Polscy generałowie, w tym gen. Waldemar Skrzypczak, mieli być podsłuchiwani systemem do inwigilacji Pegasus - ustaliła "Gazeta Wyborcza". Co więcej, z Pegasusa korzystało nie tylko CBA.


Gen. Skrzypczak był inwigilowany przez służby od marca do czerwca 2019 r., agenci wchodzili na jego telefon co najmniej kilkanaście razy i przejmowali nad nim kontrolę - czytamy. Jak sam zaznacza, nie ma i nie było wobec niego żadnych trwających postępowań, nie miał postawionych żadnych zarzutów, a to ważne w tej sytuacji, bo kontrola operacyjna mogła ruszyć tylko wtedy, jeśli by służby miały podejrzenie o popełnieniu przestępstwa. Dopiero na tej postawie mogły wnioskować do sądu, by zgodził się na inwigilację - zaznacza GW.
Generał tłumaczy gazecie, że w tamtym okresie, a poprzedzał on kampanię wyborczą do parlamentu, spotykał się z liderami opozycji, którzy chcieli wysondować, czy wystartuje z ich list.
Poza generałem Skrzypczakiem inwigilowanych było dwóch innych wysokich rangą byłych wojskowych.
Nie tylko CBA
Informator gazety zdradza, że "CBA udostępniało innym służbom tzw. oczka (pojedyncze licencje) i skorzystało z tego nie tylko ABW, ale m.in. Centralne Biuro Śledcze Policji".
Sprawa byłych wojskowych, którzy byli inwigilowani Pegasusem, świadczy o tym, że nie tylko CBA - jak pierwotnie sądzono - używała tego szpiegowskiego programu.