Drugi miesiąc z rzędu wskaźnik cen dóbr konsumpcyjnych (potocznie zwany inflacją) pozostał bez zmian względem poprzedniego miesiąca. Także drugi raz z rzędu inflacja CPI okazała się nieco niższa od oczekiwań większości ekonomistów.


W czerwcu indeks cen towarów i usług konsumpcyjnych (CPI) wzrósł o 11,5 proc. w porównaniu z analogicznym miesiącem ubiegłego roku – wynika z szybkiego szacunku Głównego Urzędu Statystycznego. To najniższy rezultat od marca 2022 roku, aczkolwiek nadal sygnalizujący bardzo szybkie tempo spadku siły nabywczej polskiego pieniądza.


Czerwcowy spadek inflacji był powszechnie oczekiwany przez ekonomistów. Mediana prognoz zakładała odczyt na poziomie 11,7 proc. po tym, jak w maju inflacja CPI obniżyła się do 13,2 proc. względem 14,7 proc. odnotowanych w kwietniu. Czerwiec był zatem czwartym z rzędu miesiącem spadku rocznej dynamiki wskaźnika CPI w Polsce. Przypomnijmy, że jeszcze w marcu inflacja CPI wyniosła 16,1 proc., a w lutym ze względu na efekt niskiej bazy na cenach paliw inflacja konsumencka osiągnęła najwyższy poziom od 26 lat.
Malejąca inflacja – czyli dezinflacja – nie oznacza, że ceny w sklepach zaczęły spadać. Do tego potrzebowalibyśmy deflacji – czyli wzrostu siły nabywczej pieniądza. Proces znaczy tylko tyle, że ceny generalnie nadal rosną, ale w wolniejszym tempie niż przez poprzednie 12 miesięcy. Prognozy ekonomistów zakładają, że w kolejnych miesiącach inflacja CPI nadal będzie się obniżać i za kilka miesięcy osiągnie ona poziomy jednocyfrowe.
Przeczytaj także
Tyle tylko, że nadal będzie to poziom kilkukrotnie przekraczający cel Narodowego Banku Polskiego. Przypomnijmy, że cel inflacyjny w Polsce wynosi 2,5 proc. z dopuszczalnym odchyleniem o jeden punkt procentowy. Według wszelkich prognoz cel ten nie zostanie osiągnięty przynajmniej do końca 2025 roku.
Względem maja ceny koszyka dóbr konsumpcyjnych (CPI) pozostały bez zmian, choć ekonomiści spodziewali się ich wzrostu o 0,1 proc. mdm. Tak samo było w maju, gdy miesięczna dynamika CPI także wniosła 0,0 proc. po zwyżce o 0,6 proc., w kwietniu. Z kolei w marcu CPI był o 1,1% wyższy niż w lutym, w lutym o 1,2% wyższy niż w styczniu, a w styczniu aż o 2,5% wyższy niż w grudniu. W rezultacie zrealizowana przez pierwsze pięć miesięcy 2023 roku inflacja wyniosła 5,6% i przeszło dwukrotnie przekroczyła 2,5-procentowy całoroczny cel Narodowego Banku Polskiego.
Efekt paliwowy obniża inflację cenową
Jest to dopiero „szybki szacunek”, a zatem nie znamy jeszcze pełnej struktury dynamiki cen dóbr konsumpcyjnych. GUS poinformował tylko, że ceny paliw były o 18 proc. niższe niż przed rokiem oraz o 0,9 proc. niższe niż w maju. Widać tu silny efekt bazy sprzed roku, gdy ceny benzyny w Polsce biły historyczne rekordy. Nośniki energii kosztowały nas o 18 proc. więcej niż w czerwcu ’22, ale za to o 0,3 proc. mniej niż miesiąc temu. Ceny żywności i napojów bezalkoholowych względem maja obniżyły się o 0,3 proc. lecz nadal były aż o 17,8 proc. wyższe niż przed rokiem.
🇵🇱 Inflacja spadła w czerwcu z 13% do 11,5%. Żywność, energia i paliwa w dół m/m. Spora niespodzianka na inflacji bazowej ze spadkiem z 11,5% do 11,1%. Dopiero w połowie miesiąca przekonamy się, czy to szerokie spadki, czy raczej jedna kategoria. Na razie dobrze to wygląda.
— mBank Research (@mbank_research) June 30, 2023
Przy zauważalnym spadku cen paliw i postępujących obniżkach cen opału, a także malejącej rocznej dynamice cen żywności wzrost wskaźnika CPI napędzany jest przede wszystkim tzw. kategoriami bazowymi. Wciąż bardzo szybko drożeją usługi. W maju inflacja bazowa wprawdzie nieco się obniżyła i wyniosła 11,5 proc., ale wciąż była bardzo wysoka. W kwietniu osiągnęła wartość 12,2 proc. po tym, jak w marcu sięgnęła rekordowych 12,3 proc.
Środowe szacunki mają charakter wstępny. Finalne dane za marzec zostaną opublikowane przez GUS 14 lipca.