Rok dobiega końca, a na amerykańskim rynku coraz częściej słychać rozważania o nadchodzących miesiącach. Inwestorzy zastanawiają się, czy trendy, które ukształtowały tegoroczne rynki finansowe, mają podstawy, by utrzymać się w kolejnym roku.


Larry Fink: Państwowe fundusze kupują bitcoina
Państwowe fundusze majątkowe (sovereign funds) kupują przecenionego bitcoina – otwarcie mówił o tym w tym tygodniu na forum ekonomicznym „New York Timesa” Larry Fink, szef BlackRock.
– Widzimy coraz więcej poważnych, długoterminowych inwestorów, którzy w niego inwestują – stwierdził Fink. – Mogę zapewnić, że jest to nie jeden państwowy fundusz majątkowy. Powoli dokupują przy 120 000 USD, 100 000 USD. Wiem, że kupowali więcej przy poziomie 80 000 USD.
– Budują długoterminowe pozycje, a jeśli trzyma się je przez wiele lat, to nie jest to spekulacja, tylko inwestowanie w konkretnym celu – tłumaczył prezes.
Według niego największa kryptowaluta jest postrzegana jako zabezpieczenie przed rosnącym zadłużeniem rządów i inflacją.
– Jestem przekonany, że istnieje ogromny, wielki potencjał dla tego scenariusza – dodał.
BlackRock jest jedną z pierwszych instytucji na Wall Street, która umożliwiła swoim klientom dostęp do klasy aktywów kryptowalutowych.
Michael Burry: Kapitalizacja Tesli jest absurdalna
Michael Burry, szef funduszu hedgingowego Scion Asset Management, w ostatnim czasie zaczął niespodziewanie często dzielić się swoimi spostrzeżeniami. Tym razem wziął na celownik akcje Tesli i Palantira.
– Tesla rozwadnia udziały swoich akcjonariuszy o około 3,6 proc. rocznie i nie organizuje skupu akcji własnych – stwierdził. – Wraz z wieściami o pakiecie wynagrodzeń dla Elona Muska wartym 1 bln USD rozwodnienie z pewnością będzie trwać. Kapitalizacja rynkowa Tesli jest dziś absurdalnie przewartościowana i taka była od dłuższego czasu.
– Kolejnym „pięknisiem” – zdaniem inwestora – jest Palantir.
Ta spółka rozwadnia własność akcjonariuszy o 4,6 proc., pomimo prowadzonych skupów akcji własnych.
– Palantir nie wypracowuje zysku po skorygowaniu wyników o części wynagrodzeń wypłacane w akcjach – konstatuje Burry.
BlackRock: Czeka nas jeszcze wiele wstrząsów
Helen Jewell, dyrektorka ds. inwestycji BlackRock w regionie EMEA, jest nastawiona optymistycznie do akcji związanych ze sztuczną inteligencją.
– Czy spodziewam się trendu wzrostowego spółek wzrostowych związanych z AI? Tak. Mamy do czynienia z niesamowitymi nakładami inwestycyjnymi, których dokonują firmy dysponujące niewiarygodnymi ilościami gotówki – powiedziała Jewell agencji Reuters.
Nie oznacza to jednak, że będzie to podróż pozbawiona zakłóceń.
– Czy uważam, że prawdopodobnie po drodze wystąpią wstrząsy? Również tak – dodała Jewell.
Fundusze hedgingowe wykorzystują niemal rekordową dźwignię finansową, co oznacza, że w obliczu spadku cen akcji mogą być zmuszone do nagłej likwidacji dużej liczby pozycji na rynku.
Jewell stwierdziła również, że w zarządzanych portfelach zwiększa udział akcji europejskich spółek energetycznych i związanych z infrastrukturą energetyczną – takich jak Siemens Energy.
Bank of America: To nie bańka, ale dziura powietrzna
– Czy mamy teraz rok 2000? Czy mamy bańkę? Nie – stwierdziła Savita Subramanian, szefowa strategii akcji amerykańskich w Bank of America. – Czy AI nadal będzie cieszyć się nieskrępowaną pozycją lidera? Również nie.
Nakłady inwestycyjne firm budujących centra danych wzrosły do 60 proc. ich przepływów pieniężnych z działalności operacyjnej, w porównaniu z 30 proc. dekadę temu. Jednak w erze dot-comów wskaźnik ten sięgał 140 proc.
Subramanian przyznała, że wyśrubowane wyceny i koncentracja rynku „rymują się z rokiem 2000”. Przypomniała jednak o kilku różnicach.
Alokacja funduszy w akcje jest znacznie mniejsza niż w erze dot-comów, wzrost wycen wynika z rosnących zysków, oferty publiczne (IPO) są mniejsze, a spekulacja akcjami nierentownych firm nie są tak szalona, jak pod koniec ubiegłego wieku.
Subramanian postrzega obecną sytuację raczej jako pauzę niż początek krachu. Opisuje ją jako potencjalną „dziurę powietrzną”, w której wydatki inwestycyjne wyprzedzają wzrost przychodów. To opóźnienie między inwestycjami a ich monetyzacją – zwłaszcza w kontekście wąskich gardeł energetycznych i infrastrukturalnych – może w krótkim terminie zaniepokoić inwestorów.
Według banku indeks S&P 500 powinien zakończyć grudzień przyszłego roku na poziomie 7100 punktów, co oznaczałoby nieco ponad 3-proc. wzrost powyżej poziomu z początku piątkowej sesji.
JPMorgan: Perspektywy dla europejskich banków są świetne
„Wchodzimy w 2026 rok z niezmienną i potwierdzoną pozytywną perspektywą dla banków europejskich” – twierdzą analitycy JPMorgan Chase.
Na formułowanie takich oczekiwań pozwala poprawiająca się sytuacja gospodarcza, stabilne stopy procentowe, stabilna inflacja i wskaźniki bezrobocia. Wzrost zysków i skupy akcji własnych również dają podstawy do pozytywnych prognoz.
Akcje europejskich banków zmierzają do zakończenia trzynastego z rzędu kwartału na plusie, a w tym roku są one najlepszym segmentem rynku akcji w Europie. Indeks Stoxx 600 Banks wzrósł w tym roku o około 55 proc., w porównaniu z 13-procentowym wzrostem szerokiego indeksu.
Mimo to akcje banków wciąż są handlowane z 33-procentowym dyskontem w porównaniu z innymi sektorami gospodarki, sektor ma zdaniem analityków mocną pozycję kapitałowe i można się po nim spodziewać 6-procentowego rocznego wzrostu zysków w latach 2025–2027.


















































