Japoński jen wyznaczył nowy 24-letni rekord słabości względem dolara amerykańskiego. Popularna para walutowa przebiła poziom z października 1998 roku. To efekt ekspansywnej polityki japońskiego banku centralnego.


To już kolejna oznaka słabości jena względem dolara. Jej źródłem jest skrajnie ekspansywna polityka monetarna prowadzona przez Bank Japonii, który w dalszym ciągu masowo skupuje obligacje, aby utrzymać niską rentowność 10-letnich papierów skarbowych. Tylko przez ostatnie trzy miesiące jen stracił do "zielonego" ponad 14 proc.
Mimo rosnącej inflacji Bank Japonii nie myśli o podnoszeniu stóp procentowych, tylko skupia się na agresywnym skupowaniu obligacji, których rentowność w przypadku 10-latek osiągnęła we wtorek 0,332 proc. i zbliża się do ostatniego maksimum z 16 czerwca na poziomie 0,347 proc. Celem banku było utrzymanie rentowności na poziomie 0,25 proc., jednak, jak widać, na razie to się nie udaje.
Natomiast odczyt inflacji powyżej 2 proc. to w Japonii wyraźny sygnał rosnących cen konsumenckich, które w Kraju Kwitnącej Wiśni od lat były na bardzo niskich poziomach. Podobna sytuacja w Szwajcarii niespodziewanie przełożyła się na reakcję tamtejszego banku centralnego, który podniósł stopy procentowe. Taka decyzja nie jest na razie w żaden sposób komunikowana przez Bank Japonii, który tym samym topi własną walutę.
Zdaniem ekspertów Citi polityka banku zmieni się dopiero w 2023 r., wraz z końcem kadencji obecnego szefa - Harushiko Kurody.
Jen jest we wtorek najsłabszą walutą państwa z G10, natomiast euro najmocniejszą, wobec czego skala ruchu na parze EUR/JPY jest jeszcze większa - zauważają analitycy DM XTB.
Jeśli nic się faktycznie nie zmieni w polityce Banku Japonii, a Fed pozostanie na ścieżce podnoszenia stóp procentowych, to kolejnym poziomem do pokonania jest okrągłe 140 jenów za dolara i szczyty z wakacji 1998 r.
MKu