Czy rozpowszechnienie się kas samoobsługowych uderza w równouprawnienie użytkowników gotówki i płatności bezgotówkowych? Taką hipotezę postawił w interpelacji jeden z posłów, wskazując, że płacący banknotami są skazani na dłuższe kolejki.


Popularne sieci handlowe od kilku lat promują kasy samoobsługowe. Zazwyczaj urządzenia te akceptują wyłącznie płatności bezgotówkowe – z użyciem kart płatniczych albo BLIK. Osoby, które chcą zapłacić gotówką skazane są na obsługę w nielicznych otwartych kasach tradycyjnych, gdzie konieczne jest dłuższe oczekiwanie na obsługę.
W kwietniu 2025 r. interpelację w tej sprawie do ministra rozwoju i technologii skierował jeden z posłów – Wojciech Zubowski. Pytanie dotyczyło możliwości wprowadzenia przepisów, które:
- „zobowiążą sieci handlowe do zapewnienia w każdej lokalizacji odpowiedniej proporcji kas umożliwiających płatność gotówką i kartą w stosunku do kas wyłącznie bezgotówkowych, np. we wszystkich kasach tradycyjnych oraz w co najmniej połowie kas samoobsługowych,
- umożliwią klientom rzeczywisty wybór formy płatności bez konieczności oczekiwania w długich kolejkach,
- wzmocnią ochronę prywatności konsumentów, wspierając tym samym ich autonomię i swobodę wyboru”.
Poseł przytacza w swoim piśmie kilka przykładów sieci handlowych, w których proporcje pomiędzy kasami „bezgotówkowymi” a pozostałymi są nierówne. Zalicza do nich Lidla, Biedronkę oraz Kauflanda. Jako pozytywny przykład podano Carrefour, gdzie „w wielu lokalizacjach zapewnione są kasy samoobsługowe umożliwiające płatność gotówką”.
Minister odpowiada: „konsumentowi nie jest narzucana konieczność”
W odpowiedzi na interpelację Michał Jaros, sekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju i Technologii, powołuje się na ustawę o usługach płatniczych. Akt ten wskazuje, że akceptant nie może odmówić przyjęcia zapłaty znakami pieniężnymi emitowanymi przez NBP. Od tej reguły są jednak wymienione w ustawie wyjątki. Dotyczą one scenariuszy, w których:
- działalność gospodarcza prowadzona jest w sieci,
- w miejscu prowadzenia działalności nie ma personelu (np. sklep w pełni samoobsługowy),
- sprzedaż prowadzona jest w trakcie imprezy masowej, która w regulaminie przewiduje wyłącznie bezgotówkową formę obsługi,
- ma miejsce jednorazowa transakcja „bez względu na liczbę wynikających z niej płatności, której wartość jest równa przeciętnemu wynagrodzeniu w sektorze przedsiębiorstw bez wypłat nagród z zysku w trzecim kwartale roku poprzedniego, ogłaszanemu przez Prezesa Głównego Urzędu Statystycznego, albo większa od niego”.
„Przenosząc powyższe na grunt analizowanej sprawy należy podkreślić, że w sytuacji, gdy placówka handlowa zorganizowana jest w taki sposób, że skorzystanie z kasy samoobsługowej umożliwiającej wyłącznie płatność bezgotówkową, nie stanowi jedynego dostępnego sposobu opłacenia zakupu, konsumentowi nie jest narzucana konieczność zapłaty (podkr. red.) w tego typu kasie samoobsługowej, a zatem zakup nie jest uzależniony od tego, czy konsument dokona transakcji bezgotówkowej. To konsument decyduje w jakiej postaci opłaci zakupy w sklepie stacjonarnym” – czytamy w odpowiedzi na interpelację.
MK