Dow Jones i S&P500 zaliczyły trzecią wzrostową sesję z rzędu, kontynuując odrabianie strat po dynamicznych spadkach z początku miesiąca. Przy pustym kalendarium makroekonomicznym uwaga rynku skupiła się na wypowiedziach polityków, w tym zwłaszcza prezydenta Donalda Trumpa.


„Nie widzę groźby recesji” – zaklinał rzeczywistość Larry Kudlow, główny doradca prezydenta Donalda Trumpa. „Kiedyś jakaś recesja będzie, ale ta inwersja krzywej terminowej nie jest wiarygodna” – wtórował mu sekretarz skarbu Wilbur Ross. Urzędowy optymizm w „przekazach dnia” został zaordynowany po tym, jak w ubiegłym tygodniu doszło do pierwszej od 2007 roku inwersji krzywej dochodowości amerykańskich obligacji skarbowych.
Rzecz jasna inwestorzy mają swój rozum i nie dadzą się omamić politykom. Ale ci mogli się wystraszyć na tyle, że nieco odpuszczą na froncie handlowym. Takim sygnałem mogło być wydłużenie o kolejne 90 dni okresu przejściowego na podtrzymywanie relacji handlowych z Huaweiem przez amerykańskie firmy. To potwierdza hipotezę, że Biały Dom „mięknie” w antychińskiej polityce handlowej, gdy tylko S&P500 zbliży się do 2 800 punktów.
Równocześnie prezydent Trump nie ustaje w żądaniach drastycznego poluzowania polityki monetarnej. W poniedziałek prezydent USA napisał na Twitterze, że stopa funduszy federalnych powinna być obniżona aż o 100 punktów bazowych (czyli 1 punkt procentowy) w „dość krótkim czasie”. Ponadto Donald Trump życzyłby sobie od Fedu powrotu do QE, czyli „drukowania” pieniądza pod zakup obligacji skarbowych.
.....The Fed Rate, over a fairly short period of time, should be reduced by at least 100 basis points, with perhaps some quantitative easing as well. If that happened, our Economy would be even better, and the World Economy would be greatly and quickly enhanced-good for everyone!
— Donald J. Trump (@realDonaldTrump) 19 sierpnia 2019
W lipcu Rezerwa Federalna dokonała pierwszej od 2008 roku obniżki stóp procentowych. Rynek wycenia, że do końca roku stopa funduszy federalnych zostanie ścięta o kolejne 50-75 pb. – wynika z obliczeń FedWatch Tool.
Inwestorzy wierzą zatem zarówno w „Trump put” jak i „Powell put” – mają nadzieję, że władza nie pozwoli trwale spaść indeksowi S&P500 poniżej 2 800 punktów. A skoro tak, to w pobliżu tego poziomu „trzeba” kupować akcje. Dopóki ta wiara trwa i w gospodarce USA nie widać rychłej katastrofy, to rynek się trzyma w pobliżu historycznych szczytów.
W poniedziałek S&P500 drugą sesję z rzędu zyskał przeszło 1%. Na finiszu zameldował się w wynikiem 2923,65 pkt., czyli o 1,21% wyższym niż przed weekendem. Nasdaq poszedł w górę o 1,35% i powrócił powyżej 8 000 pkt. Dow Jones po zwyżce o 0,96% znów znalazł się ponad 26 000 pkt. W odwrotnym kierunku podążyły notowania złota, obniżając się o 1,2%, do 1 504,85 USD za uncję.
Krzysztof Kolany


























































