W czerwcu na lokatach bankowych przybyło rekordowo dużo pieniędzy, tymczasem drugi miesiąc z rzędu istotnie spadła ilość gotówki w obiegu - wynika z danych NBP.


Na koniec ubiegłego miesiąca na depozytach terminowych w bankach zgromadzono 202,9 mld zł, czyli o prawie 24 mld zł więcej niż na koniec maja. To najwyższy wzrost zanotowany przez NBP w historii danych sięgającej 1997 r.


Równocześnie o niemal taką samą kwotę (23 mld zł) zmalała wielkość depozytów bieżących. W obliczu bardzo wysokiej inflacji i rosnącego oprocentowania lokat, oszczędzający coraz częściej decydowali się na przeniesienie środków z ROR-ów na depozyty terminowe. Niemniej jednak te ostatnie wciąż stanowiły niespełna 20 proc. pieniędzy zgromadzonych w bankach przez gospodarstwa domowe. Na kontach pozostawało blisko 820 mld zł.
ReklamaWarto również zauważyć, że lokaty bankowe okazały się w czerwcu wyraźnie popularniejsze niż nowa, bardziej atrakcyjna oferta obligacji oszczędnościowych Skarbu Państwa. Na zakup tych papierów inwestorzy przeznaczyli 14 mld zł brutto, a netto zapewne poniżej 10 mld zł.
O ile w czerwcu gospodarstwa domowe nieznacznie zwiększyły stan posiadania w bankach (dopiero drugi raz w tym roku), to równocześnie spadła ilość pieniądza w obiegu, która już drugi miesiąc z rzędu skurczyła się o przeszło 6 mld zł.


Analitycy mBanku i Santander Bank Polska wskazują, że środki mogły zostać przeznaczone na zakup obligacji oszczędnościowych.
Komentując dane o wielkości kredytów, ekonomiści mBanku wskazują, że stabilizacja zadłużenia gospodarstw domowych i firm wynika z efektów kursowych. Część zobowiązań jest denominowana w walutach obcych, które wyraźnie zyskiwały wobec złotego. Gdyby nie osłabienie polskiej waluty, byłoby wyraźniej widać, że w przypadku gospodarstw domowych nowa kreacja kredytu jest niższa niż spłaty, a w przypadku przedsiębiorstw kredyt inwestycyjny obniża się.
W piątkowych danych NBP o podaży pieniądza ekonomiści zwracają uwagę na spadek agregatu M3, czyli najszerszego wskaźnika mierzącego ilość pieniądza w gospodarce. Dynamika roczna wyhamowała do 6,5 proc. z 7,6 proc. w maju i oczekiwanych 7,7 proc., ale w porównaniu do poprzedniego miesiąca zanotowano spadek o przeszło 16 mld zł, czyli jak zauważają analitycy PKO BP "skali nienotowanej w innych miesiącach roku niż styczeń, kiedy z reguły następuje odwrócenie grudniowego wzrostu".
"Węższa miara podaży pieniądza - M1 – w ujęciu realnym [czyli odliczając wpływ wzrostu cen w gospodarce - red.] spadła w czerwcu najmocniej od co najmniej 2001 (o 16% r/r) wskazując na wysokie ryzyko recesji w Polsce w najbliższych kilku kwartałach" - dodają. Główny ekonomista banku Piotr Bujak skomentował dane na Twitterze, pisząc: "Znacznie słabsza od prognoz podaż pieniądza za czerwiec to kolejny sygnał, że podwyżki stóp procentowych NBP nie są potrzebne". W ujęciu nominalnym agregat M1 obejmujący gotówkę w obiegu i depozyty bieżące skurczył się o rekordowe 40 mld zł. Spadł również w porównaniu do czerwca ubiegłego roku.
Mamy to! Dynamika M1 już na minusie. https://t.co/Qvri4nsK2P pic.twitter.com/XxtS72zONb
— Analizy Pekao (@Pekao_Analizy) July 22, 2022
"Drogi pieniądz wyraźnie zmniejsza popyt na kredyt i zwiększa chęć do redukcji zadłużenia. To ściąga pieniądz z gospodarki, który w przeciwnym razie wsparłby bieżący zagregowany popyt (na tym polega zacieśnienie polityki pieniężnej). A walczymy z inflacją" - komentują analitycy mBanku. "Gdyby te tendencje się utrzymały, pogłębiłoby to spadek aktywności gospodarczej i działało dezinflacyjnie. Języczkiem u wagi będzie tu jednak rząd, bo ma większe możliwości zaciągania zadłużenia (i dywersyfikacji źródeł finansowania), a więc także wydatkowania" - dodają.
Maciej Kalwasiński