W umowach kredytowych wielu klientów banków, w tym korzystających ze zobowiązań powiązanych z frankiem szwajcarskim, widnieją klauzule wpisane do rejestru UOKiK. Nie oznacza to jednak automatycznie, że sądy traktują podobne przypadki w ten sam sposób. Za każdym razem ustalenie niedozwolonego charakteru zapisów odbywa się indywidualnie – czasem zarzuty klientów nie znajdują zrozumienia.
O tym, jak zróżnicowane jest orzecznictwo sądów w sprawach dotyczących zobowiązań zaciągniętych przez frankowców, świadczyć może chociażby przegląd wyroków omawianych regularnie na łamach Bankier.pl. Wiele przypadków łączą podobne wątki, np. dotyczące klauzul uznanych w poprzednich latach za niedozwolone przez Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Efekty z punktu widzenia pozywających bywają jednak różne, a podejścia obierane przez sędziów czasem dość niezwykłe.


Niezależnie od efektów tzw. kontroli abstrakcyjnej prowadzonej niegdyś przez SOKiK i obejmującej wzorce umowne, np. bankowe regulaminy, sądy za każdym razem oceniają, czy w konkretnym przypadku spełnione zostały przesłanki przewidziane w kodeksie cywilnym (art. 358). Sprawdzane jest zatem czy sporny fragment umowy nie dotyczył świadczenia głównego, nie został indywidualnie ustalony z klientem i rażąco naruszał jego interesy.
Klauzula indeksacyjna rozbita na kawałki
Przykładem niekorzystnego dla kredytobiorcy orzeczenia może być niedawny wyrok wydany przez Sąd Rejonowy w Warszawie (sygn. akt I C 3561/15). Sprawa dotyczyła niedozwolonego brzmienia klauzuli indeksacyjnej zawartej w umowie. Miała ona taki sam kształt, jak zakwestionowana w 2010 r. przez SOKiK i wpisana do rejestru. Pozywający domagał się zwrotu nadpłaty rat kredytowych od dnia zawarcia umowy do dnia spłaty zobowiązania. Oczekiwał, że spłaty przeliczone zostaną zgodnie z kursem średnim NBP.
„Nawet w sytuacji, gdy umowa zawiera postanowienie, które jest uznane za niedozwolone, to w sposób automatyczny nie prowadzi to do uznania, że jest ono niedozwolone w konkretnej umowie z konsumentem” – czytamy w orzeczeniu warszawskiego sądu. Powołując się na stanowisko Sądu Najwyższego sędziowie uznali, że konieczne jest sprawdzenie umowy w kontekście art. 385 kodeksu cywilnego.
Bank argumentował, że sporny fragment był obiektem indywidualnych ustaleń z konsumentem, który sam dokonał wyboru jednej z walut indeksacji. Sąd odrzucił takie uzasadnienie uznając je za niewystarczające. Podobnie potraktowano inne twierdzenie pozwanego kredytodawcy – wskazujące na klauzule indeksacyjne jako określające główne świadczenia stron umowy o kredyt.
W dalszej części rozważań sąd rozszczepił jednak problem na dwie kwestie – dopuszczalności dowolności ustalania kursów przez bank i dopuszczalności samego przeliczania rat. W ten sposób rozbito sporną klauzulę na kawałki, uznając przy tym, że SOKiK kwestionował tylko pierwszy jej element. Innymi słowy, abuzywność postanowienia o stosowaniu przez bank ogłaszanej przez siebie tabeli kursowej pozostaje bez wpływu na wiążący charakter mechanizmu przeliczania waluty. Skupiono się zatem na „technicznej” kwestii warunków wymiany.
Ile marży można dopuścić?
„W tym stanie rzeczy rolą Sądu było prześledzenie, czy stosowane przez bank kursy odbiegały od kursów rynkowych stosowanych w praktyce konsumenckiej w sposób rażąco naruszający interesy powoda” – czytamy w orzeczeniu. Sędzia wskazał, że powód powinien „udowodnić, że pozwany Bank stosował zawyżone kursy waluty (…) nieuzasadnione w stosunku do kursu rynkowego oraz uczciwego zysku”.
Zdaniem sądu kredytobiorca nie sprostał temu zadaniu. Powołany biegły obliczył, że średnie odchylenie kursu banku od kursu średniego NBP wynosiło 3,18 proc. „Biorąc pod uwagę, że kurs Narodowego Banku Polskiego jest kursem statystycznym, obliczonym na podstawie średniej notowań kursów 10 banków z listy banków dealerów rynku pieniężnego (…) oraz uwzględniając kryterium tzw. uczciwego wynagrodzenia, przysługującego bankowi z tytułu działalności kantorowej nie sposób uznać, że takie odchylenie stanowiło zniekształcenie wartości kursu rynkowego obu walut” – brzmi fragment uzasadnienia orzeczenia. Żądania kredytobiorcy oddalono jako bezzasadne.
Sąd nie wskazał, jakie rozmiary „sprawiedliwej marży” w wymianie walut można uznać za dopuszczalne. Co ciekawe, w prezydenckim projekcie ustawy przewidującej zwrot pobranych od frankowców spreadów pokuszono się o narzucenie normy, ustalając ją na poziomie 0,5 proc.
Aktualizacja 22.3.2017: W dniu 3 marca 2017 roku Sąd Rejonowy w Warszawie nadał klauzulę wykonalności prawomocnemu wyrokowi wydanemu przez ten sąd w powyższej sprawie.