![Portugalia. Kraj na krańcu starego świata [FotoStory]](https://galeria.bankier.pl/p/8/5/532383ebaa9044-945-560-29-615-3934-2360.jpg)
![Portugalia. Kraj na krańcu starego świata [FotoStory]](https://galeria.bankier.pl/p/8/5/532383ebaa9044-945-560-29-615-3934-2360.jpg)
Do końca średniowiecza Portugalia wyznaczała zachodni kraniec naszego świata. Kraj, który wzbogacił się na wielkich odkryciach geograficznych, później popadł w biedę i przeciętność. I po kolejnym kryzysie wcale nie wyszedł na prostą.
Analitycy Bankier.pl nawet na urlopie nie potrafią uciec od tematów gospodarczych i finansowych. Skutkiem tego spaczenia powstały dwa tomy „sagi” islandzkiej, ekonomiczna pocztówka ze Słowenii , „epos” macedoński czy reportaż z wojaży do Japonii. Tym razem postanowiliśmy zmienić formułę i zastąpiliśmy tekst obrazkami. Jak mawiali starożytni Chińczycy: jeden obraz wart jest tysiąca słów.
Portugalia na 10 obrazkach
Zdaję sobie sprawę z faktu, że kilkudniowy (albo nawet kilkunastodniowy) wyjazd nie czyni z człowieka eksperta od danego kraju. Ale za to potrafi zmienić postrzeganie jakiegoś miejsca, znanego wcześniej tylko z danych statystycznych czy doniesień agencji informacyjnych.
Tak właśnie było z Portugalią. Niby wszyscy wiemy, że mieli tam poważny kryzys gospodarczy i że kraj faktycznie zbankrutował w 2011 roku. Wiemy, że dumni Portugalczycy złożyli hołd lenny tzw. trojce i przyjęli toksyczne pożyczki, ratujące banki lekkomyślnie udzielające pożyczek krajom europejskiego Południa. Ale Portugalia nie jest krajem śródziemnomorskim. I faktycznie takiego nie przypomina.
To nie tylko był imperium kolonialne, ale też nieco inny klimat, inna kultura i mentalność mieszkańców – spokojna, pogodna, ale pozbawiona klasycznie południowej maniery lekceważenia terminów i przekładania wszystkiego na jutro (słynna mañana). Pierwszym moim zaskoczeniem była wysoka kultura jazdy na drogach. W Portugalii jeździ się spokojnie, niespiesznie, przepuszcza pieszych i nawet niespecjalnie przekracza się dozwoloną prędkość. Wcześniej naczytałem się chyba już kompletnie nieaktualnych doniesień o brawurze lokalnych kierowców.
#1 Koniec świata
W kręgach ekonomicznych Portugalia słynie z jednego z najwyższych na świecie obciążenia długiem publicznym. Na koniec 2018 roku relacja zadłużenia państwa do PKB wynosiła 121,5%. Wśród liczących się gospodarczo krajów bardziej obciążone państwowym długiem są tylko mieszkańcy Japonii, (238%), Grecji (181%) i Włoch (132%).


Stąd aż się prosi o zdjęcie ilustracyjne z krańca Europy, czyli Cabo da Roca. Metaforycznie – bo to strefa ekstremalnie niebezpiecznego zadłużenia – jak i geograficznie – bo to najbardziej wysunięty na zachód punkt lądu stałego Europy. Klif wznosi się ponad 140 metrów nad taflą Atlantyku. Upadek z niego jest tak samo tragiczny w skutkach jak zderzenie się niespłacalnego długu z gospodarczą rzeczywistością.
#2 Plaża niedźwiedzi
Doświadczony inwestor dobrze wie, że nadmierne zadłużenie nierzadko łączy się z przeceną papierów nierozsądnego dłużnika. Zapewne nieprzypadkowo niedaleko Cabo da Roca znajduje się Plaża Niedźwiedzia (Praia da Ursa). Jako giełdowy „miś” nie mogłem obok takiego miejsca przejść obojętnie.


Tym bardziej, że to bezsprzecznie najpiękniejsza plażą, na jakiej kiedykolwiek byłem. Prowadzi doń ścieżka na tyle stroma, że nie poradzi sobie z nią żaden byk. Nawet ten giełdowy.
#3 Puste autostrady
Portugalia to gospodarczo taka Polska, tyle że jakieś 20 lat później. Portugalczycy pogonili swojego dyktatora 15 lat wcześniej niż my. Przystąpili do wspólnego europejskiego rynku (EWG) 22 lata przed nami. Dwie dekady wcześniej niż Polska zachłysnęli się kuszącymi i nierzadko niezdrowymi funduszami unijnymi. Dekadę wcześniej przeżyli bańkę w nieruchomościach i 8 lat przed nami zorganizowali piłkarskie Mistrzostwa Europy.
Zarówno Polska jak i Portugalia przed wstąpieniem do UE były autostradowymi pustyniami. W ciągu kilkunastu lat Portugalczycy kosztem 4,5 mld euro zwiększyli swą sieć autostrad 10-krotnie, do przeszło 3 tys. km. Podobnie było u nas. Do roku 2005 polska sieć autostrad i dróg ekspresowych liczyła ledwie 781 km. Do lipca 2019 roku długość szybkich dróg w Polsce wydłużyła się do 3730 km. Polskie autostrady i ekspresówki są nierzadko lepsze niż na zachodzie Europy.


W Portugalii autostrady przecinają góry tunelami i imponującymi estakadami. Tyle że wiele odcinków portugalskich autostrad jest prawie nieużywana. Tak jest od czasu kryzysu finansowego, gdy rząd podniósł podatki i wprowadził wysokie opłaty za korzystanie z szybkich dróg, a dochody Portugalczyków zmalały na skutek inflacji i wysokiego bezrobocia.Sakramencko droga jest też benzyna. W maju 2019 roku litr paliwa kosztował równowartość 7 złotych, podczas gdy w Polsce nieco ponad 5 zł.
#4 Kataklizm 1755
Historia Polski obfituje w klęski – głównie militarne i polityczne: potop szwedzki, rozbiory, I wojna światowa, wrzesień ’39, Powstanie Warszawskie, komunizm etc. Portugalia przez ostatnie 500 lat była praktycznie wolna od wojen na własnym terytorium.


Portugalczycy mniej szczęścia mieli do klęsk naturalnych. 1 listopada 1755 roku Lizbonę nawiedziło potężne trzęsienie ziemi, które zrujnowało większą część miasta. Dzieło zniszczenia kontynuowały pożary, które wybuchły od świec palonych z okazji dnia Wszystkich Świętych. Kolejnym ciosem była fala tsunami o wysokości 20 metrów, która zalała port i całe centrum miasta. Katastrofa pociągnęła za sobą ok. 90 tys. ofiar śmiertelnych i niemal całkowicie zniszczyła jedno z największych ówczesnych miast Europy (ok. 275 tys. mieszkańców). Szacuje się, że zniszczeniu uległo 85% zabudowy Lizbony, w tym wiele imponujących zabytków i dzieł kultury z okres średniowiecza i renesansu.
#5 Wolność i gospodarka
Portugalia nie należy do krajów lubiących biznes. W rankingu wolności gospodarczej Heritage Foundation kraj zajmuje pozycję 62. i znajduje się w grupie „zasadniczo wolnych”. Tak między Kostaryką a Brunei (Polska jest 46.).


Niski rating gospodarczy Portugalii w znacznej mierze wynika z fatalnego stanu finansów publicznych (o czym już wspominaliśmy), wysokich podatków i przeregulowanego rynku pracy. Ale kraj całkiem nieźle wypada w takich kategoriach jak swoboda prowadzenia biznesu (choć w ostatnich latach noty się pogarszają) oraz w zabezpieczeniu praw własności. I to widać. Prawie każdy skrawek ziemi ma tam swojego właściciela. Częstym widokiem są opuszczone i czasem wręcz zrujnowane budynki liczące sobie przynajmniej ze sto lat. To, że jeszcze stoją niezamieszkałe, świadczy o poszanowaniu praw ich właścicieli. Nawet jeśli sami właściciele nie bardzo się tą nieruchomością interesują.
#6 Wolisz socjalistę czy komunistę?
Nie znam dokładnych badań socjologicznych, ale Portugalczycy są chyba jednymi z najbardziej socjalistycznych nacji w Europie. Mogą wybierać między Partią Socjaldemokratyczną (uchodzącą tam za „prawicę”), Partią Socjalistyczną i Partią Komunistyczną (marksistowsko-leninowską) oraz Komunistyczną Partią Portugalskich Robotników (komuna w wersji maoistowskiej). To jak wybór między kiłą a HIV.


Trudno się więc dziwić, że kraj jest kiepsko rządzony i ma permanentne kłopoty z finansami publicznymi. Portugalia jest (i zapewne też taka pozostanie) krajem przyjaznym dla turystów i chcących tam osiąść rentierów i zarazem podatkowym piekłem dla swoich mieszkańców.
#7 Wiedźmin Geralt pochodzi z Wyzimy
Miłośnicy twórczości Andrzeja Sapkowskiego oraz gier CD Projektu mogą przeżyć lekki szok. Układ urbanistyczny i położenie Lizbony jak ulał pasuje do znanej z przygód wiedźmina Geralta Cintry. Wiedzeni tym tropem udajemy się kilkanaście kilometrów na zachód do niesamowitej miejscowości o nazwie… Sintra, słynącej z urzekająco pięknych pałaców i ogrodów rozrzuconych na wzgórzach z widokiem na Atlantyk.


W sintryjskim Palacio de Monserrate znalazłem tablicę upamiętniającą pierwszego właściciela tej posiadłości. Okazał się nim nijaki Gerard de Visme, brytyjski kupiec hugenockiego pochodzenia, który żył w XVIII wieku. Ów Gerard nakazał wznieść budynek, z którego do dziś pozostały tylko ruiny stojące nieopodal samego Palacio de Monserrate.
#8 Polsko-portugalski parytet
Choć Warszawę i Lizbonę w locie ptaka dzieli ponad 2700 km (i przeszło 3300 km po autostradach), to Polska i Portugalia leżą znacznie bliżej siebie w tabeli parytetu siły nabywczej (PPP). To taki akademicko-statystyczny wytwór mający na celu porównanie kosztów życia między dwoma gospodarkami. Według Eurostatu wskaźnik ten dla Polski w 2018 roku wynosił 54,3% średniej unijnej, a dla Portugalii 84,6% (dla porównania, Niemcy miały 104,1%).
O ile jestem mocno sceptyczny wobec takich statystycznych agregatów, to Portugalia nie była tak droga jak Dania (138,1% średniej unijnej) czy o Islandii nawet nie wspominając (163,7%). Cenowo Portugalia leży blisko Słowenii (83,8%) i Grecji (81,8%). I faktycznie ceny w kraju właścicieli sieci „Biedronka” były niewiele wyższe (lub czasem wręcz niższe) niż w Polsce. W miejscowym Lidlu dało się znaleźć całkiem przyzwoitego lagera po jedno euro za litrową butelkę.
#9 Władza i nietrafione inwestycje
Władcy Portugalii podobnie jak polscy magnaci w XVI i XVII wieku zachłysnęli się łatwym pieniądzem. Nad Tagiem złoto przywożone z Afryki i Nowego Świata posłużyło do zbudowania pięknych i okazałych, ale całkowicie bezproduktywnych inwestycji. Jednym z przykładów takich budowli jest słynna wieża Belem oraz pobliski monstrualny kompleks Klasztoru Hieronimitów, mający być podziękowaniem za udaną wyprawę Vasco da Gamy do Indii. Z kolei Torre de Belem będąca symbolem morskiej potęgi ówczesnej Portugalii służyła początkowo celom fiskalnym, inkasując haracz od wpływających statków.


Ale na mnie największe wrażenie zrobił gigantyczny Pałac w Mafrze, zbudowany za bogactwa z Brazylii sprowadzone w XVII wieku. Był to ostatni okres portugalskiej potęgi. Ogromne zyski z zamorskiej kolonii zmarnowano na drogi w utrzymaniu i w dodatku niezbyt ładny, monumentalny gmach, będący kolejną siedzibą coraz bardziej zdegenerowanej (także przez pół-kazirodcze małżeństwa) dynastii Bragança. Podczas gdy reszta Europy Zachodniej akumulowała kapitał pod nadchodzącą rewolucję przemysłową, Portugalia roztrwaniała ostatki swego majątku. Zupełnie jak Polska.
#10 Nieruchomości ponad foreksem
Nieruchomości to w Portugalii ważny biznes. Nawet w mniejszych miejscowościach wokół Lizbony co krok można się natknąć na agencję nieruchomości. Do częstych widoków należały też szyldy z ogłoszeniami sprzedaży domu. A ceny to już zupełnie inna historia. Kosmiczna. Za byle domek agent życzył sobie 200 000 euro, czyli blisko milion złotych.


Paradoksalnie znacznie mniej płynny okazał się portugalski rynek walutowy. Próba wymienienia stu dolarów w Lizbonie, w pobliżu najważniejszych zabytków, zakończyła się fiaskiem. Najpłynniejsza para walutowa świata (EUR/USD) na krańcu strefy euro okazała się rzadziej handlowana od większości spółek z NewConnect. Dolarów na euro nie chcieli wymienić ani w lokalnych bankach, ani w oddziałach wielkich europejskich instytucji kredytowych.
