REKLAMA

"Sygnały świetlne tak, dźwiękowe nie". Rozprawa ws. wypadku Szydło

2022-04-26 13:36
publikacja
2022-04-26 13:36

Piotr Piątek, były funkcjonariusz BOR, który brał udział w wypadku z udziałem kolumny rządowej w 2017 r. w Oświęcimiu, składał we wtorek zeznania przed krakowskim sądem. "Nie wnoszą one nic do sprawy w zakresie ustalenia stanu faktycznego" - ocenił po rozprawie prok. Rafał Babiński.

"Sygnały świetlne tak, dźwiękowe nie". Rozprawa ws. wypadku Szydło
"Sygnały świetlne tak, dźwiękowe nie". Rozprawa ws. wypadku Szydło
fot. Łukasz Pietrzyk / / FORUM

Piotr Piątek (zgodził się na podawanie nazwiska - PAP) stawił się przed krakowskim sądem okręgowym. W rozmowie z dziennikarzami przed wejściem na salę, zadeklarował chęć podtrzymania swoich wcześniejszych publicznych przekazów. "Będę podtrzymywał to, że podczas tego przejazdu sygnały świetlne były włączone, ale sygnałów dźwiękowych włączonych nie mieliśmy" - wyjaśnił były funkcjonariusz.

Rozprawa z jego udziałem odbyła się za zamkniętymi drzwiami. "Na temat dzisiejszych zeznań nie mogę powiedzieć nic, z uwagi na to, że były one rejestrowane w kancelarii tajnej" - zastrzegł po opuszczeniu sali prokurator okręgowy Rafał Babiński.

Obrońca oskarżonego w tej sprawie wniosek o przesłuchanie Piątka złożył po grudniowej publikacji "Gazety Wyborczej", która napisała, że funkcjonariusze b. Biura Ochrony Rządu, którzy brali udział w wypadku auta, którym jechała ówczesna premier Beata Szydło, składali fałszywe zeznania w śledztwie dotyczącym okoliczności zdarzenia. W rozmowie z gazetą przyznał to Piątek - jeden z oficerów, b. funkcjonariusz BOR.

Prok. Babiński - pytany we wtorek o to, czy w kontekście treści złożonych przed sądem zeznań, koncepcja prokuratury, co do przebiegu zdarzenia sprzed ponad pięciu lat się zmieniła - odpowiedział: "nie, w najmniejszym stopniu". "Te zeznania nie wnoszą nic do sprawy. W zakresie ustalenia stanu faktycznego, dotyczącego ustalenia odpowiedzialności oskarżonego, nie wnoszą do niej dokładnie nic" - ocenił.

Wyjaśnił, że "przedmiotem oceny sądu był sposób zachowania kierowcy seicento (Sebastiana Kościelnika - PAP); został on ustalony na podstawie określonego materiału dowodowego". "Ten materiał to zeznania świadków, protokoły oględzin, w końcu opinie. Mogę powiedzieć tylko tyle, że treść zeznań w najmniejszym stopniu nie zmienia ustaleń dotyczących odpowiedzialności i sposobu zachowania kierowcy seicento 10 lutego 2017 r. w Oświęcimiu" - wyjaśnił prokurator okręgowy.

Jego zdaniem "błędne informacje medialne" mają wskazywać na to, "kwestia sygnałów dźwiękowych i świetlnych ma tutaj znaczenie". "Znaczenie ma sposób zachowania kierowcy seicento i to jego zachowanie poddawane jest ocenie" - podkreślił prok. Babiński; dodał, że "kwestia tego, czy były sygnały dźwiękowe czy nie, jest wtórna".

Ponieważ rozprawa odbyła się z wyłączeniem jawności, jej przebiegu komentować nie chcieli pełnomocnik byłego funkcjonariusza, adw. Ryszard Kalisz i sam Piotr Piątek, a także oskarżony w sprawie kierowca Sebastian Kościelnik i jego obrońca, adw. Władysław Pociej.

Wcześniej jednak reprezentujący b. funkcjonariusza zapewnił, że zeznania Piątka "będą takie, jak jego wypowiedzi publiczne przed dwoma, trzema miesiącami". Z kolei obrońca kierowcy ocenił, że mogą one "stanowić początek jakiegoś istotnego przełomu w sprawie". Z kolei sam oskarżony wyraził nadzieję, że ostateczne rozstrzygnięcie toczącej się od kilku lat sprawy będzie sprawiedliwe.

W opisywanym przez "GW" wątku ewentualnych fałszywych zeznań w śledztwie, chodzi właśnie o sygnały dźwiękowe w rządowej kolumnie, które - jak zeznali funkcjonariusze BOR - były włączone w czasie, gdy wydarzył się wypadek. Kościelnik - kierowca seicento, w które uderzył pojazd z Szydło, twierdził jednak, że sygnałów nie było. Podobne zeznania złożyli inni świadkowie zdarzenia. Piątek przyznał w grudniowej rozmowie z "GW", że sygnały dźwiękowe były wyłączone.

Młodego kierowcę oświęcimski sąd uznał w 2020 r. winnym nieumyślnego spowodowania wypadku; zarazem warunkowo umorzył postępowanie na rok. Sąd uznał także, że za wypadek odpowiada też kierowca BOR. Z taką decyzją sądu nie zgodziła się ani prokuratura, ani obrona Kościelnika. W marcu ubiegłego roku ruszył proces odwoławczy w tej sprawie, który toczy się obecnie przed sądem okręgowym.

Do wypadku doszło 10 lutego 2017 r. w Oświęcimiu. Policja podała, że trzy rządowe samochody z Szydło (jej pojazd był w środku) wymijały fiata seicento. Jego kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto, którym jechała ówczesna szefowa rządu, a które w konsekwencji uderzyło w drzewo. Poszkodowana została premier oraz funkcjonariusz BOR. Prokuratura oskarżyła kierowcę fiata o nieumyślne spowodowanie wypadku.

Pod koniec ub.r. nowosądecka prokuratura poinformowała, że ponownie przeprowadzi śledztwo w związku z uszkodzeniem płyt DVD, które stanowiły dowody w sprawie wypadku. Na zniszczonych nośnikach znajdował się m.in. zapis przejazdu rządowej kolumny. (PAP)

autorka: Nadia Senkowska

nak/ lena/

Źródło:PAP
Tematy
Orange Nieruchomości
Orange Nieruchomości
Advertisement

Komentarze (2)

dodaj komentarz
faramir_z_gondoru
Skoro stosowanie sygnałów przez służby ratownicze nie ma znaczenia, to znaczy, że nie musimy ustępować im pierwszeństwa, czy tak? Jak coś, to niech wszyscy mówią, że tak stwierdził ziobrowski prokurator. A tak na marginesie, to były funkcjonariusz BOR niech uważa, żeby przez przypadek nie popełnił samobójstwa. W tym kraju już były Skoro stosowanie sygnałów przez służby ratownicze nie ma znaczenia, to znaczy, że nie musimy ustępować im pierwszeństwa, czy tak? Jak coś, to niech wszyscy mówią, że tak stwierdził ziobrowski prokurator. A tak na marginesie, to były funkcjonariusz BOR niech uważa, żeby przez przypadek nie popełnił samobójstwa. W tym kraju już były takie przypadki.
zenonn
ZAFAJDANE ELITY nie maja prawa zasmradzać powietrza ani chwili dłużej.
Uchachany kraj i jego mieszańcy.
Fuj

Ciemny lud na ścierwo znowu zagłosuje

Powiązane: Wypadki limuzyn rządowych

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki