Węgry są pierwszym krajem naszego regionu, w którym inflacja przekroczyła 5 proc. Niewykluczone, że następna będzie Polska.


W kwietniu roczna dynamika inflacji na Węgrzech wyniosła 5,1 proc. – poinformował tamtejszy urząd statystyczny KSH. To odczyt nieco wyższy od oczekiwań analityków (5 proc.) oraz wyraźnie wyższy od osiągniętego w marcu (3,7 proc.).
Piątka z przodu oznacza, że nad Balatonem ceny rosną najszybciej od 2012 r. – wówczas w szczytowym momencie inflacja sięgała 6,6 proc. Z blisko 10-procentową inflacją Węgrzy mierzyli się także na początku 2007 r. oraz na przełomie wieków.
Kwietniowy raport o węgierskiej inflacji wskazuje, że w ciągu 12 miesięcy ceny żywności wzrosły o 2,4 proc. Duży wzrost cen odnotowano w napojach bezalkoholowych i wyrobach tytoniowych (12,2 proc.), co jest głównie efektem wzrostu akcyzy na te drugie (20,1 proc.). Oczywiście inflację widać także w cenach paliw – są one na Węgrzech o 39 proc. wyższe niż rok temu.
Inflacja bazowa, a więc pomijająca żywność i energię, osiągnęła 3,1 proc. Warto przypomnieć, że cel inflacyjny Narodowego Banku Węgier wynosi 3 proc. z dopuszczalnymi odchyleniami o 1 punkt procentowy. To więcej niż w przypadku Narodowego Banku Polskiego (2,5 proc. +/- 1 p.p.).


Dane o inflacji bazowej w Polsce poznamy dopiero w poniedziałek 17 maja. Ekonomiści szacują jednak, że wyniesie ona ok. 3,8 proc. Bazą do tych wyliczeń są podane przez GUS szacunki dotyczące inflacji CPI w kwietniu. Opublikowany pod koniec ubiegłego miesiąca odczyt (4,3 proc.) solidnie zaskoczył ekonomistów. Finalne dane o inflacji w Polsce wraz z jej rozbiciem na poszczególne kategorie towarów i usług poznamy w najbliższy piątek 14 maja.
Inflacyjne spory w rodzinie
Wśród komentatorów panuje powszechne przekonanie, że inflacja w Polsce będzie nadal rosnąć – jedynym sporem jest to, na ile jest to zjawisko przejściowe (wynikające z otwarcia gospodarki, niskiej bazy sprzed roku itp.), a na ile ma charakter trwały. Na ten pierwszy scenariusz stawia prezes NBP Adam Glapiński, który w ubiegły piątek stanowczo protestował przeciwko stwierdzeniu, jakoby RPP lekceważyła inflację.
- Inflacja w kwietniu wyniosła rzeczywiście 4,3 proc., według wstępnego szacunku. Do tego wzrostu inflacji, co łatwo sprawdzić, przyczyniły się wyłącznie droższe paliwa i żywność. Jednocześnie inflacja bazowa prawdopodobnie się obniżyła. To nie było żadne zaskoczenie, bo obserwujemy ceny paliw i ceny żywności. Żaden z tych elementów nie podlega polityce pieniężnej. Niezależnie od stóp procentowych i innych jej elementów, te ceny wzrosły. Nic by tego nie zmieniło – dodał Glapiński. Jak dodał, żywność i paliwa dodały do inflacji 2 punkty procentowe, więc gdyby je odjąć od końcowego wyniku, to inflacja znalazłaby się niemal dokładnie w celu NBP – powiedział Glapiński.
Z kolei w poniedziałek głos zabrał inny członek polskich władz monetarnych, Eugeniusz Gatnar. Jego zdaniem już w czerwcu inflacja w Polsce może przekroczyć 5 proc.
- Mamy prognozy eksperckie, z których wynika, że do końca roku średni poziom inflacji będzie wynosił 4,2 proc. Ja uważam, że to jest jakiś sygnał, który rada powinna uwzględnić, stopniowo wchodząc na ścieżkę normalizacji polityki pieniężnej. (...) Wydaje mi się, że RPP powinna realizować swój główny mandat, a więc powinna dbać o wartość pieniądza i kierować się wysokością inflacji - powiedział członek RPP w telewizji Biznes24.
- Jeżeli w maju inflacja CPI będzie 4,5 proc., to w czerwcu może być już 5 proc. Musimy dbać o to, by nie odkotwiczyły się oczekiwania inflacyjne Polaków i nie stracili oni zaufania; żeby wiarygodność nasza jako Rady nie ucierpiała - dodał.
W Czechach mniej
We wtorek rano poznaliśmy również dane o inflacji w innym państwie naszego regionu. Inflacja w Czechach wyniosła w kwietniu 3,1 proc. Podobnie jak na Węgrzech i w Polsce był to wynik odbiegający od oczekiwań analityków (2,7 proc.) oraz wyraźnie wyższy niż w marcu (2,3 proc.). Tak jak nad Balatonem spory udział w końcowym wyniku miały paliwa (16,3 proc.) oraz wyroby tytoniowe (19,5 proc.).
Okazji do międzynarodowych porównań dostarczy raport Eurostatu, który poznamy w środę 19 maja. W poprzednich edycjach Polska była krajem o najwyższej inflacji w UE – obecnie na prowadzenie mogą wysunąć się Węgry. Warto jednak pamiętać, że unijni statystycy posługują się inflacją HICP, która różni się od stosowanej przez krajowe urzędy statystyczne. O różnicach między wskaźnikami pisaliśmy w artykule „Jak GUS mierzy inflację? Statystycy wyjaśniają”. W skrócie: obie miary stosują nieco odmienny system wag i uwzględniają nieco inny zakres wydatków. Na ten temat wypowiadał się niedawno także prezes NBP Adam Glapiński.