Nikt nie przypuszczał, że niebieski znaczek w cenie 8 dolarów spowoduje tyle zamieszania. Wszystko przez Elona Muska, który przejął Twittera i zaprowadza tam swoje porządki. Najwyraźniej wyznaje on zasadę "zarządzanie poprzez chaos", ponieważ zmiany doprowadziły do realnych strat finansowych.


Od kiedy można kupić niebieski znaczek weryfikujący prawdziwość konta (zamiast go zdobyć), Twitter zalała fala fałszywych kont, które podszywają się pod znaczące marki. Wystarczy bowiem wydać 7,99 dolarów miesięcznie, by zyskać "blue tick". Do tej pory był on bowiem bezpłatny, ale oznaczał, że prowadzący konto jest powiązany z firmą, która reprezentuje.
W jednym przypadku użytkownik podający się za firmę farmaceutyczną Eli Lilly napisał, że "wprowadza bezpłatną insulinę", co odbiło się natychmiast na 4-procentowym spadku kursu spółki. Cena wartości pojedynczej akcji spadła w przeciągu doby o około 20 dolarów. Szacuje się, że firma straciła 20 mld dolarów kapitalizacji rynkowej. "Przepraszamy tych, którym dostarczono wprowadzającą w błąd informację z fałszywego konta" - napisało prawdziwe konto firmy.
Did Twitter Blue tweet just cost Eli Lilly $LLY billions?
— Rafael Shimunov is on Mastodon (@rafaelshimunov) November 11, 2022
Yes. pic.twitter.com/w4RtJwgCVK
Zauważono także, że podszywający się pod linie lotnicze ze znaczkiem "Twitter Blue" proszą o kontakt podróżnych posiadających ich bilety. Czy dowcipnisie planują anulowanie lotu? A może zeskanuje dane z karty kredytowej, by poszaleć z przedświątecznymi zakupami, płacąc za nie nie swoimi pieniędzmi?
Twitter Blue erased a few billion in market cap for Lockheed Martin pic.twitter.com/RsMBfRyhO1
— litquidity (@litcapital) November 11, 2022
Jak przyznaje w rozmowie z BBC News Max Burns, strateg ds. PR, że wystarczy tylko jeden poważny incydent i to dotyczący jednej linii lotniczej, by i ona sama i inne zrezygnowały z Twittera jako źródła zaangażowania klientów.
Przeczytaj także
Z kolei Lou Paskalis, prezes firmy marketingowej MMA Global, stwierdził, że Musk musi powołać nowego dyrektora naczelnego i zobowiązać się do wycofania się z działalności firmy, aby poprawić nadszarpnięty wizerunek przez jego działania firmy. "Oczywiste jest, że prowadzenie Twittera nie należy do twoich wielu talentów" - dodawał na Twitterze.
Sam CEO Tesli, próbując naprawić swój błąd, napisał, że użytkownicy Twittera, którzy podszywają się pod inne osoby bez wyraźnego zaznaczenia konta jako "parodii" zostaną trwale zawieszone bez ostrzeżenia. Wyłączono już m.in. fałszywe konta marek Nintendo i BP. Czyżby jego wolnościowe podejście jednak nie wytrzymało próby rynku? Na razie bowiem Twitter zawiesił sprzedaż niebieskiego znaczka, ale "czasowo".
Elon Musk sfinalizował zakup Twittera, który bardziej przypomniał dłużące się reality show niż transakcję finansową jednego z Big Techów, za 44 mld dolarów. Zakazał rękawy i wziął się za rewolucję propagującą "wolność słowa" (jak zaznaczał przy każdej okazji), ale jednocześnie dającą zarobić nie tylko na reklamach. Na wstępie Musk zwolnił około 3700 pracowników (mniej więcej połowę), by później część z nich poprosić o powrót. W e-mailu do zatrudnionych napisał "droga przez nami jest żmudna i będzie wymagała wytężonej pracy, aby odnieść sukces. Bez znacznych przychodów z subskrypcji istnieje duże prawdopodobieństwo, że Twitter nie przetrwa nadchodzącego spowolnienia gospodarczego".
Elon Musk emails Twitter employees
— Internal Tech Emails (@TechEmails) November 10, 2022
November 9, 2022 pic.twitter.com/Qeg5CA979W
Jak się okazało, sam wpędził Twittera w kłopoty, ponieważ po tych doniesieniach duże marki i firmy marketingowe wstrzymują wydatki na platformę właśnie z powodu kierunku zmian. Sytuacji nie poprawia fakt, że ta kadra menadżerów, która przetrwała cięcia, widząc, co dzieje się z tworzoną przez nich platformą, sama postanowiła odejść. Wśród nich była m.in. osoba odpowiedzialna za ochronę danych użytkowników Lea Kissner. Wypowiedzenie złożył także dyrektor ds. zaufania i bezpieczeństwa Yoel Roth. Nieoficjalnie mówi się, że stało się to dzień po zaciekłej obronie przez niego obecnej polityki moderowania treści pod reklamodawców. Nie jest jasne przez kogo ani kiedy zostaną oni zastąpieni.
Federalna Komisja Handlu poinformowała, że obserwuje Twittera "z głęboką troską".
Obecnie Twitter zdaje się pikującym samolotem z wyłączonym autopilotem, ale i bez fizycznych osób za sterami. Co więcej, sam postawił się na celowniku dowcipnisiów, hakerów, ekspertów od czarnego PR.
Sam Twitter odmawia komentarza. Nic dziwnego, gdyż zwolnienia dotyczyły także działu komunikacji.
Kolejne zwolnienia w IT
W sobotę, 12 listopada, Musk podpisał wypowiedzenie na kolejne zwolnienia grupowe. Tym razem dotyczyły one działów IT, których zadaniem było tropienie "nienawistnych postów" i innych szkodliwych treści (tj. dezinformacja polityczka w krajach: USA, Brazylii, Japonia i Argentyna) oraz sektor nieruchomości. Jak się okazało, niektórzy o fakcie utraty pracy dowiedzieli się dopiero wówczas, gdy nie mogli się zalogować do panelu. Ich przełożeni także zorientowali się dopiero wówczas, gdy część osób "zniknęła" im z komunikatorów.
Według nieoficjalnych szacunków pracę miało stracić 3000 osób. Dołączają one do 5,5 tys. osób zwolnionych 4 listopada.
***
Popkultura i pieniądze w Bankier.pl, czyli seria o finansach "ostatnich stron gazet". Fakty i plotki pod polewą z tajemnic Poliszynela. Zaglądamy do portfeli sławnych i bogatych, za kulisy głośnych tytułów, pod opakowania najgorętszych produktów. Jakie kwoty stoją za hitami HBO i Netfliksa? Jak Windosorowie monetyzują brytyjskość? Ile kosztuje nocleg w najbardziej nawiedzonym zamku? Czy warto inwestować w Lego? By odpowiedzieć na te i inne pytania, nie zawahamy się zajrzeć nawet na Reddita.