Trenował takie postacie show-biznesu, jak Keanu Reeves, Heidi Klum, Alicja Bachleda-Curuś czy Iza Miko. Zanim jednak stał się trenerem personalnym gwiazd, przeszedł długą i ciężką szkołę życia w różnych zakątkach świata. Teraz wrócił do Polski, aby uczyć Polaków zdrowego stylu życia.
![]() |
Witold Szmańda |
Dla Witolda Szmańdy wszystko zaczęło się od jednej z fraszek Kochanowskiego, której musiał nauczyć się na pamięć w szkole podstawowej. Jej słowa pamięta do dziś:
„Szlachetne zdrowie,
Nikt się nie dowie,
Jako smakujesz,
Aż się zepsujesz (…)”
Jako kilkulatek nie rozumiał jeszcze tych słów – nabrały one dla niego sensu dopiero kilka lat później. W szkole Witek uwielbiał lekcje wychowania fizycznego, a szczególnie zajęcia z biegania. Dużo trenował, a w końcu został Akademickim Mistrzem Polski w biegach średnich i przełajowych. Aby zawalczyć o swoją karierę, w wieku 19 lat wyjechał do Niemiec. Jednak zbyt intensywne treningi doprowadziły go do kontuzji.
I tak Witold musiał zakończyć swoją karierę sportowca. Nie poddał się jednak i zaczął naukę w szkole medycyny alternatywnej. Ukończył kurs trenera fitness i zaczął pracować w ekskluzywnych miejscach. To pozwoliło mu nawiązać kontakt z bogatymi klientami. Kolejne lata spędził m.in. we Francji i Afryce, skąd wyruszył do Ameryki.
– Podróżowałem dużo, ale nigdy nie uciekałem. Z Polski wyjechałem, by odnaleźć samego siebie oraz nowe inspiracje, motywacje, wiedzę i doświadczenia, którymi teraz chcę się ze wszystkimi dzielić. Zawsze starałem się wykorzystywać każdą szansę, którą miałem – opowiada.
Moja kariera w Hollywood
Dla Witka wyjazd do Hollywood był kolejnym krokiem do rozwoju. Poza tym chciał poznać nowe miejsce, nowych ludzi, inny świat. Zaczął od małej, prywatnej siłowni, a z czasem znalazł się w jednej z najsłynniejszych siłowni w Beverly Hills, dokąd przychodziły trenować gwiazdy. – Tam właśnie poznałem wiele z nich, którym pomogłem w stworzeniu nowego siebie – wyjaśnia.

Podkreśla, że jego droga do sukcesu nie była prosta, ale wszystkie napotkane trudności starał się przezwyciężać. – Zmieniając miasto, państwo, a nawet kontynent, na którym żyjesz, musisz liczyć się z tym, że będzie cię otaczać nowa rzeczywistość: nowi ludzie, nowi przyjaciele, język, sposób myślenia, kultura, dom, po prostu nowe życie. Takie zmiany wiążą się z ogromną pracą i wytrwałością. Warto jednak pamiętać o celu, do którego dążymy, i nie przejmować się tęsknotą i brakiem wygód czy stabilności, które zapewniliśmy sobie we wcześniejszym miejscu.
Witold Szmańda nie jest typem osoby, która lubi się chwalić. Uważa, że jego największym sukcesem jest robienie tego, co lubi i co jest jego ogromną pasją. Od początku sport i zdrowy tryb życia leżały w sferze jego zainteresowań. – Chcę o to walczyć, podobnie jak z każdym indywidualnym klientem walczyłem o zmiany nie tylko w wyglądzie fizycznym, ale przede wszystkim psychicznie, bo przecież tam to wszystko się zaczyna i ma największą siłę sprawczą! Uwielbiam bezinteresownie dawać i dzielić się moją miłością do zdrowego życia i chcę zmienić ten świat na lepszy.
Witold Szmańda został honorowym członkiem kapituły konkursu Kobieta Biznesu 2012, który już po raz trzeci organizuje Bankier.pl. Jak mówi, kobieta sukcesu to kobieta przede wszystkim spełniona i szczęśliwa zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym. Spełniona, czyli pracująca na wielu warstwach. Dbająca przede wszystkim o samą siebie, ale też o rodzinę i o pracę – między innymi poprzez zdrowy tryb życia, właściwe odżywianie się i nieustającą pracę nad sobą.
– Chciałbym zachęcić wszystkie kobiety do wzięcia udziału w tym konkursie, by stały się inspiracją dla innych kobiet, a także pokazały, że sukcesem należy się chwalić i dzielić. Zachęcam i mam nadzieję do zobaczenia!
My również zachęcamy wszystkie kobiety, które prowadzą własną firmę do wzięcia udziału w konkursie Kobieta Biznesu 2012. Szczegóły można znaleźc na stronie swietokobietbiznesu.pl
Barbara Sielicka
Bankier.pl
b.sielicka@bankier.pl