Środowa sesja na warszawskiej giełdzie pewnie byłaby jedną z nudniejszych w tym roku, gdyby nie wizyta funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego prowadzących śledztwo w sprawie prywatyzacji Ciechu.


Marazm przy Książęcej został przerwany ok. 14:30. Jednak tym razem inwestorów zelektryzowały nie dane makro z Ameryki , lecz wydarzenia w samym budynku GPW. Bowiem do prezesa Pawła Tamborskiego osobiście pofatygowali się agenci CBA.
„Prezes udał się z funkcjonariuszami CBA do domu i wydał nośniki, po czym wrócił do siedziby Giełdy. Sprawa nie dotyczy GPW" - poinformowała rzeczniczka prasowa GPW Anna Słupczyńska. Wcześniej w mediach pojawiły się informacje o zatrzymaniu prezesa GPW przez funkcjonariuszy CBA. Jednak Prokuratura Apelacyjna ani służby prasowe GPW takich informacji nie potwierdziły.
CBA interesowała się dokumentami dotyczącymi prywatyzacji Ciechu, którego pakiet kontrolny w drodze giełdowego wezwania w czerwcu 2014 roku nabył od Skarbu Państwa Jak Kulczyk. Notowania chemicznej spółki zareagowały gwałtownie: kurs Ciechu w kilka minut spadł z 71,85 zł do 67,17 zł. Potem sytuacja się uspokoiła, ale spółka i tak zamknęła dzień ze stratą 3,08%.
Poza tym na rynku niewiele się działo. WIG20 osunął się o 0,21%, schodząc do 2.118,97 punktów. WIG oddał 0,27%, mWIG40 0,47%, a sWIG80 0,16%. Statystyka sesji także nieznacznie przemawiała na korzyść niedźwiedzi: na 194 spółki zniżkujące przypadło 165 rosnących. Obroty były niskie i dopiero dzięki fixingowi wyraźnie przekroczyły 600 mln złotych.
Warszawska giełda i tak wypadła lepiej od większości rynków europejskich, gdzie FTSE100 spadał o 1%, DAX tracił ponad 0,9%, a CAC40 i IBEX35 zniżkowały po odpowiednio 0,5% i 0,7%.
Krzysztof Kolany