Pakiet pomocy kredytobiorcom może oznaczać kilka miliardów dodatkowych kosztów dla sektora bankowego w 2022 r. Eksperci są zaskoczeni skalą pomocy i wyliczają, które banki ucierpią najmocniej.


Nawet najbardziej optymistyczna prognoza musi uwzględniać, że nie wszystko pójdzie zgodnie z planem. Na samym początku ścieżki podnoszenia stóp procentowych inwestorzy zobaczyli miliardowe zyski banków, które przy uwzględnieniu wszystkich podwyżek, miały być podbite przez wynik odsetkowy banków. Właściwie to już pierwsze odczyty wyższej inflacji rok temu mogły zdradzać, że stopy będą podnoszone, a banki będą zarabiać jeszcze więcej. Pozostawała kwestia, w jakim stopniu i jakim tempie.
To miał być rok banków
Sektor w 2021 r. przeżywał prawdziwą hossę, która przełożyła się na wszystkie indeksy zgodnie z obiegową opinią, że nie ma hossy bez banków. Wszystko szło dobrze jeszcze do stycznia 2022 r. Sektorowy indeks znalazł się na historycznym szczycie w listopadzie, zaliczył zdrową korektę i próbował piąć się wyżej, im wyższe były odczyty inflacyjnych wskaźników, prognozy co do ostatecznych poziomów stóp procentowych na koniec roku i coraz bardziej „jastrzębiego” RPP.
Prognozy ze stycznia mówiły o przekroczeniu 20 mld zł zysku sektora w 2022 r. Od tego momentu stopa referencyjna jest wyżej o kolejne 225 pb. i pewnie na tym się nie zatrzyma. Jednak już pierwsze sygnały o problemie rosnących kosztów kredytów, zaczęły dobiegać zza granicy. Wybory na Węgrzech odbyły się na początku kwietnia, ale dużo wcześniej Victor Orban zadbał o liczne grono głosujących, zamrażając stopy kredytów hipotecznych. Podobne pomysły zaczęły kiełkować w głowach polityków także w Polsce i to zarówno po stronie rządzących, jak i opozycji. To był jeden z czynników ryzyka, które jeszcze w styczniu wymienialiśmy na łamach Bankiera.pl w kontekście sektora
Stopy rosły, a banki były coraz niżej
Coraz wyraźniej problem dostrzegał rynek, który z uwzględnianiem oczywistych sygnałów związanych z czynnikami zewnętrznymi, dyskontował ewentualne większe koszty branży i nie pozwalał sektorowemu indeksowi na wzrosty. Teraz według analityków, gdy nastąpiła materializacja ryzyka, można ocenić i wyliczyć jego wpływ, a nawet pokusić się o tezę o uwolnieniu potencjału do dalszych wzrostów, jednak selektywnie wybierając konkretne banki.
„Program opiera się na trzech filarach, czyli rozszerzeniu Funduszu Wsparcia Kredytobiorców (FWK), wprowadzeniu moratorium kredytowego oraz zastąpienia WIBOR-u inną stawką. Ponadto Premier zapowiedział utworzenia Funduszu Pomocowego w wysokości 3,5 mld PLN. Wiadomość jest oczywiście negatywna, ponieważ wiąże się z dodatkowymi kosztami dla sektora, chociaż należy pamiętać, że jest znacznie łagodniejsza niż ostatnio pojawiająca się w przestrzeni publicznej propozycja na limit na odsetki, który kosztowałby sektor od 4 mld PLN do 12 mld PLN. Szacujemy, że zwiększenie funduszu wsparcia z obecnych 600 mln PLN do 2 mld PLN, a następnie do 4 mld PLN obniży wynik netto banków od 1 proc. do 6 proc. w latach 2022 i 2023” - skomentował Michał Konarski, analityk z BM mBanku.
„Wakacje kredytowe na dotychczasowych zasadach nie powinny mieć znaczącego wpływu na wyniki banków, chyba że zostaną one zmienione na wzór węgierski. W takim przypadku oczekiwalibyśmy kosztu na poziomie około 1,4 mld PLN dla sektora, ale według Pawła Borysa takie rozwiązanie nie jest szykowane. Uważamy, że zastąpienie stawki WIBOR będzie znacznie bardziej skomplikowane. Nowa stawka musi być zaakceptowana przez regulatorów. Zakładamy także, że nowy fundusz pomocowy to dyskutowany już wcześniej IPS [systemu ochrony instytucjonalnej przypis red.] Fundusz ten ma zrzeszać komercyjne banki, a środki w nim zgromadzone powinny obniżyć poziom funduszu gwarancji depozytów z docelowych 2,6 proc. do 1,6 proc. Oznacza to, że kontrybucja w bieżącym roku byłaby znacząca, ale w kolejnych latach banki poczułyby ulgę na składkach BFG.” komentuje Konarski.
Stałoby się tak z uwagi na możliwość wykorzystania mechanizmu podatkowego, który tłumaczy Andrzej Powierża z Citi. "Wpłaty na rzecz utworzonego dobrowolnie przez banki IPS można odejmować od składek na BFG i są one kosztem podatkowym, dlatego według moich szacunków przeznaczenie na System ochrony 3.5 mld zł obniży wynik netto banków w 2022 r. o ok. 1,8 mld zł" - wylicza ekspert.
Z kolei Marcin Materna z DM Millenium uważa, że ostatecznie to klienci zostaną obciążeni nowymi kosztami sektora. Trudno się z nim nie zgodzić, widząc jak banki radziły sobie w latach 2020- 2021 z ultra niskimi stopami procentowym, podnosząc cennik pozostałych opłat. Z danych KNF wynika, że o ile wynik z tytułu odsetek w 2020 roku spadł o 4,3 proc., to wynik z tytułu prowizji wzrósł już ponad 11 proc. Podobnie było w 2021 r., w którym wynik z tytułu odsetek spadł o 1 proc. , ale z tytułu prowizji znowu wzrósł o 15 proc. rok do roku.
Wysokie opłaty w bankach zostały i dołączyły do nich wysokie wyniki odsetkowe. Widać to już w wynikach banków za I kwartał. Santander z WIG20 pokazał wzrost wyniku z tytułu opłat i prowizji o 8 proc. rdr i wzrost wyniku odsetkowego o 63 proc. rdr.
Rynek zaskoczony i liczy koszty
„Koszt nowych regulacji to ok. 7-8 mld PLN, czyli realnie jest zbliżony do kosztów podatku bankowego z 2015 roku. Ten miał być neutralny dla klientów – jak się skończyło wiemy – podwyżkami opłat i marż kredytowych, opłatami od depozytów dla firm oraz zapaścią na rynku kredytowym firm przy silnym spadku oprocentowania lokat vs. stopy rynkowe. Tak będzie i obecnie – banki odbudują swoje wyniki w okresie 1-2 lat, po raz kolejny więcej zapłacą ich klienci" – uważa Marcin Materna, doradca inwestycyjny z DM Millenium.
Według Materny ciekawy może być proces implementacji przedstawionych pomysłów, które mogą być podważane przez banki, oczywiście z wyłączeniem tych z państwowej stajni, które już chwalą zaproponowane rozwiązania jako zdrowy kompromis.
„Moim zdaniem stoją one w kompletnej sprzeczności z prawem polskim i europejskim, więc czeka nas kwestionowanie ich przez banki” – zaznacza Materna.
Jako kompletne zaskoczenie, mocno rzutujące na końcowy wynik banków wskazuje Michał Sobolewski z DM BOŚ. Nagłe zmiany, istotnie zmieniające zasady funkcjonowania działalności to faktycznie przykład podkopywania pewności co do otoczenia prawnego, w którym działa bankowy biznes. Stąd mogła wynikać taka reakcja rynku, który w poniedziałek sprowadził notowania indeksu WIG-Banki najniżej, nie licząc krachu z 24 lutego, od sierpnia 2021 r. – dwa miesiące przed pierwszą podwyżką stóp procentowych.
"Propozycje idą dalej niż dotychczasowe pomysły. Według wcześniejszych zapowiedzi koncentracja pomocy miała się opierać na Funduszu Wsparcia Kredytobiorców, a po nowych informacjach okazuje się, że pakiet pomocy jest bardzo szeroki. Większe koszty rozbudowanego funduszy to jedna rzecz. Druga to zmiana w stawce, którą regulator chce wprowadzić do umów, to również duże zaskoczenie. Generalnie oznacza to obniżenie tej stawki i oparcie jej na wskaźniku jednodniowym, co jest o tyle dziwne, że ma mieć zastosowanie do kredytów hipotecznych, które są udzielane na wiele lat. Nie znamy jeszcze szczegółów, ale gdyby na szybko porównać założenia to może się okazać, że znika znaczna część marży. Pytanie też o rolę funduszu stabilizacyjnego. Razem jak to wszystko złożymy, może się okazać, że zniknie zauważalna część zysków sektora” – powiedział Michał Sobolewski, analityk z DM BOŚ.
Białe plamy pomocy
Przedstawione znienacka pomysły wciąż mają wiele białych plam, które szczegółowo opisuje Michał Kisiel w swoim artykule. Również napływają nowe informacje od kolejnych przedstawicieli rządu o oczekiwaniach względem sektora co do oprocentowania lokat. Aparat państwa widać jest zdeterminowany do tego, aby w relacji klient-bank wyraźnie pozycjonować się po stronie klienta. Trudno oczekiwać by było inaczej zwłaszcza, na ok. półtora roku przed wyborami. Najważniejsze, że sektor wie już mniej więcej z czym musi się policzyć. Według ekspertów w różnym stopniu nowe rozwiązania mogą wpłynąć na różne banki.
"Przede wszystkim nie wiemy, czy zaproponowane wakacje kredytowe będą w pełni bezpłatne, to znaczy w ich czasie nie będą naliczane odsetki, czy też, tak jak w przypadku wakacji kredytowych zaproponowanych dobrowolnie przez banki w czasie pandemii, pomoc polegać będzie tylko na przerwie w płaceniu rat, bez przerywania biegu odsetek kredytowych. W przypadku w pełni darmowych wakacji kredytowych zainteresowanie może być duże, a koszt dla sektora olbrzymi (gdyby wszyscy kredytobiorcy skorzystali z tej możliwości, wyniósłby on ok. 8 mld zł). Podobnie nie wiemy, czy podane kwoty dotyczące wielkości Funduszu Pomocy Kredytobiorcom, oznaczają planowaną wielkość funduszu, czy roczne wpłaty do niego" - wylicza z kolei wątpliwości Andrzej Powierża, doradca inwestycyjny z DM Citi Handlowego.
"Najbardziej realny wpływ na wyniki sektora będzie mieć w tym roku podwyżka kontrybucji na Fundusz Wsparcia Kredytobiorców z 600 mln PLN do 2 mld PLN, co pomniejszy zysk sektora o około 7 proc. Szacujemy, że najbardziej dotknięty propozycjami Rządu będzie Bank Millennium, którego wyniki i tak już będą mocno obciążone przez odpisy frankowe, a praktycznie w ogóle ING oraz Bank Handlowy. Uważamy, że ostatnia presja na indeks WIG-Banki, która wynikała między innymi właśnie z oczekiwań odnośnie wprowadzenia programu pomocowego dla kredytobiorców oraz już wczorajsza konkretna reakcja na zarys programu, w pełni dyskontuje negatywne efekty programu, pozostawiając potencjał wzrostu dla sektora. Ewentualny znaczący wzrost składki na FWK będzie niewątpliwie problemem dla Getin Noble Banku, który będzie musiał według naszych szacunków wpłacić około 600 mln PLN" - podsumował Michał Konarski z BM mBanku.
Warto też zacytować opinie kolejnych ekspertów, mówiące o mieczu obosiecznym proponowanych zmian i kolejnej pułapce, w którą mogą wpaść kredytobiorcy. "Pakiet zmian w krótkim terminie pogorszy wpływ transmisji stóp procentowych na gospodarkę/inflację z uwagi na poprawę dochodów rozporządzalnych" - piszą eksperci mBanku. Co według nich, RPP mogłaby skompensować jedną, dodatkową podwyżką stóp procentowych o 50 pb. W bilansie oznacza to, że "zanim ogłoszone zmiany zaczną wchodzić w życie, kredytobiorcy będą płacić więcej, bo oczekiwania na zmiany polityki pieniężnej już przesunęły się w górę". Dodatkowo gdy nowy wskaźnik zacznie obowiązywać, może się okazać, że będzie on wyższy niż ten stary – ostrzegają ekonomiści mBanku.
6) Łyżka dziegciu #2. Pomoc słabszym kredytobiorcom ogranicza ryzyka kredytowe i może być ważna z systemowego i społecznego punku widzenia. Obniżka oprocentowania jest już jednak mniej jednoznaczna na cyklicznym ożywieniu. Kredytobiorcy mogą pomyśleć, że zawsze dostaną🪂
— mBank Research (@mbank_research) April 25, 2022
Na podobny problem zwraca uwagę Andrzej Powierża z Citi, przypominając szersze wykorzystanie stawki WIBOR, także przy obligacjach korporacyjnych.
"Koszt zastąpienia WIBORu stawką POLONIA zależeć będzie od przyszłych oczekiwań co do wysokości stóp procentowych. Jeżeli w 2023 r. rynek będzie spodziewał się spadku stóp, to POLONIA może być nawet wyższa nić WIBOR, a więc akurat w tym roku zamiana może oznaczać zwiększenie zysków banków. Może to niekorzystnie wpłynąć na ocenę zmiany przez klientów, mimo że generalnie idzie ona w oczekiwanym przez prawo unijne i samych kredytobiorców kierunku oparcia kosztu kredytu na transakcyjnych indeksach. W następnych latach, tak jak prognozuje rząd, wyeliminowanie WIBORu z mechanizmu ustalania oprocentowania kredytów hipotecznych kosztowałby sektor ok. 1 mld rocznie. Jednak WIBOR używany jest także jako punkt odniesienia przy ustalaniu oprocentowania obligacji korporacyjnych i w transakcjach pochodnych. Nie wiemy, czy w tym obszarze też planowane są zmiany" - zauważa ekspert DM Citi Handlowego.
Poniedziałkowe rewelacje okazały się zimnym prysznicem dla sektora, który stoi w obliczu poniesienia dodatkowych miliardowych kosztów już w 2022 r. oraz kolejnych latach. Wstępne wyliczenia mówią o obniżeniu wyniku o ok. 6-7 proc., co jednak trzeba zderzyć z kilkudziesięcioprocentowym wzrostem wcześniej prognozowanych wyników. Jeszcze w styczniu szacunki mówiły o zyskach sektora o ok. 30 proc. wyższych rok do roku. Sama branża z czasem powinna odbudować utracone zyski, przenosząc koszty na klientów. Ci ostatni muszą uważać, by doraźna pomoc rządu nie okazała się tylko chwilową ulgą.
Michał Kubicki