REKLAMA

Trump: "Chiny złamały umowę". Pekin przelicytował?

2019-05-09 09:30, akt.2019-05-09 12:15
publikacja
2019-05-09 09:30
aktualizacja
2019-05-09 12:15

Na dzień przed wprowadzeniem podwyżki ceł na chiński eksport do USA Donald Trump wyjaśnia, że Chiny "złamały umowę" na finiszu negocjacji, a Pekin zapowiada retorsje. 

fot. Jim Young / / Reuters

Podczas środowego przemówienia na wiecu wyborczym Donald Trump rzucił więcej światła na niedzielną zapowiedź podwyżki ceł na towary sprowadzane z Chin do USA. - Wiecie, dlaczego podnosimy cła? Bo złamali umowę (...) Nie mogą tego robić, więc zapłacą - powiedział prezydent Stanów Zjednoczonych. Słowa te padły na kilkanaście godzin przed przybyciem do Waszyngtonu wicepremiera Chin Liu He, który odpowiada za negocjacje handlowe z Amerykanami.  

Trump dodał, że "USA nie ustąpią, póki Chiny nie przestaną oszukiwać naszych pracowników i kraść nasze miejsca pracy". "Tak się stanie. W przeciwnym wypadku nie musimy robić z nimi interesów. Możemy wytwarzać produkty tutaj, jeśli będziemy musieli - tak, jak robiliśmy to kiedyś" - mówił. 

Wypowiedzi Trumpa wpisują się w trwającą od kilku dni zaskakującą eskalację napięcia na linii Waszyngton-Pekin. Gdy wydawało się, że negocjacje między stronami nieuchronnie zbliżają się do zawarcia (niesatysfakcjonującego) porozumienia, prezydent USA napisał na Twitterze, że już w piątek zostanie ogłoszona odkładana od początku roku podwyżka taryf na 200 mld dol. importu zza Muru. Zgodnie z pierwotnym planem amerykańskiej administracji cła miały wzrosnąć od 1 stycznia tego roku, ale na skutek "rozejmu z Buenos Aires", a potem postępu w negocjacjach, Waszyngton odsuwał termin ich implementacji.

Co spowodowało gwałtowną zmianę stanowiska Amerykanów? Waszyngton wskazuje, że Chińczycy wykonali woltę na finiszu negocjacji i zdecydowali się na wycofanie z wcześniej uzgodnionych zobowiązań. Reuters podał, powołując się na anonimowe źródła, że Pekin przysłał w piątek do Waszyngtonu depeszę, zawierającą poprawki do liczącego blisko 150 stron projektu umowy. Miała ich do tego skłonić rzekoma słabość Trumpa i gospodarki USA. Źródła "The Wall Street Journal" twierdzą, że takie przekonanie miało po stronie chińskich ekspertów powstać po przeczytaniu wpisów prezydenta Stanów Zjednoczonych na Twitterze, w których Trump starał się wywrzeć presję na Rezerwę Federalną, by ta obniżyła stopy procentowe. Jako że politykę monetarną luzuje się standardowo w obliczu gospodarczych problemów, Chińczycy wywnioskowali, że za Oceanem nie dzieje się najlepiej i jest okazja "przycisnąć" przeciwnika.

Gdyby faktycznie takie argumenty miały zaważyć na tak istotnej decyzji o strategii negocjacyjnej, byłby to pokaz wyjątkowej nieudolności chińskich ekspertów. Amerykańska gospodarka ma się bowiem dobrze - jak pisze Ignacy Morawski z portalu SpotData. Pekin powinien raczej upatrywać szans w skłonności Trumpa do zawarcia umowy korzystnej wizerunkowo, a niekoniecznie faktycznie zmieniającej relacje między dwoma największymi gospodarkami świata. Z drugiej strony los negocjacji i tak mógł być przesądzony, ponieważ w amerykańskim społeczeństwie i klasie politycznej rosną obawy i sprzeciw wobec wzrostu Państwa Środka.

Tym niemniej nagła decyzja o podniesieniu taryf zaskoczyła cały świat. Chińskie giełdy tąpnęły, a Pekin przez kilkanaście godzin nie mógł zebrać się do wygłoszenia jasnej odpowiedzi. Pod znakiem zapytania stanęły zaplanowane na ten tydzień rozmowy w Waszyngtonie. W końcu z Państwa Środka nadeszła odpowiedź - chińska delegacja wybiera się do USA (komunikat w poniedziałek), na jej czele stanie wicepremier Liu (wtorek), ale już nie jak donosi "WSJ" jako specjalny przedstawiciel Xi Jinpinga, ale główny negocjator po stronie ChRL, a w razie podwyżki ceł przez Amerykanów, Chiny "z wielkim żalem będą zmuszone zastosować środki odwetowe" (środa). W czwartek przed południem polskiego czasu chińskie ministerstwo handlu poinformowało, że "Chiny nie ulegną żadnej presji i poczyniły przygotowania do reakcji na wszelkiego rodzaju możliwe wyniki" negocjacji w Waszyngtonie. Mają jednak nadzieję, że Stany Zjednoczone "będą skłonne rozwiązać problemy na drodze dialogu".

Eskalacja amerykańsko-chińskiego konfliktu nie sprzyja wzrostom na światowych giełdach. W czwartek po raz kolejny mocno spadały azjatyckie indeksy. Shanghai Composite stracił niemal 1,5 proc., nieco mniej (-1,4 proc.) zniżkował jego odpowiednik z Shenzhen, a nieco mocniej zrzeszający największe spółki z obu chińskich giełd CSI300 (-1,85 proc.). Jeszcze mocniej spadały wyceny spółek w Hongkongu i Korei Południowej, gdzie Hang Seng idzie o 2,3 proc. w dół, a Kospi zamknął sesję ponad 3 proc. pod kreską. Z kolei japoński Nikkei stracił dziś niespełna 1 proc. Warto również zwrócić uwagę na trwające stopniowe osłabienie chińskiego renminbi - za dolara płaci się już ponad 6,81 juana.

Maciej Kalwasiński

Źródło:
Tematy
Orange Nieruchomości
Orange Nieruchomości
Advertisement

Komentarze (19)

dodaj komentarz
kondek1
I słusznie postąpił Prezydent USA. Chiny w 80% sprzedają badziewie i jeszcze oszukują na finiszu negocjacji. Takie metody stosowano w 18/19 wieku. Myślą, że maja frajerów przed sobą. Takimi metodami zrażą sobie partnerów na całym swiecie.
1984
Nie rozumiem dlaczego zwolennicy rubla czy juana nazywają dolary "śmieciem". To takie same papierowe waluty oparte tylko i wyłącznie na zaufaniu. Od czasu do czasu pojawiają się bajki o ich oparciu na złocie co ma świadczyć o sile tych walut... T32 własnie mi przejechał po powiece. Autorzy takich pomysłów nie mają pojęcia Nie rozumiem dlaczego zwolennicy rubla czy juana nazywają dolary "śmieciem". To takie same papierowe waluty oparte tylko i wyłącznie na zaufaniu. Od czasu do czasu pojawiają się bajki o ich oparciu na złocie co ma świadczyć o sile tych walut... T32 własnie mi przejechał po powiece. Autorzy takich pomysłów nie mają pojęcia na czym polega oparcie waluty na złocie. Tak samo z handlem ropą za ruble jest genialny. Już widzę Putina jak uśmiecha się od ucha do ucha bo za baryłkę zamiast 70$ dostaje 4000 rubli. Tych moze sobie nadrukować skolko ugodno...
sel
Powiedział , ten co wszystkie umowy łamie.. na koniec powie że nie będzie płacił niczym za dolary jakie macie.
sel
A płacić to będą ,ale Amerykanie wyższe ceny za wszystko, dlatego u nich giełdy rosną i ceny na wszystko bo wszystko importują z Chin..
mooooo
Zaraz zaraz ?? To trump szukał kasy w FED ale nie znalazł i chce przycisnąć Chiny ? Tak to rozumiem z treści artykułu ? Jak nie wiadomo o co chodzi chodzi o kasiore której USA nie maja za to chinole maja az za dużo ?
karbinadel
A może to jest prawdziwa przyczyna wkurzenia USA? :
https://www.bankier.pl/wiadomosc/Chiny-zwiekszaja-rezerwy-zlota-7664410.html
open_mind
Wiadomo że rynki są ściśle kontrolowano manipulowane i prawdopodobnie Trump „zatapia” obecnie giełdy bo FED nie chce się zgodzić na opuszczenie procentu bankowego. W każdym bądź razie jak FED obniży procent to giełdy bez względu na układy z Chinami w magiczny sposób zaczną wzrastać. Tak to działa, niestety świat jest pod kontrolą Wiadomo że rynki są ściśle kontrolowano manipulowane i prawdopodobnie Trump „zatapia” obecnie giełdy bo FED nie chce się zgodzić na opuszczenie procentu bankowego. W każdym bądź razie jak FED obniży procent to giełdy bez względu na układy z Chinami w magiczny sposób zaczną wzrastać. Tak to działa, niestety świat jest pod kontrolą i nie ma nic wspólnego z realną ekonomią. A jak chcesz wiedzieć to musisz zaglądać pod kurtyny niczym pervert pod spódniczki.
open_mind
Poza tym taniej siły roboczej nie przebijesz niczym. My też mieliśmy taką szansę jak chiny ale sprzedaliśmy się zachodowi a oni zainstalowali nam obozy pracy wyzyskowej i zbijają kasę a my zapierd@lamy za jałmużnę.
jkendy
Tylko my jesteśmy tacy naiwni i importujemy z Chin wszystko co się da nie eksportując wiele.
antek10
A kto by miał to u nas produkować? Przeciez bezrobocia praktycznie nie ma.

Powiązane: Chiny

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki