"Każdy rozmawia przez komórkę z headhunterami" – mówi Duo Ai z londyńskiego oddziału Lehman Brothers. Nagły upadek finansowego giganta pozostawił 25 tys. pracowników banku bez pracy. Wielu z nich straciło również majątek bowiem jedna trzecia akcji banku należała do jego pracowników.
Młodzieniec odbywający staż w londyńskim oddziale banku powiedział Bloombergowi, że blisko 100 pracowników banku zostało rano wezwanych do działu kadr, gdzie wręczono im wypowiedzenia. Z tytułu wynagrodzenia za pracę we wrześniu LB winien jest pracownikom w Londynie 75 mln USD.
Pracująca w banku 32-letnia Kirsty McCluskey powiedziała dziennikarzom, że "siedziba banku sprawia wrażenie, jakby przeszła przez nią trąba powietrzna", a personel dokańcza wcześniejsze prace. Nowych transakcji bank nie zawiera.
Pracownicy wynoszą z pomieszczeń swoje rzeczy osobiste spakowane w pudła.
Sphinx Patterson, która każdego poniedziałku trenuje w siłowni LB na siódmym piętrze powiedziała, że dziś kompleks był zamknięty i zniknęły starty ręczników. "Widziałam płaczące dziewczyny. Nie wiedzą co mają robić." – relacjonuje Patterson.
W Paryżu pracownicy LB opuszczają pomieszczenia sąsiadujące z Apple w nowoczesnym biurowcu z wiszącymi ogrodami oraz widokiem na panoramę miasta. Wprowadzili się tu zaledwie rok temu.
W Nowym Jorku setki pracowników LB wynosiło swoje rzeczy oraz doniczki z kwiatkami i obrazy. Pracowniy w Hong Kongu również zabierają rzeczy, choć ten oddział nie ogłosił jeszcze upadłości tak jak spółka matka.
Lehman Brothers stracił od początku roku 94 proc. wartości. Założony w 1858 r., bank istniał 158 lat. Przetrwał kryzysy XIX wieku i wielką depresję lat 30-tych. W poniedziałek w sądzie na Manhattanie złożył wniosek o upadłość.
Ostatni tydzień LB zaczął jako czwarty największy bank inwestycyjny w USA, a zakończył mniejszy niż regionalny broker wierzytelności. W ciągu pięciu ostatnich dni akcje banku spadły o 74 proc.
Na podstawie: bloomberg.com, cnn.com
Filip Topolewski
Portal Spraw Zagranicznych