"To dość bolesna jazda kolejką górską" - tak bycie właścicielem Twittera określa Elon Musk w ostatnim wywiadzie dla BBC News. Miliarder zapowiedział także, że sprzeda platformę społecznościową, o ile znajdzie się odpowiedni nabywca.


Elon Musk, oprócz samochodów Tesla i firmy kosmicznej SpaceX, "został zmuszony" do kupna Twittera za 44 mld dolarów. Na początku zapowiedział kupno platformy, następnie się z tego wycofał, by przyparty do muru przez prawników w końcu zgodzić się na finalizację transakcji i wszedł do siedziby firmy z umywalką w rękach.
W wywiadzie dla BBC News bronił swojej polityki wobec Twittera. Przypomnijmy, że masowo zwalniał pracowników. Wprowadził opłatę za "niebieski znaczek" - każdy mógł go sobie kupić - a więc pojawiła się masa fałszywych kont podających fałszywe informacje, które spowodowały niestety prawdziwe tąpnięcia na kursach akcji prawdziwych spółek.
W międzyczasie poprosił część tych dopiero co zwolnionych osób o powrót. Wraz z nimi na Twittera wrócił zablokowany wcześniej Donald Trump. Do jeszcze trwających na swoich stanowiskach wysłał maila z ultimatum: "albo będziecie pracować ciężej, albo zostaniecie bez pracy". To oczywiście nie spotkało się z dobrym przyjęciem i ruszył prawdziwy exodus pracowników. Przestał płacić za biura, m.in. będące w nieruchomości, która należy do króla Karola III w centrum Londynu. Ostatnio okazało się, że Twitter wart jest połowę tego, co zapłacił za niego multimiliarder. Sam CEO przyznał, że spółka wyceniana jest obecnie na mniej niż 20 mld dolarów.
Zapytany przez dziennikarza, czy żałuje tego zakupu, powiedział, że "poziom bólu był wysoki. To nie była byle impreza, ale na pewno też nie było nudno". Jego zdaniem w ciągu ostatnich kilku miesięcy sytuacja była "naprawdę stresująca", ale jak podkreślił kilkukrotnie, uważa, że zakup Twittera był słuszny.
Obecnie ocenił, że "sprawy idą dobrze", choć czasami musi ich doglądać na bieżąco, a co za tym idzie, nocuje w biurze na kanapie w bibliotece, do której nikt nie zagląda (zupełnie jak jego pracownica odpowiedzialna za Twittera Blue, którą zwolnił). Zdradził też, że wzrosło zainteresowanie Twitterem. No i "strona działa", jakby przy tej skali zwolnień szczególnie inżynierów byłoby to wyczynem.
Odniósł się także do swoich kontrowersyjnych tweetów, mówiąc: "Czy wielokrotni strzeliłem sobie w stopę wpisami? Tak. I myślę, że nie powinienem nic pisać po 3 nad ranem". Zapewne miał na myśli toczący się proces z akcjonariuszami Tesli. Miliarder napisał w 2018 roku na Twitterze, że zamierze sprywatyzować fabrykę samochodów elektrycznych.
Omawiając finanse Twittera, stwierdził, że firma "z grubsza wychodzi na zero". Dodał, że wróciła część reklamodawców. Zmniejszenie "siły roboczej" z 8 tys. pracowników w dniu jej zakupu do 1,5 tys. obenie nie było łatwe. "Nie zwolniłem wszystkich osobiście, bo nie da się rozmawiać z tak wieloma osobami twarzą w twarz" - argumentował.
Zapowiedział też koniec "starych" niebieskich znaczników weryfikacji. Twitter Blue zniknie przy przedsiębiorstwach, instytucjach czy firmach, które go nie opłaciły, pod koniec przyszłego tygodnia.
***
Popkultura i pieniądze w Bankier.pl, czyli seria o finansach "ostatnich stron gazet". Fakty i plotki pod polewą z tajemnic Poliszynela. Zaglądamy do portfeli sławnych i bogatych, za kulisy głośnych tytułów, pod opakowania najgorętszych produktów. Jakie kwoty stoją za hitami HBO i Netfliksa? Jak Windsorowie monetyzują brytyjskość? Ile kosztuje nocleg w najbardziej nawiedzonym zamku? Czy warto inwestować w Lego? By odpowiedzieć na te i inne pytania, nie zawahamy się zajrzeć nawet na Reddita.