Waszyngton przedłuża o kolejne 90 dni trwający od trzech miesięcy okres przejściowy, w którym zezwala biznesowi na podtrzymywanie niektórych relacji handlowych z Huaweiem mimo wpisania chińskiego giganta na "czarną listę" - poinformował sekretarz handlu USA Wilbur Ross na antenie Fox Business.
Przedstawiciel administracji Donalda Trumpa potwierdził tym samym weekendowe doniesienia agencji Reutera, która zapowiadała dokładnie taki rozwój wypadków.
W maju Huawei i prawie 70 spółek zależnych giganta trafiło na "czarną listę" podmiotów, którym nie można sprzedawać produktów i usług z przynajmniej 25-proc. amerykańskim wkładem własnym. Jednak kilka dni później Biały Dom ustanowił 90-dniowy okres przejściowy, w którym Chińczycy wciąż mogą być zaopatrywani w towary i usługi niezbędne do podtrzymania obecnie oferowanych usług.
W ubiegłym roku Huawei sprzedał na całym świecie 206 mln smartfonów, z czego za ponad połowę odpowiadał rynek za Murem. Po tym, jak giganta na cel wziął Donald Trump i spółka znalazła się na "czarnej liście" Amerykanów, Chińczycy spodziewają się w tym roku spadku sprzedaży na rynkach poza Państwem Środka o 40-60 milionów urządzeń.
Jeśli prezydent USA wprowadzi w życie swoje groźby, Huawei zostanie odcięty oprogramowania (choćby aktualizacji Androida od Google'a) kluczowego dla funkcjonowania smartfonów. Firma z Shenzhen zapewne będzie w stanie zaproponować klientom alternatywę, ale nie wiadomo, czy to przekona ich do dalszego korzystania z chińskich urządzeń, na których zabraknie m.in. dostępu do Gmaila, YouTube'a czy Google Maps.
Na początku sierpnia Huawei zaprezentował własny system operacyjny HarmonyOS (w j. chińskim Hongmeng). Na razie ma on trafić na telewizory chińskiego giganta. Przedstawiciele spółki po raz kolejny podkreślili, że chcą korzystać z Androida tak długo, jak to możliwe. HarmonyOS będzie zatem raczej ostatnią deską ratunku dla Chińczyków, jeżeli zostaną odcięci od oprogramowania Google'a. Obecnie problemem byłby jednak brak bogatej oferty aplikacji, które są dostępne w przypadku urządzeń korzystających z Androida.
Termin wygaśnięcia "tymczasowej licencji generalnej" upływa dziś. Tymczasem wciąż nie ma informacji, by wielu amerykańskim gigantom współpracującym z Huaweiem przyznano specjalne licencje zezwalające na handel z chińską spółką. Taka zgoda byłaby możliwa, gdyby Biały Dom uznał, że współpraca nie zagraża bezpieczeństwu narodowemu Stanów Zjednoczonych.
W lipcu "Wall Street Journal" donosił, że Amerykanie wciąż nie mogą dojść do porozumienia, które konkretnie chipy czy inne zaawansowane produkty powinny zostać uznane za zagrażające bezpieczeństwu USA i nie mogą trafić w ręce giganta z Shenzhen.
Za Murem Huawei jest symbolem gospodarczego, a nawet cywilizacyjnego sukcesu Państwa Środka, ale w wielu krajach Zachodu stał się jednak wrogiem publicznym numer 1 ze względu na podejrzenia o ścisłą współpracę z komunistycznymi władzami. W tych krajach symbolizuje nie tyle imponujący rozwój Chin, ale zagrożenie płynące zza Muru.
Trump trzyma Pekin w szachu
W konsekwencji administracja Trumpa podjęła niezaskakującą decyzję o przedłużeniu okresu przejściowego. Dzięki temu ma więcej czasu na dojście do porozumienia, a równocześnie wciąż trzyma Pekin w szachu. Ponadto, na "czarną listę" trafiło kolejne 46 spółek zależnych Huaweia.
Dla chińskich władz sprawa Huaweia ma fundamentalne znaczenie i bez uzgodnienia tej kwestii Amerykanie nie mogą liczyć na postęp negocjacji handlowych. Pytanie tylko, czy którejkolwiek stronie faktycznie na tym zależy.
Maciej Kalwasiński


























































