Dopłaty do czynszów, działki budowlane za złotówkę, 300 tys. mieszkań rocznie, których cena metra kwadratowego miała nie przekraczać 3 tys. zł czy choćby łazienka w każdym domu – z takimi obietnicami dotyczącymi nieruchomości szły partie polityczne do wyborów w 2015 i 2019 r. Ile z nich zrealizowano? Sprawdzamy.


Wybory parlamentarne za pasem. Nieruchomości ponownie przewijają się przez programy wyborcze partii, które wystartują w zaplanowanych na 15 października wyborach parlamentarnych. Postanowiliśmy przenieść się w czasie i przyjrzeć się programom ogłaszanym przed poprzednimi wyborami parlamentarnymi w 2019 r. i 2015 r., a także temu, co zostało z nich zrealizowane.
Mieszkaniówka kilka miesięcy przed pandemią
W roku ostatnich wyborów (w 2019 r.) mieszkaniówka znajdowała się w zupełnie innym miejscu niż cztery lata wcześniej i niż jest obecnie. W drugiej połowie, jak i całym 2019 r., przybywało nieruchomości oddawanych do użytku i tych, których budowy rozpoczynano.
Liczba lokali, które oddano po raz pierwszy odkąd GUS mierzy dane na ten temat, przekroczyła 200 tys., z czego deweloperzy oddali rekordowe wówczas 131,4 tys. lokali.
Wyborczy 2019 rok był także drugim w historii pomiarów okresem pod względem liczby "wbitych łopat". Zgodnie z danymi GUS rozpoczęto wówczas budowę 232,3 tys. lokali, z czego za 142 tys. nowych odpowiadali deweloperzy. Wynik ten udało się przebić jedynie w 2021 r. – odpowiednio 272,4 tys. mieszkań ogółem i 166,4 tys. lokali budowanych przez deweloperów.
Inne były także stawki wpisywane w aktach notarialnych. Przed wyborami w 2015 r. średnie ceny transakcyjne w największych polskich miastach rosły stosunkowo wolno – w tempie od niespełna 0,5 proc. r/r w Łodzi do 4,9 proc. r/r w Gdańsku. W Szczecinie i Katowicach mówiliśmy nawet o obniżce. Cztery lata później notowano już wyłącznie wzrosty stawek – od 4 proc. w Poznaniu, przez ok. 12 – 13 proc. w Krakowie i Wrocławiu, 17,6 proc. w Gdańsku po 23 proc. w Katowicach.
Które obietnice kupili wyborcy?
Trudno ocenić, na ile to właśnie obietnice dotyczące nieruchomości przechyliły szalę zwycięstwa zarówno w 2019, jak i 2015 r., czy były to jednak inne postulaty. Pewne jest jednak, że w gruncie rzeczy tylko obietnice zwycięzców poprzednich wyborów miały szansę realizacji. Urzeczywistnienie niektórych pomysłów okazało się jednak zupełnym fiaskiem. Innych, jak choćby programów „Mieszkanie bez wkładu własnego” czy „Bezpiecznego kredytu 2 proc.” w ogóle nie przedstawiano, bo ich wprowadzenie wymusiły dopiero wydarzenia mające miejsce po wyborach.
Rządzące w 2019 r. od czterech lat Prawo i Sprawiedliwość na przedwyborczych sztandarach niosło kontynuację zapoczątkowanego trzy lata wcześniej – w drugiej połowie 2016 r. – programu "Mieszkanie Plus". W wybierających aż do 2030 r. planach PiS chciał wybudować nawet do miliona mieszkań na wynajem z opcją wykupu w ciągu 15 – 30 lat. Rocznie miałoby rozpoczynać się nawet do 100 tys. budów mieszkań więcej niż we wcześniejszych latach.
Fiasko „Mieszkania Plus”
Program jednak okazał się fiaskiem. W ciągu siedmiu lat oddano do użytku 19,8 tys. mieszkań, a w połowie 2023 r. "rozgrzebanych" pozostawało 32 tys. kolejnych lokali. Jak z kolei wynika z danych uzyskanych przez serwis GetHome.pl, w ramach rynkowej części programu "Mieszkanie Plus" pomiędzy 2016 a 2022 r. wybudowano niespełna 3,5 tys. mieszkań – najwięcej w Katowicach i Krakowie – łącznie 1 tys. lokali.
Nic dziwnego, że w maju minister rozwoju i technologii Waldemar Buda ogłosił zakończenie programu. Jeszcze do końca 2023 r. lokale wynajmowane w ramach "Mieszkania Plus" będą mogły trafić do najemców. Taką możliwość przewidziano dla 550 spośród niespełna 3 tys. mieszkań należących do PFR Nieruchomości.
Z obietnic zapisanych w programach wyborczych, w przypadku Prawa i Sprawiedliwości, udało się zrealizować za to program dopłat do czynszów „Mieszkanie na Start”.
Powrót mieszkań czynszowych
Kampania wyborcza przeprowadzona cztery lata wcześniej, w 2015 r. obfitowała w obietnice dotyczące przede wszystkim zachęt do budowy mieszkań czynszowych.
Budowę 300 tys. mieszkań rocznie zapowiadało startujące wówczas z pozycji pretendenta Prawo i Sprawiedliwość. Za ich budowę odpowiadałyby tzw. Mieszkaniowe Spółki Specjalnego Przeznaczenia.
Nieruchomości miały być następnie oferowane za ok. 3 tys. zł/mkw. Przypomnijmy, że zgodnie z danymi Narodowego Banku Polskiego średnie ceny transakcyjne w III kw. 2015 r., a więc w przededniu wyborów parlamentarnych, wahały się w miastach wojewódzkich od 3,7 tys. zł/mkw. w najtańszej pod tym względem Zielonej Górze po 7,5 tys. zł/mkw. w Warszawie.
Jak już wówczas wskazywał Sekocenbud, koszty budowy mieszkań w budynkach wielorodzinnych były wyższe i przekraczały 3 tys. zł/mkw.
TBS-y odmieniane przez wszystkie przypadki
Rządząca jeszcze jesienią 2015 r. Platforma Obywatelska obiecywała wsparcie Towarzystw Budownictwa Społecznego w ramach programu „Mieszkanie dostępne”. Planowano, by TBS-y, spółdzielnie i spółki zakładane przez samorządy dostawały preferencyjne kredyty z oprocentowaniem w wysokości 1,7 proc. Wszelkie marże banków miały być finansowane z budżetu.
W ramach tego programu oszacowano, że Bank Gospodarstwa Krajowego przeznaczy na rozwój budownictwa czynszowego 4,5 mld zł w ciągu kolejnych dziesięciu lat, co dałoby 30 tys. nowych mieszkań.
Kolejne oddawane TBS-y miały być alternatywą dla wynajmujących mieszkania po stawkach rynkowych. Obiecywano, że czynsz w takich budynkach nie będzie przekraczać 5 proc. wartości odtworzeniowej lokalu. W praktyce w Warszawie byłoby to wówczas ok. 20 zł/mkw., co przy 60-metrowym mieszkaniu skutkowało opłatą w wysokości ok. 1200 zł., czyli ponad dwukrotnie niższą od średniej stawki obowiązującej wówczas na rynku dla wspomnianego metrażu.
Dla porównania, obecnie maksymalny czynsz w warszawskich TBS-ach wynosi niespełna 35 zł/mkw., co przy 50-metrowym mieszkaniu przekłada się na koszt ok. 1740 zł miesięcznie.
Platforma Obywatelska po ośmiu latach rządów wybory w 2015 r. jednak przegrała i nie miała szansy na realizację swoich przedwyborczych postulatów.
Cztery lata później politycy startujący pod szyldem Koalicji Obywatelskiej zapowiadali z kolei przeforsowanie ustawy pozwalającej samorządom otrzymywać całość wpływów z podatków dochodowych oraz nieruchomości Skarbu Państwa znajdujących się na ich terenie. Środki mogłyby być przeznaczane na budownictwo czynszowe.
Rozwój budownictwa czynszowego w 2015 r. obiecywała także Zjednoczona Lewica, koalicja funkcjonująca pod tą nazwą zaledwie pół roku (od lipca 2015 r. do lutego 2016 r.). Zwiększeniu liczby mieszkań na wynajem o 600 tys. w ciągu czterech lat pomogłoby dosypanie do Banku Gospodarstwa Krajowego 16 mld zł rocznie.
W cztery lata wyparowało 6 mld zł
O ile w 2015 r. Zjednoczona Lewica, w skład której wchodził Sojusz Lewicy Demokratycznej, obiecywała przeznaczać 16 mld zł rocznie na budownictwo czynszowe, o tyle w 2019 r. stawka spadła do 10 mld zł. Tyle, czyli wówczas ok. 0,6 proc. budżetu, miało być wydatkowane na budownictwo uspołecznione.
Środki, zgodnie z wyliczeniami SLD, miały pozwolić na budowę 60 tys. małych i średnich mieszkań komunalnych na wynajem oraz 80 tys. mieszkań budowanych przez towarzystwa budownictwa społecznego i spółdzielnie.
Jak wyjaśniano, lokale byłyby budowane na gminnych działkach, a warunkiem uzyskania dofinansowania miała być dostępność przyszłych mieszkańców do infrastruktury, w szczególności komunikacji publicznej.
Dosypywanie pieniędzy do kredytów
Obok budowy mieszkań czynszowych partie startujące w poprzednich wyborach kusiły także dopłatami do kredytów mieszkaniowych i gwarancjami wkładów własnych.
Powrót programu „Mieszkanie dla Młodych” w 2019 r. zapowiadali politycy idący tym razem do wyborów pod szyldem Koalicji Obywatelskiej. Przypomnijmy, że w ramach programu, który funkcjonował od 2014 do 2018 r., do pierwszego mieszkania wprowadziło się ponad 100 tys. młodych rodzin. Podobnie jak w poprzedniej edycji miał być skierowany do osób poniżej 35. roku życia. Limit wieku miał nie obowiązywać jednak dla rodzin posiadających co najmniej troje dzieci.
Jako podstawowe założeniem programu określono dofinansowanie wkładu własnego mieszkań kupowanych na rynku pierwotnym. W przypadku singli miało ono wynieść 10 proc., a rodzin z co najmniej trojgiem dzieci – 30 proc.
W 2019 r. gwarancje wkładów własnych dla osób kupujących pierwsze mieszkanie obiecywało także Polskie Stronnictwo Ludowe startujące w wyborach do Sejmu w ramach Koalicji Polskiej razem m.in. z partią Kukiz’15. Program nosił nazwę „Własny Kąt”.
Ziemia za złotówkę, ulgi podatkowe i łazienka w każdym domu
Ludowcy przed czterema laty obiecywali także możliwość kupna symboliczną złotówkę ziemi dla osób poniżej 35. roku życia. Wraz z parcelą kupujący mieli otrzymywać pozwolenia na budowę oraz projekty energooszczędnych domów.
Koalicja Obywatelska chciała także rozwinąć budowę mieszkań przeznaczonych na wynajem. Zachętą miały być ulgi podatkowe dla funduszy inwestycyjnych typu REIT oraz deweloperów kierujących część wybudowanych mieszkań na rynek najmu.
Ulgi podatkowe od zysku z najmu głosiła także Nowoczesna.
KO zamierzała również rozwiązać dość wstydliwy problem – braku łazienek w ok. milionie polskich mieszkań. Tę cywilizacyjną dziurę miał zasypać Fundusz Rewitalizacyjny powołany we współpracy z Bankiem Gospodarstwa Krajowego, ze środków którego byłyby wypłacane pieniądze na remonty mieszkań socjalnych i komunalnych o najniższym standardzie. Program nosił nazwę „Łazienka w każdym domu”.
Dodatkowymi zachętami miały być ulgi podatkowe dla wynajmujących i deweloperów kierujących wybudowane mieszkania na rynek najmu.
Bez mieszkań w programie
Nie zawsze i w przypadku każdej partii mieszkania znajdowały dla siebie miejsce w programach wyborczych. Stało się tak m.in. w 2015 r., gdy słowo mieszkanie lub nieruchomości i obietnice z nimi związane nie padły zarówno w programach napisanych przez Polskie Stronnictwo Ludowe, partię Kukiz’15 oraz KORWiN.