Założył spółkę mającą konkurować z Teslą i prezentował “jadące” elektryczne ciężarówki, kiedy jeszcze nie miały silników - Trevor Milton, były prezes Nikola Corp, usłyszał wyrok za oszukanie akcjonariuszy.
W poniedziałek 18 grudnia sąd na Manhattanie skazał Trevora Miltona na 4 lata więzienia oraz zobowiązał go do zapłaty 1 mln dolarów grzywny. Wyrok zapadł ponad rok po werdykcie ławy przysięgłych, która uznała go winnym oszukania inwestorów. Prokurator domagał się dla byłego prezesa 11 lat odsiadki.
Podczas procesu zapłakany Milton prosił sędziego o skazanie go na karę w zawieszeniu. Bronił się, mówiąc, że nie miał zamiaru wprowadzać inwestorów w błąd i popełnił błędy wynikające z braku doświadczenia. Wiadomo, że były prezes Nikoli złoży apelację. Do czasu ponownego rozpatrzenia sprawy może pozostawać na wolności po wpłaceniu kaucji.
Bloomberg opisywał, że po zakończeniu rozprawy Milton powiedział, że spodziewa się uchylenia wyroku. Według amerykańskich władz jego przekręt kosztował inwestorów 660 mln dolarów. W szczytowym momencie zbudował na nim majątek o wartości 4 mld dolarów.
Ciężarówki na prąd i niespełnione obietnice
Trevor Milton był założycielem i wieloletnim CEO spółki Nikola Corp, która już poprzez swoją nazwę i odwołanie do słynnego wynalazcy pozycjonowała się na konkurencję dla Tesli Elona Muska. Firma mająca produkować elektryczne ciężarówki zdobyła wielu fanów, którzy rzucili się na jej akcje.
Nie mając na koncie ani jednego wyprodukowanego samochodu, Nikola osiągnęła w 2020 roku wycenę wyższą niż Ford. W szczytowym momencie za akcje spółki można było zapłacić nawet 92 dol., a jej kapitalizacja dotarła do poziomu 34 mld dolarów. Jak okazało się później, ten giełdowy sukces był w całości zbudowany na kłamstwie.
Niedługo po osiągnięciu swoich szczytów notowania Nikoli runęły w dół, kiedy wyszło na jaw, że firma nie posiada przedstawianych działających prototypów. Milton prezentował nagranie, na którym ciężarówki Nikoli są puszczane po pochyłości w dół, żeby inwestorzy odnieśli wrażenie, że mają silniki i jeżdżą oraz kłamał na temat postępów firmy. W rzeczywistości była ona daleka od wypuszczenia na rynek swojego pierwszego samochodu.
Gdy historia ujrzała światło dzienne, zajęły się nią odpowiednie organy. W 2021 roku SEC nałożył na Miltona 125 mln dol. grzywny, skompromitowany prezes opuścił spółkę, a jej stery przejęły nowe osoby, które podjęły próbę ratowania tego, co się da. Nikoli w końcu udało się opracować obiecaną technologię i uruchomiła seryjną produkcję samochodów. Kurs jej akcji osunął się jednak poniżej 1 dolara i miała poważne trudności, żeby wrócić na powierzchnię. Groziło jej zdjęcie z giełdy.
Krótkie zmartwychwstanie skompromitowanej spółki miało miejsce w lecie tego roku. Nikola ogłosiła wówczas cięcie wydatków, zwolniła 270 pracowników, otrzymała stanowe dotacje na budowę wodorowych stacji do tankowania ciężarówek i chwaliła się zamówieniem od firmy logistycznej JB Hunt Transport Services. W sierpniu 2023 roku akcjom spółki udało się dobić do 3,40 dol.
Już wtedy wiadomo było jednak, że Nikola szykuje się do nowej emisji, która rozwodni kurs. Wielu komentatorów wskazywało też na prawdziwy powód wzrostu jej notowań - to znaczy spekulację ze strony drobnych inwestorów. Spółka trafiła na radar naganiaczy i finfluencerów, którzy kręcili na jej temat filmiki, przewidując świetlaną przyszłość.
Akcje Nikoli wzbiły się, zyskując prawie 500% w ciągu 2 miesięcy i kolejny raz brutalnie upadły, gdy spekulacja “memowymi akcjami” ucichła. Po lokalnym szczycie osiągniętym na początku sierpnia we wrześniu notowania spółki spadły znów poniżej 1 dolara. Od tego czasu ze zmiennym szczęściem próbują wrócić ponad kreskę i utrzymać się na giełdzie.
Po ogłoszeniu wyroku więzienia dla Miltona akcje Nikoli spadły o ponad 9%. Ich aktualny kurs to 81 centów.
