonetek e-Sprinter do Jawora na Dolnym Śląsku. Decyzja wywołała kontrowersje w Niemczech, ale nie tylko z tego powodu na targach motoryzacyjnych w Monachium panował "smutek, a nie radość z premier i wizji przyszłości".


Mercedes-Benz podjął strategiczną decyzję, która wstrząsnęła niemieckim rynkiem, a jednocześnie otwiera nowy rozdział w historii polskiej motoryzacji. Koncern zamknie swoją fabrykę w Ludwigsfelde pod Berlinem do końca 2029 roku, przenosząc produkcję elektrycznych furgonetek e-Sprinter do Polski. Głównym beneficjentem tej rewolucji jest fabryka Mercedesa w Jaworze na Dolnym Śląsku, która ma stać się jednym z najważniejszych centrów produkcyjnych w Europie.
Decyzja, oficjalnie potwierdzona przez niemieckie ministerstwo gospodarki, wywołała falę kontrowersji w Niemczech. Zakład w Ludwigsfelde, zatrudniający ponad 2,2 tys. osób, był filarem przemysłu Brandenburgii od ponad 30 lat. Związkowcy i lokalne władze protestują, podkreślając potencjał fabryki i domagając się utrzymania produkcji.
Dlaczego Mercedes przenosi produkcję do Polski?
Przesunięcie produkcji z Niemiec do Polski jest wynikiem głębokiej analizy ekonomicznej i strategicznej. Za tą decyzją stoją dwa kluczowe czynniki. Pierwszym są koszty pracy - Niemcy są obecnie jednym z najdroższych krajów do produkcji samochodów. Według danych z 2024 roku, średnie koszty pracownicze na jeden wyprodukowany pojazd w Niemczech wynoszą 3307 dolarów. W Polsce są to zaledwie 663 dolary – różnica ponad pięciokrotna, co stawia niemieckie fabryki w trudnej sytuacji konkurencyjnej.
Drugi powód to konkurencja z Azji - europejski przemysł motoryzacyjny zmaga się z napływem tanich samochodów elektrycznych z Chin. Aby utrzymać rentowność i móc konkurować na globalnym rynku, europejskie koncerny, w tym Mercedes, zmuszone są do cięcia kosztów i restrukturyzacji.
"Smutek, a nie radość z premier i wizji przyszłości"
Przeniesienie produkcji Mercedesa wpisuje się w szerszy, ponury nastrój w europejskiej branży motoryzacyjnej. Jak wskazuje eksperci Allianz Trade, salon samochodowy w Monachium, który zazwyczaj był świętem inżynierii, w tym roku odzwierciedlał trudności, z jakimi boryka się sektor. "Smutek, a nie radość z premier i wizji przyszłości" - czytamy w raporcie Allianz Trade. Wśród problemów branży można wymienić:
- spadek rejestracji nowych samochodów - w lipcu 2025 roku liczba rejestracji w Europie spadła o 0,7%. Sprzedaż ogółem pozostaje o 20-30% niższa niż w 2019 roku, a w Niemczech, Francji i Włoszech odnotowano spadki odpowiednio o 2%, 8% i 4%,
- malejące marże operacyjne - średnia rentowność operacyjna europejskich producentów spadła w tym roku o ponad 2 punkty procentowe. Spowodowało to, że firmy zamykają zakłady, zwalniają pracowników i łączą platformy, aby obniżyć koszty,
- wyzwania związane z elektromobilnością - pomimo nacisku na pojazdy elektryczne, ich upowszechnienie jest powolne. W prawie 60% krajów UE, penetracja pojazdów elektrycznych wynosi poniżej 15%. Wysokie ceny, koszty energii i nierównomierny dostęp do infrastruktury ładowania nadal faworyzują pojazdy hybrydowe.
Jawor nowym hubem motoryzacyjnym
Fabryka w Jaworze, która od 2019 roku produkuje silniki i baterie, jest już przygotowywana na przyjęcie nowej produkcji. Trwa budowa nowego zakładu, a planowane inwestycje mają wynieść ponad 1,5 mld zł. W ramach rozbudowy Mercedes zobowiązał się stworzyć co najmniej 300 nowych miejsc pracy do końca 2027 roku. Nowa linia produkcyjna e-Sprintera ma ruszyć już w 2026 roku.
Dodatkowo przyszłość Jawora może być jeszcze bardziej obiecująca. Mercedes planuje utworzenie joint venture z amerykańskim producentem samochodów elektrycznych Rivian. Nieoficjalne doniesienia wskazują, że właśnie w Polsce może powstać nowa fabryka, która będzie produkować duże elektryczne samochody dostawcze na potrzeby obu marek.


























































