W lutym Chiny odnotowały około 27,5 mld USD napływu kapitału netto, przerywając blisko trzyletnią passę odpływów - wynika z danych zebranych przez Institute of International Finance.




Inwestorzy wycofywali kapitał z Państwa Środka od kwietnia 2014 roku. Przyczyn zjawiska można się doszukiwać przede wszystkim w zmianie polityki monetarnej amerykańskiej Rezerwy Federalnej oraz problemach chińskiej gospodarki.
W grudniu 2013 roku Fed ogłosił, że od początku nowego roku zacznie proces ograniczania programu skupu aktywów. Dwa lata później Amerykanie rozpoczęli cykl podwyżek stóp procentowych. Polityka Rezerwy Federalnej przyczyniła się m.in. do odpływu kapitału z rynków wschodzących do aktywów dolarowych i w konsekwencji umocnienia "zielonego".
Z drugiej strony rosły obawy o stan chińskiej gospodarki - tempo wzrostu spadło poniżej 8 proc. rocznie, gwałtownie rosło za to zadłużenie przedsiębiorstw i samorządów lokalnych. Firmy borykały się również z przerostem mocy produkcyjnych, spowodowanym wcześniejszym boomem inwestycyjnym oraz spadkiem popytu na chińskie towary za granicą.
Podczas gdy od 2005 do 2013 roku juan umocnił się do dolara o ponad 30%, w 2014 roku trend odwrócił się, mimo że wielu ekspertów twierdziło, że chińska waluta pozostaje niedowartościowana.
Presja na dalsze osłabianie się renminbi, powstawanie kolejnych baniek spekulacyjnych, m.in. na giełdzie czy rynku nieruchomości i szeroko zakrojona akcja antykorupcyjna dodatkowo mobilizowały Chińczyków do lokowania kapitału za Murem. Władze starały się zahamować proceder, przepalając ogromne rezerwy walutowe w celu umocnienia juana i zaostrzając restrykcje utrudniające odpływ środków.
Na początku 2017 r. chińska gospodarka zaczęła odzyskiwać wigor, a działania władz znacząco ograniczyły wywóz kapitału, zarówno przez obywateli, jak i korporacje zainteresowane inwestycjami zagranicznymi, co znalazło potwierdzenie w odnotowanych przez IIF danych.
Maciej Kalwasiński