REKLAMA
TYDZIEŃ Z KRYPTO

Cenowe dwa ognie na rynku mieszkań. Drożejące kredyty kontra drożejące działki i koszty budowy

Marcin Kaźmierczak2022-04-11 06:00redaktor Bankier.pl
publikacja
2022-04-11 06:00

Z jednej strony rosnące od siedmiu miesięcy stopy procentowe i drożejące kredyty hipoteczne, z drugiej wciąż rosnące ceny działek budowlanych i kosztów budowy – współoddziaływanie tych czynników wyznaczy w najbliższych miesiącach kierunek, w którym podąży polski rynek sprzedaży mieszkań. Czy czekają nas dalsze wzrosty cen, czy spowolnienie, które przyczyni się do ich wyhamowania, a nawet spadku?

Cenowe dwa ognie na rynku mieszkań. Drożejące kredyty kontra drożejące działki i koszty budowy
Cenowe dwa ognie na rynku mieszkań. Drożejące kredyty kontra drożejące działki i koszty budowy
/ Shutterstock

Odczyt indeksu cen nieruchomości urban.one dla całej Polski przygotowany przez Cenatorium dla Bankier.pl i „Pulsu Biznesu” wyniósł w lutym 110,56 pkt. i był o 0,4 pkt. wyższy niż miesiąc wcześniej oraz jednocześnie o 6,93 pkt. wyższy niż w lutym 2021 r. Tym samym był to najmocniejszy wzrost w relacji rocznej od początku pomiarów.

Trudniej o kredyt, więc popyt słabnie

Jak wynika z ankiety przeprowadzonej przez Cenatorium, zdecydowana większość przepytanych ekspertów zajmujących się rynkiem nieruchomości (82 proc.) twierdzi, że w najbliższym półroczu sytuacja na rynku mieszkaniowym ulegnie pogorszeniu.

Na obserwowane w pierwszych miesiącach 2022 r. spowolnienie popytu wśród klientów wspomagających się kredytami największy wpływ mają podnoszone od siedmiu miesięcy stopy procentowe i tym samym drożejące kredyty hipoteczne. Podczas kwietniowego posiedzenia Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała o podniesieniu referencyjnej stopy procentowej znacznie mocniej niż zakładał rynkowy konsensus – z 3,50 proc. do 4,50 proc.

I choć w marcu – według informacji Biura Informacji Kredytowej – o kredyt mieszkaniowy wnioskowało łącznie 53,45 tys. potencjalnych kredytobiorców, co było wynikiem o 75,7 proc. wyższym niż w lutym, to w relacji rocznej, podobnie jak w poprzednich miesiącach zanotowano spadek. Tym razem o blisko 6 proc.

Wzrost liczby wniosków względem lutego mógł z kolei wynikać z nowych zaostrzonych wymagań Komisji Nadzoru Finansowego co do liczenia zdolności kredytowej, które weszły w życie 1 kwietnia. Potencjalni kredytobiorcy, według analizy BIK-u mogli więc „rzutem na taśmę” składać wnioski kredytowe zgodne z dotychczasowymi wymogami.

– Na rynku nowych mieszkań w najbliższych miesiącach może nastąpić zmniejszenie podaży, które przy ograniczonym popycie, przełoży się na mniejszą liczbę zawieranych transakcji, a także wydłuży czas sprzedaży całych inwestycji – ocenia Małgorzata Wełnowska, starszy analityk ds. rynku nieruchomości w Cenatorium.

Ceny mieszkań w kleszczach inflacji

Oprócz drożejących kredytów hipotecznych, na stawki dyktowane na rynku pierwotnym w najbliższych miesiącach będą oddziaływały rosnące ceny działek budowlanych, ale także ceny materiałów budowlanych i tzw. robocizny podnoszące koszty budowy mieszkań.

– Po trzecie będą to rosnące koszty pracy i brak wykwalifikowanej kadry budowlanej. Przypomnę tylko, że w związku z wojną w Ukrainie część pracowników budowlanych opuściła swoje miejsca pracy i udała się, aby bronić swojej ojczyzny, co spowodowało duży niedobór pracowników i wpływ na terminowość realizowanych robót budowlanych. Czwartym czynnikiem będą stale rosnące ceny nośników energii – analizuje Tomasz Błeszyński, doradca na rynku nieruchomości. – Co najmniej do połowy roku będziemy mieli bardzo dynamicznie zmieniająca się sytuację, która może unormować się dopiero jesienią. Wówczas zobaczymy, jak branża deweloperska poradziła sobie z tymi przejściowymi kłopotami – kontynuuje.

Rozgrzany rynek najmu może wzmóc popyt na mieszkania

W lutym wzrósł także odczyt indeksu urban.one liczonego dla największych polskich miast. Wyniósł on 117,52 pkt. i był o 0,53 pkt. wyższy niż w styczniu oraz o 7,53 pkt. wyższy względem lutego 2021 r.

Niemal identyczny był odczyt indeksu liczonego dla Warszawy. W lutym 2022 r. wyniósł on 117,51 pkt. – co było wynikiem o 0,43 pkt. wyższym w relacji do stycznia oraz o 3,05 pkt. wyższym względem ubiegłego roku.

Jak informuje Małgorzata Wełnowska, z monitoringu cen ofertowych prowadzonego przez Cenatorium w ramach tzw. indeksu szybkiego, widać, że wysoka inflacja i rosnące ceny materiałów budowlanych znajdują odbicie w średnich cenach ofertowych mieszkań dyktowanych na rynku pierwotnym.

– Sytuacja na lokalnych rynkach jest różna. Największe wzrosty średnich stawek ofertowych odnotowaliśmy w Krakowie (+11,8 proc. m/m). Spory wzrost, bo na poziomie 5,5 proc. w skali miesiąca odnotowano w Gdyni. W mniejszym stopniu, bo o niespełna 3 proc. m/m wzrosły średnie stawki we Wrocławiu i Poznaniu – wymienia ekspertka Cenatorium.

Na rynku wtórnym sytuacja wygląda zgoła inaczej. Jak wynika z danych Cenatorium, we wszystkich dużych miastach ceny ofertowe spadły w relacji miesięcznej.

– Na popularności zyskały mieszkania położone w mniejszych miejscowościach, ale wokół większych ośrodków miejskich. Wzmożone zainteresowanie przełożyło się na spadek dostępnej podaży nawet o kilkadziesiąt procent. Na tak drastyczny spadek podaży wpływ miało kilka czynników. Przede wszystkim była to większa liczba zawartych umów najmu – ocenia Małgorzata Wełnowska.

Jak zauważa z kolei Bartosz Wałecki, analityk Michael / Ström Dom Maklerski S.A., rosnące stopy procentowe prowadzą do sytuacji, w której coraz więcej osób jest zmuszonych do odłożenia planów zakupu własnego mieszkania i przejścia na rynek najmu. Na rozgrzanie popytu na rynku najmu znaczący wpływ mieli także szukających mieszkań na wynajem uchodźców z ogarniętej wojną Ukrainy, co przełożyło się na przetrzebioną ofertę i wzrosty oczekiwań wynajmujących.

– Wydaje się, że wspomniane czynniki również w kolejnych tygodniach będą się utrzymywać, tym samym popyt nie będzie równoważony podażą. Prowadzić to może do dalszego wzrostu średnich stawek najmu – zwraca uwagę Bartosz Wałecki.

Zdaniem Michała Kubickiego, prezesa CMP Ceneter Management Polska, podaż zrównoważyć będą mogły za to osoby posiadające zapasy gotówki, które będą zainteresowane wycofaniem ich z banków na rynek mieszkań, w celu skorzystania z rosnących stawek najmu.

I właśnie klienci inwestycyjni będą mogli być przeciwwagą na rynku sprzedaży mieszkań dla osób wspomagających się kredytami, którzy zostaną z niego wypchnięci przez drożejące hipoteki. Większość przepytanych przez Cenatorium ekspertów zajmujących się rynkiem mieszkaniowym (73 proc.) prognozuje jednak spadki sprzedaży mieszkań w najbliższych miesiącach.

Zimowe spowolnienie czy oznaka spadającego popytu?

Jak wspomnieliśmy na początku, wpływ na sytuację na rynku mieszkaniowym i stawki dyktowane przez deweloperów będą miały w najbliższych miesiącach także ceny działek budowlanych, mające wpływ na ostateczne koszty inwestycji. Te w dalszym ciągu drożeją. Jak jednak pokazuje odczyt indeksu urban.one, który w lutym wyniósł 141,92 pkt., luty był drugim miesiącem z rzędu, kiedy to odnotowano jego obniżkę – tym razem o 0,87 pkt. W skali roku był on jednak o 4,29 pkt. wyższy.

– Spadki cen transakcyjnych, które odnotowujemy w odczytach indeksu z ostatnich dwóch miesięcy mogą wskazywać na przejściowe spowolnienie wynikające z czynników statystycznych, ale mogą być także sygnałem ostrzegającym o spowolnieniu na rynku działek – twierdzi Małgorzata Wełnowska. – Część osób zainteresowanych do tej pory kupnem działki i postawieniem wymarzonego domu mogła wycofać się z rynku ze względu na drastyczny wzrost kosztów zarówno budowy jak i kredytu. Zmniejszenie popytu doprowadziło do większych negocjacji cenowych, a w konsekwencji do nieznacznego spadku cen gruntów – dodaje ekspertka Cenatorium.

Zgodnie z danymi Głównego Urzędu Statystycznego, w lutym Polacy rozpoczęli budowę 6202 domów jednorodzinnych, co było wynikiem o 14,1 proc. wyższym niż przed rokiem. Obniżeniu w ujęciu rocznym uległa natomiast liczba otrzymanych pozwoleń na przyszłe budowy domów. Było ich 7699 – o 12 proc. mniej niż w lutym 2021 r.

Jak z kolei zauważa Michał Kubicki, sytuacja na rynku domów zaczęła się zmieniać już od późnej jesieni, wraz z pierwszymi zmianami stóp procentowych.

– Ostatnie podwyżki dramatycznie wpłynęły na ruch na rynku nowych domów, ponieważ rosnące stopy obniżyły zdolność kredytową o połowę, w porównaniu do tego samego okresu ubiegłego roku. Klienci szukający domu pod miastem najczęściej posiłkują się kredytami hipotecznymi. Nie stać ich na rekordowe stawki dyktowane za mieszkania w miastach, szukają więc możliwości na rynkach podmiejskich. Jednak wobec obniżającej się zdolności kredytowej będą raczej odkładać zakup, powracając tym samym na rynek najmu – prognozuje.

Źródło:
Marcin Kaźmierczak
Marcin Kaźmierczak
redaktor Bankier.pl

Redaktor Bankier.pl. Zajmuje się tematyką nieruchomości. Przygotowuje raporty dotyczące cen mieszkań, pisze o trendach na tym rynku, monitoruje najciekawsze inwestycje w Polsce i za granicą. Na co dzień śledzi także rynek motoryzacyjny, a swoimi spostrzeżeniami dzieli się w sekcji Moto portalu Bankier.pl. Absolwent politologii na Uniwersytecie Wrocławskim. Tel. 539 672 383.

Tematy
Załóż konto osobiste w apce Moje ING i zyskaj 500 zł w promocji „Mobilni zyskują”
Załóż konto osobiste w apce Moje ING i zyskaj 500 zł w promocji „Mobilni zyskują”

Komentarze (84)

dodaj komentarz
jpelerj
A kogo obchodzą koszty budowy, jak deweloper mam marżę ponad 30%. W okresie pękającej bańki i światowego spowolnienia, które w USA zaczyna (mimo wojny na UKR) ocierać się o recesję. Bądźmy przynajmniej trochę poważni.
michalrw86
Mam wrażenie, że te wszystkie komentarze ekspertów to naganianie frajerów. Nie jestem ekspertem, ale mam oczy i uszy. Mieszkam w małym mieście. Wielu ludzi kredytowało się na maxa, żeby kupić, bo przecież za chwilę będzie drożej. I choć, rzeczywiście teraz jest drożej to cała masa moich znajomych już piszczy, że ledwo wiąże koniec Mam wrażenie, że te wszystkie komentarze ekspertów to naganianie frajerów. Nie jestem ekspertem, ale mam oczy i uszy. Mieszkam w małym mieście. Wielu ludzi kredytowało się na maxa, żeby kupić, bo przecież za chwilę będzie drożej. I choć, rzeczywiście teraz jest drożej to cała masa moich znajomych już piszczy, że ledwo wiąże koniec z końcem, bo koszty życia poszły do góry, koszty kredytu poszły do góry itd. A jeszcze nie odczul prawdziwych podwyżek, bo opał kupili w zeszłym roku na cały sezon (sprawdźcie ile podrożał), a ratę mają aktualizowaną co pół roku, więc jeszcze nie uwzględnia ona wszystkich podwyżek podwyżek stóp (nie mówiąc już o ryzyku kolejnych wzrostów). Kolega pracuje przy komorniku i mówi, że zaczął się ruch w interesie. Drugi kolega miał umówionego fachowca na listopad i dostał w zeszłym tygodniu telefon, że może przyjść do niego w tym tygodniu, bo wszyscy klienci do listopada się wycofali, bo przerosły ich koszty. W największych miastach może nie będzie źle, bo inwestorzy tam ulokują gotówkę, ale w mniejszych miastach może być tragedia. Obserwowałem rynek w mojej miejscowości i ogłoszenia dotyczyły w większości tych samych nieruchomości wiszących długi czas, a jak coś ciekawego się pojawiało to znikało bardzo szybko. A tu nagle ostatnio pojawiło się sporo nowych ogłoszeń, które jeszcze rok temu uznałbym za okazyjne. A one wiszą i nikt nie kupuje. Ceny ofertowe jeszcze wyglądają solidnie, ale różnica miedzy cenami ofertowymi, a transakcyjnymi dawno (nigdy?) nie była tak duża. W ogłoszeniu możemy życzyć sobie wiele, ale przecież chodzi o to ile dostaniemy. Małe mieszkania pewnie się obronią (ludzie mogą chcieć zmieniać na mniejsze/tańsze, żeby sobie ulżyć). Choć i dla mniejszym mieszkań i większych miast dałbym duży znak zapytania, bo masa inwestorów przenosi się na rynek Hiszpański czy Portugalski, bo ocenia, że tam są dużo większe perspektywy (tak wiem, jakie jest prawo w Hiszpanii, a mimo to uważają, że lepiej jest kupić tam niż w Polsce). Osoba obsługująca ten rynek, mówiła, że w miesiąc pomagała przy takiej liczbie transakcji jak normalnie ogarnia w rok. Ja nie mówię, że spadki będą na pewno. Każdy kto mówi, że na pewno spadnie albo na pewno wzrośnie to kłamca mający w tym interes, bo nie da się tego przewidzieć. Ale widzę, że ryzyko jest obecnie bardzo duże. Obstawiam, że deweloperzy cen raczej nie spuszczą, ale sprzedający na rynku wtórnym mogą być do tego zmuszeni, a mieszkania z rynku wtórnego zwykle są lepiej zlokalizowane i ciekawsze niż patodeweloperka. Także pytanie na ile kto wycenia swój spokojny sen. Jak bym miał nieruchomość inwestycyjną na kredyt to wolałbym sprzedać i spać spokojnie. Szczególnie, że te zarobki na nieruchomościach są mityczne, bo jak popatrzymy na ceny mieszkania w złocie to już nie wygląda tak różowo, a złoto sprzedać łatwiej (i to w USD, a PLN przy tym co się dzieje w kraju nie ma chyba świetlanych perspektyw). Także na nieruchomościach w Polsce zarabiasz jak popatrzysz na cenę w śmieciowej lokalnej walucie, ale jak popatrzysz z innej perspektywy to już nie jest tak pięknie. A jak ktoś lubi ryzyko to są rynki, gdzie można było zarobić dużo więcej (np. krypto jak ktoś nie był jeleniem i nie wierzył, że w górce będzie tylko rosnąć). Btw. dla mnie eksperci typu p. Turek wyskakujący nawet z lodówki, który zarabia na nieruchomościach i zależy mu, żeby był ruch są całkiem niewiarygodni. Wiarygodni eksperci mówią, że sytuacja jest taka, że nikt nie przewidzi co dalej. Sytuacja jest chora, bo normalni ludzie dali się wciągnąć w grę spekulantów i cwaniaków (zobaczcie sobie marże deweloperów w raportach giełdowych - praktycznie każdy miał ponad 30%). Mniej chciwości, więcej spokojnego snu i wszyscy na tym skorzystają (poza spekulantami i cwaniakami :) )
michalrw86
A i jeszcze jedno: wciskani kitu, że Ci co mają gotówkę i chcą inwestować zapełnią lukę po kredyciarzach. Większość ludzi z dużą gotówką wie, że kupuje się w dołku, a w górce sprzedaje, więc nie sądzę, że rzucą się na przewartościowane mieszkania w Polsce tylko zainwestują tam gdzie są dużo lepsze perspektywy.
(usunięty)
(wiadomość usunięta przez moderatora)
muhh5
no jedzie, że ho ho. Przez lata wmawiałeś, że stopy nie wzrosną. Taki jesteś własnie nostradamus :)
tomkooo
jak tam, pasztecik na sniadanie ? ;)
cieszynmiasto
Mogłeś Paniczu dla innych dla innych coś zrobić i targ sprawiedliwy z sąsiadem dobić;
Wolałeś jednak liczyć własne talary, więc Ci odpowie poeta tej wiary:

“Miałeś, chamie, złoty róg,
miałeś, chamie, czapkę z piór:
czapkę wicher niesie,
róg huka po lesie,
ostał ci się ino sznur,
ostał ci się ino sznur.”
hfjdj
To ma na celu stworzenie systemu finansowego w którym waluta się dewaluuje non-stop. Jesteśmy w okresie przejściowym. Za pare lat to już będzie normalne że dostajesz wypłatę i za rok jest ona o 50% mniej warta. Jednocześnie normalnie stać cie na spłatę kredytu i na bierzące wydatki. Czyli poprostu, dostajesz wypłatę, wydajesz na To ma na celu stworzenie systemu finansowego w którym waluta się dewaluuje non-stop. Jesteśmy w okresie przejściowym. Za pare lat to już będzie normalne że dostajesz wypłatę i za rok jest ona o 50% mniej warta. Jednocześnie normalnie stać cie na spłatę kredytu i na bierzące wydatki. Czyli poprostu, dostajesz wypłatę, wydajesz na rate kredytu, jedzenie, paliwo do samochodu i wypłaty nie ma. Nie wydasz to po roku masz 50% z tej wypłaty tylko. Dlaczego oni chcą to robić? Po to aby zagnać ludzi do roboty. Żeby zniszczyć tych wszystkich przedsiębiorców, żeby pozostali tylko etatowcy którzy żyją z miesiąca na miesiąc i lobby polityczno-korporacyjne. Będziesz biedak albo polityczno-korporacyjnym malwersantem. Politycy i właściciele korporacji podzielą się tą władzą w 100%. Solą w oku są mini-średni przedsiębiorcy. Oni chcą przejąć władzę nad jakąkolwiek przedsiębiorczą inicjatywą. Namaszczenie będzie się odbywało poprzez biurokratyczne przyzwolenie, stek zapisów regulacyjnych które spełnić będzie mogła tylko korporacja.
kaczyslaw_
Od jakiegoś czasu mówi się o CDBC z terminem ważności i podatkiem po przekroczeniu tego terminu. Ten feature w zasadzie już działa. Brakuje jeszcze listy ograniczeń, na co można wydać pieniądze.
hfjdj odpowiada kaczyslaw_
CDBC nie ma znaczenia. Już teraz masz opodatkowaną 15% gotówkę. CDBC jest tylko po to aby nie trzeba było przeprowadzać denominacji. Jak już barany się przyzwyczają że ogrodzenie kopie to akumulatorów nie trzeba ładować. Nawet nowe pokolenia baranków trzymają się z dala od drutu.

Powiązane: Ceny transakcyjne nieruchomości - raporty

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki