REKLAMA
TYDZIEŃ Z KRYPTO

Cyfrowe euro? To będzie kosztowna „zabawa”

Michał Kisiel2025-10-20 06:00analityk Bankier.pl
publikacja
2025-10-20 06:00

Wprowadzenie europejskiej wersji cyfrowego pieniądza banku centralnego może okazać się kosztowne dla banków komercyjnych. Ostrożne szacunki mówią o nakładach zbliżonych do tych wynikających z dostosowania się do PSD2. Ale są również znacznie wyższe estymacje.

Cyfrowe euro? To będzie kosztowna „zabawa”
Cyfrowe euro? To będzie kosztowna „zabawa”
/ Ideogram

CBDC, czyli cyfrowy pieniądz banku centralnego, budzi sporo kontrowersji. Zwykle na pierwszy plan wysuwają się obawy konsumentów, którzy spodziewają się, że zapowiada to rychłe wycofanie pieniądza gotówkowego z obiegu i tym samym koniec anonimowości transakcji. Jest jednak także inny aspekt, bardziej interesujący banki, które mają odegrać ważną rolę we wprowadzaniu i obsłudze nowej wersji pieniądza.

Przypomnijmy, że w strefie euro zakłada się dwuszczeblowy podział obowiązków. O ile rozrachunek cyfrowego euro ma obsługiwać Eurosystem (czyli banki centralne), to gros funkcji przypadnie bankom komercyjnym i instytucjom płatniczym. To one mają odpowiadać m.in. za wydawanie instrumentów płatniczych (w tym kart dla niechętnych aplikacji mobilnej), uruchamianie i zasilanie portfeli e-pieniądza, rozliczanie transakcji oraz infrastrukturę konieczną dla tego celu.

Banki mogą okazać się hamulcowym projektu. Taki scenariusz już ziścił się w Korei Południowej. Jak donosiliśmy na łamach Bankier.pl, tamtejszy projekt CDBC spotkał się z krytyką banków, które nie widzą jasnych korzyści wynikających z kosztownego projektu. Chociażby z tego powodu kwestia kosztów dla sektora bankowego jest istotna dla przyszłości cyfrowego euro.

Szokujące szacunki – 18 mld euro na barkach banków

Latem 2025 r. firma konsultingowa PwC na zlecenie organizacji grupujących europejskie banki przygotowała raport dotyczący szacunkowych kosztów wprowadzenia CBDC. Wyniki były zaskakujące, zwłaszcza w porównaniu z wcześniejszymi estymacjami. Koszt uruchomienia cyfrowego euro obciążający banki w całej strefie wspólnej waluty oszacowano na ok. 18 mld euro. Nie wliczono przy tym nakładów koniecznych m.in. na obsługę funkcji transakcji offline czy pozyskania akceptantów nowej formy pieniądza.

Jak wskazano w raporcie głównym elementem kosztów byłoby wprowadzenie zmian technologicznych w infrastrukturze, co ma odpowiadać za około 75 proc. szacowanych nakładów. PwC zwróciło również uwagę na trudno mierzalne efekty zaangażowania zasobów ludzkich. Przebadane przez firmę banki szacowały, że średnio 46 proc. personelu o odpowiednich kompetencjach technicznych zostałoby zaangażowanych w projekcie przez co najmniej rok. To oznacza z kolei wyssanie zasobów potrzebnych przy innych innowacyjnych przedsięwzięciach.

EBC przedstawia własną wizję – będzie taniej

Europejski Bank Centralny w październiku opublikował własny raport na ten temat, prezentujący skorygowany obraz. Szacunki EBC mocno różnią się od tych przygotowanych przez niezależną firmę konsultingową. Uwzględniono w nich szeroko potencjalne synergie kosztowe oraz procesy „uwspólnienia kosztów”, które mogłyby zadziałać w procesie wprowadzania cyfrowego euro.

EBC zwraca uwagę, że banki mogą ponownie wykorzystać sporą część posiadanych już zasobów i kompetencji. Dodatkowo, niektóre procesy można wydzielić do podmiotów obsługujących większą grupę banków i osiągnąć dzięki temu znaczącą redukcję nakładów. Oznaczałoby to, że koszt projektu zmieści się w przedziale 1-1,44 mld euro rocznie, czyli 4-5,77 mld euro w czteroletnim okienku. Zbliża to oczekiwane nakłady do górnej granicy szacunków przedstawionych w 2023 r. przez Komisję Europejską.

Cały rozdział w raporcie poświęcono korektom w założeniach przyjętych przez PwC. Odjęto m.in. nakłady na wydawanie fizycznych kart-portmonetek, co uzasadniono wykorzystaniem tej samej infrastruktury, co w przypadku kart płatniczych. Tańsze miałoby być również dostosowanie terminali w sklepach, dzięki naturalnemu procesowi wymiany urządzeń w międzyczasie. EBC szacuje, że do 2030 r. tylko 30 proc. terminali stanowić będą wyspecjalizowane urządzenia, a resztę tzw. softPOS-y, które są bardziej elastyczne pod względem możliwości „upgrade’owania”. Upływ czasu ma także sprawić, że większa część sieci bankomatów będzie już gotowa na transakcje z użyciem NFC i kodów QR.

Kończy się etap przygotowań

W ostatnich miesiącach opublikowano kilka dokumentów podsumowujących prace nad cyfrowym euro. Światło dzienne ujrzało m.in. podsumowanie prac nad potencjalnymi dodatkowymi funkcjami CBDC – w tym transakcjami warunkowymi.

Do terminu ewentualnego operacyjnego startu projektu odniósł się Piero Cipollone, członek zarządu Europejskiego Banku Centralnego. Wskazał on, jak donosi Bloomberg, że e-euro mogłoby się pojawić na rynku w połowie 2029 r. Termin pozostaje zatem odległy, a ostateczne decyzje jeszcze nie zostały podjęte.

Źródło:
Michał Kisiel
Michał Kisiel
analityk Bankier.pl

Specjalizuje się w zagadnieniach związanych z psychologią finansów, analizuje, jak płacą i zadłużają się Polacy. Doktor nauk ekonomicznych, zwolennik idei społeczeństwa bez gotówki. Pomysłodawca finansowego eksperymentu "2 tygodnie bez portfela", w ramach którego banknoty i karty płatnicze zamienił na smartfona. Telefon: 501 820 788

Tematy
Światłowód z usługami bezpiecznego internetu
Światłowód z usługami bezpiecznego internetu
Advertisement

Komentarze (11)

dodaj komentarz
jas2
To korzystne dla ludzi, niekorzystne dla banków.
maliniak2025
bzdura. zrobienie cbdc w banku to tyle co dodanie blika czy innego gównopay/gruszkapay czy innego elektronicznego.
Ale problem jest inny. Do tej pory banki zarabiały na owernight, zarabiały na przesunięciu przelewów, na różnicach kursowych i raptem ten cały tort zjada bank centralny. I jest krzyk. Drogo wyjdzie.

to jak
bzdura. zrobienie cbdc w banku to tyle co dodanie blika czy innego gównopay/gruszkapay czy innego elektronicznego.
Ale problem jest inny. Do tej pory banki zarabiały na owernight, zarabiały na przesunięciu przelewów, na różnicach kursowych i raptem ten cały tort zjada bank centralny. I jest krzyk. Drogo wyjdzie.

to jak z systemem kaucyjnym, będzie super system tylko obecni zarabiający muszą oddać zyski do firm(tu banków) zewnętrznych. Dla konsumenta to nadal źle.
gutierrez77
Cyfrowe pieniądze mamy już teraz, to o czym tutaj mowa to pieniądz programowalny. Postępująca
neokomuna sprawi, że za kilkanaście o tym co może sobie kupić i do jakich towarów i usług będzie miał dostęp przeciętny kowalski, zadecyduje pan bankier do spółki z panem politykiem.
po_co
To co piszesz to zbyt dalego idące uproszczenie, niemniej tak pieniądz bankowy czy pieniądz elektroniczny* to zapis cyfrowy ale nie jest to tożsame z cyfrowym pieniądzem o jakim mowa w artykule.

Taki portal jak bankier, powinien wymagać od swoich czytelników minimalnej wiedzy ekonomicznej, niestety tej wiedzy nie posiadają
To co piszesz to zbyt dalego idące uproszczenie, niemniej tak pieniądz bankowy czy pieniądz elektroniczny* to zapis cyfrowy ale nie jest to tożsame z cyfrowym pieniądzem o jakim mowa w artykule.

Taki portal jak bankier, powinien wymagać od swoich czytelników minimalnej wiedzy ekonomicznej, niestety tej wiedzy nie posiadają zarówno czytelnicy jak i sami redaktorzy, a co gorsze nie posiadają jej również politycy decydujący o kształcie tych rozwiązań.
W efekcie tworzy się wielki wór nazwany "pieniądzem cyfrowym" do którego trafia wiele, czasem elementarnie różnych od siebie, pojęć i definicji.

W ten sam sposób możnaby stworzyć wór pod nazwą "pojazdy" i wcisnąć do niego rowet, hulajnoge czy samochód, ale również prom kosmiczny, międzynarodową stację badawczą czy łódź atomową.

Tak w tych pojęciach jest element wspólny ale mam nadzieję, że o ile przeciętny czytelnik bankiera nie zrozumie jaka jest różnica pomiędzy pieniądzem bankowym, a cyfrową walutą, o tyle różnica pomiędzy hulajnogą, a okrętem atomowym jest już zauważalna dla większości.

Niestety ale nabraliśmy przekonania, że przeciętny robotnik który nauczył się obsługiwać liczydło i długopis, nabył zdolność czytania i liczenia, jest zdolny do dyskusji, a co więcej podejmowania decyzji, w sprawach abstraktów które wykraczają daleko poza jego zdolności interpretacji rzeczywistości.

Stąd taki wysyp urządzeń smart, rozwiązań "cyfrowych", a od niedawna sztucznej inteligencji nazywanej hucznie w tramwajach EJAJ.
Niestety tak to nie działa, że gdy pojęcie zostaje spłaszczone do minimum to staje się dostępne dla wszystkich.
tkjdn odpowiada po_co
A Ty najwyraźniej nie rozumiesz, że komentarz pod artykułem to nie miejsce na wypracowanie i dlatego używa się uproszczeń, skrótów myślowych, etc. Jest tak jak napisał gutierrez77 - mamy pieniądz elektroniczny i nie potrzebujemy innego. Bankierzy i politycy potrzebują i dlatego wprowadzają nowa wersję o większych możliwościach - A Ty najwyraźniej nie rozumiesz, że komentarz pod artykułem to nie miejsce na wypracowanie i dlatego używa się uproszczeń, skrótów myślowych, etc. Jest tak jak napisał gutierrez77 - mamy pieniądz elektroniczny i nie potrzebujemy innego. Bankierzy i politycy potrzebują i dlatego wprowadzają nowa wersję o większych możliwościach - kontroli - bo o to tutaj chodzi.
I nie pisz mi drugiego wypracowania, bo rozumiem czym się różnią.
po_co
Jeżeli zaistniałaby taka wola to jak najbardziej można wprowadzić cyfrowy pieniądz, który byłby w pełni niezależny od centralnego systemu bankowego i mógłby w pełni polegać na lokalnym emitencie jakim może być na przykład EBC czy NBP.

Co więcej można ten system tak skonstruować, że wszystkie transakcje odbywałyby się online,
Jeżeli zaistniałaby taka wola to jak najbardziej można wprowadzić cyfrowy pieniądz, który byłby w pełni niezależny od centralnego systemu bankowego i mógłby w pełni polegać na lokalnym emitencie jakim może być na przykład EBC czy NBP.

Co więcej można ten system tak skonstruować, że wszystkie transakcje odbywałyby się online, a ryzyko kopiowania "portfela", duplikowania pieniędzy, czy wręcz generowania ich, nie byłoby istotnie różne od posiadania pieniądza fizycznego.

Faktem jest, że taki pieniądz to nic innego jak ciąg 0 i 1 ale istnieje wiele metod powiązania ich z fizycznymi cechami sprzętu czy posiadacza, które owszem można podrobić i skopiować ale działa to na dokładnie tej samej zasadzie co kopiowanie i podrabianie każdego dokumentu.
Jeżeli ktoś posiada środki i narzędzia, to jest w stanie to wykonać.

Zresztą żaden cyfrowy czy nie cyfrowy system, nigdy nie będzie odporny na spryt osób które chcą go sfrosować.

Kwestia jest taka, że zarówno banki centralne jak i politycy, nie chcą oddać raz zagarniętego obszaru. Dlatego ich celem nie jest wprowadzenie bezproblemowej waluty, tylko takiej którą mogą po prostu kontrolować.
jas2
Kto pierwszy wprowadzi na rynek, dobrze zaprojektowaną i wygodną w użyciu walutę cyfrową, ten może stać się nowym globalnym rozgrywającym.
zoomek
" obsługę funkcji transakcji offline"
I ile razy oraz jakimi kwotami będzie można obracać bez synchronizacji z siecią? Przez sto lat? Milionami euro?
Bo coś mi się zdaje że to tak bardziej na waciki kwoty będą.
zoomek
Zwracam uwagę że już mamy cyfrowe pieniądze a CBDC to tylko wyższy level inwigilacji.
I opresji.

Powiązane: Nowe technologie

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki