Eskalacja wojny handlowej przestraszyła zagranicznych inwestorów lokujących kapitał na giełdach w Szanghaju i Shenzhen. W maju wycofali z chińskich parkietów równowartość blisko 8 mld dol. netto.


Po mocnym początku roku, gdy "zagranica" rzuciła się na przecenione walory notowane na giełdach za Murem, ostatnie dwa miesiące przyniosły realizację zysków, napędzaną przez rosnące napięcie na linii Waszyngton-Pekin. Po marcu, gdy inwestorzy lokujący środki w Szanghaju i Shenzhen za pośrednictwem giełdy w Hongkongu zarówno kupowali, jak i sprzedawali rekordowo dużo akcji, w kwietniu i maju obroty wyraźnie spadły, a sprzedaż przeważała nad zakupami.
W kwietniu zagraniczni inwestorzy zredukowali swoje pozycje o 18 mld juanów, a miesiąc później już o przeszło 53 mld juanów. Łącznie daje to równowartość przeszło 10 mld dol.
W połowie kwietnia chińskie indeksy przestały się piąć po tym, jak po fatalnym 2018 r. poszły o przeszło 30 proc. w górę. Od początku maja Shanghai Composite porusza się w bok. O dziwo nie zaszkodziło mu ani zerwanie handlowego rozejmu między USA a Chinami, ani osłabienie juana w pobliże kluczowego poziomu 7 CNY za USD. Zagraniczni inwestorzy wiedzą jednak swoje, skoro decydują się na ograniczanie zaangażowania w akcje chińskich spółek.
Maciej Kalwasiński




























































