W projekcie raportu z prac komisji wizowej stwierdzono m.in. że w MSZ istniał korupcjogenny system przyznawania wiz, a program Poland.BusinessHarbour był źle zarządzany. Ponadto prowadzono nieodpowiedzialną politykę przyznawania wiz pracowniczych i studenckich oraz ograniczono uprawnienia konsulów.


Na wtorkowym posiedzeniu szef komisji Marek Sowa (KO) podsumował prace gremium i przedstawił, razem z członkami komisji, reprezentującej większość sejmową, ustalenia i wnioski zawarte w projekcie raportu końcowego.
Posłowie PiS zasiadający w komisji oponowali, że nie jest to raport komisji, tylko jego przewodniczącego. Zarzucali też, że nie zapoznali się wcześniej z projektem sprawozdania.
Prace komisji trwały 11 miesięcy, w tym 8 miesięcy przypadło na przesłuchania świadków i zbieranie materiału dowodowego. Przesłuchano 37 świadków i odebrano opinię od dwóch biegłych.
Wnioski zawarte w projekcie raportu dotyczą m.in. programu Poland Business.Harbour. Według projektu sprawozdania, "program był realizowany bez odpowiedniego nadzoru, bez odpowiednich mechanizmów kontroli i weryfikacji jego beneficjentów, w tym obywateli Rosji, co pogorszyło stan polskiego bezpieczeństwa". Jak stwierdziła wiceszefowa komisji Maria Janyska (KO), program był zarządzany w "niewłaściwy, a nawet niebezpieczny" sposób.
Sowa wskazał, że w latach 2020-2023 wydano łącznie 95115 wiz w ramach programu, w tym dla obywateli Białorusi - 89907 i Rosji - 2613 (z czego 1838 po agresji Rosji na Ukrainę). Jak podał, według danych Komendy Głównej Straży Granicznej, tylko 13259, czyli ok. 14 proc. posiadaczy przyznanych wiz PBH, przekroczyło polską granicę.
Aleksandra Leo (Polska 2050-TD) wskazała, że – według ustaleń komisji – "w MSZ funkcjonował patologiczny i korupcjogenny system wydawania wiz, którego kluczowym elementem był ówczesny wiceszef resortu Piotr Wawrzyk".
Leo podkreśliła, że Polska wydała w latach 2019-2023 najwięcej wiz pracowniczych spośród wszystkich krajów UE - blisko połowa wiz pracowniczych wydanych w tym okresie w UE przypadła właśnie na Polskę. Wskazała też, że wysocy urzędnicy MSZ wydawali konsulom polecenia, które ograniczały ich uprawnienia; ponadto wspierano konkretne osoby i firmy ubiegające się o wizy, stosowano też "szybkie ścieżki" przy zatrudnianiu cudzoziemców dla wybranych inwestycji. Zaznaczyła, że polski system wizowy stał się narzędziem do legalizacji pobytu cudzoziemców w całej strefie Schengen, a niekiedy też w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie.
Maciej Konieczny z Razem powiedział, że przyjęte w badanym przez komisję okresie zmiany legislacyjne "doprowadziły do utraty kontroli przez Polskę nad procesem przyznawania wiz cudzoziemcom, zwiększały ryzyko masowej migracji i otwierały możliwość nadużyć na dużą skalę". "Zlokalizowanie Centrum Decyzji Wizowych w Łodzi i Centrum Informacji Konsularnej w Kielcach było wynikiem politycznych decyzji ministra Zbigniewa Raua" - dodał Konieczny.
Mirosław Orliński (PSL-TD) przytoczył kolejne wnioski z projektu raportu. "Lech Kołakowski wykorzystując mandat poselski i funkcję sekretarza stanu w MRiRW w nielegalny sposób wpływał na proces wydawania wiz, działając na korzyść własną oraz w celu osiągnięcia korzyści przez firmy zajmujące się pośrednictwem na rynku pracy" - powiedział. Dodał, że wydawanie wiz w oparciu o "szybkie ścieżki" dla wybranych inwestycji było wykorzystywane przez nieuczciwe podmioty.
Przemysław Witek (KO) wymienił wnioski z projektu raportu dotyczące braku reakcji CBA na proceder korupcyjny w MSZ oraz dotyczące przyznawania wiz studenckich. "Z puli 166 tys. udzielonych wiz aż 10 proc. to były wizy, które ze względu na dziury w systemie informatycznym MSZ, nie można było dojść, komu zostały udzielone i w jakim celu" - stwierdził.
Sowa mówił wcześniej, że proces przyznawania wiz studenckich został w ostatnich latach radykalnie wypaczony, a niektóre polskie uczelnie traktowały rekrutacje studentów jako podstawę swojego modelu biznesowego. "Polscy konsulowie alarmowali o nieprawidłowościach i naciskach uczelni na priorytetowe traktowanie ich aplikantów. Uwagi dotyczą 32 uczelni. Szczególnie 5 uczelni ma wyjątkowo wysoki odsetek zagranicznych studentów" - powiedział Sowa. Jak zauważył, na jednej z uczelni w 2019 r. było tylko dwóch polskich studentów.
Sowa zaproponował, by opierając się na zgromadzonym materiale dowodowym, komisja skierowała do prokuratury zawiadomienia ws. możliwości popełnienia przestępstw przez 11 osób, w tym b. premiera Mateusza Morawieckiego, byłego szefa MSZ Zbigniewa Raua, byłego wiceministra rolnictwa Lecha Kołakowskiego i jego współpracownika Macieja Lisowskiego, byłego szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego, byłej minister rozwoju Jadwigi Emilewicz i byłego szefa CBA Andrzeja Stróżnego. Ponadto zawiadomienia do prokuratury obejmą byłą pełnomocniczkę premiera ds. GovTech Justynę Orłowską, byłego dyrektora generalnego Służby Zagranicznej Macieja Karasińskiego, a także byłych dyrektorów Departamentu Konsularnego MSZ: Marcina Jakubowskiego i Beatę Brzywczy.
Dziewięć zawiadomień będzie dotyczyć nadużycia uprawnień i niedopełnienia obowiązków na szkodę interesu publicznego. Pozostałe dwa zawiadomienia dotyczą nadużycia uprawnień i niedopełnienia obowiązków w celu osiągnięcia korzyści majątkowej oraz płatnej protekcji biernej.
Szef komisji zaproponował również złożenie skargi do Prokuratury Krajowej w celu wyjaśnienia wątpliwości związanych "z rodzajem i dynamiką czynności podejmowanych w postępowaniu przygotowawczym przez prokuratorów Lubelskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji". To ten wydział prowadzi śledztwo dotyczące płatnej protekcji w związku z przyspieszaniem procedur wizowych. Zarzuty usłyszeli w nim m.in. b. wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk i jego współpracownik Edgar Kobos.
Sowa poinformował, że do 3 grudnia członkowie komisji mogą złożyć w formie pisemnej poprawki do raportu końcowego. Zostaną one rozpatrzone na ostatnim posiedzeniu komisji - 3 grudnia o godz. 11. Wówczas przyjęte zostanie stanowisko komisji; w głosowaniu komisja zdecyduje też o złożeniu zawiadomień do prokuratury.
Członkowie komisji z PiS zapowiedzieli, że złożą zdanie odrębne do raportu końcowego. Mają na to czas do 6 grudnia. Po tym terminie raport trafi do marszałka Sejmu Szymona Hołowni, który zdecyduje o dacie jego przedstawienia na posiedzeniu plenarnym Sejmu.
Zdanie odrębne, po jego zgłoszeniu w formie pisemnej, na żądanie wnioskodawcy, zamieszcza się w sprawozdaniu komisji.
Projekt raportu komisji śledczej ds. afery wizowej: Polska była wykorzystywana w procederze „visa shopping”
W projekcie stwierdzono, że polskie wizy były elementem procederu „visa shopping”, w którym cudzoziemcy, szczególnie z krajów o wysokim ryzyku migracyjnym, ubiegali się o polskie wizy pracownicze, a następnie udawali się do innych krajów strefy Schengen lub USA. Nadużycia – według komisji - dotyczyły głównie wydawania wiz na podstawie oświadczeń firm deklarujących potrzebę zatrudnienia cudzoziemców, które często okazywały się fikcyjne - wskazano.
W projekcie sprawozdania zauważono, że wprowadzone i planowane zmiany legislacyjne w latach 2019-2023 mogły mieć na celu stworzenie idealnych warunków dla "pośredników współpracujących ściśle z osobami z kierownictwa MSZ, których wysokodochodowa działalność opierała się na legalizacji pobytu cudzoziemców w Polsce".
W tym celu wykorzystywano m.in. wizy pracownicze (oparte na nierzetelnych oświadczeniach o powierzeniu pracy), wizy gościnne (oparte na nierzetelnych zaproszeniach oraz podrobionych dokumentach), wizy w ramach programu Poland.Business Harbour (który zakładał uproszczoną procedurę wizową dla firm, startupów i specjalistów IT, bez konieczności uzyskania zezwolenia na pracę) oraz wizy edukacyjne (oparte na nauce m.in. w nieistniejących podmiotach oświatowych)".
"Brak skutecznych mechanizmów kontroli pozwolił nieuczciwym podmiotom masowo pozyskiwać zezwolenia na pracę, które następnie były wykorzystywane przez cudzoziemców do wjazdu do Polski lub innych państw Schengen. Cudzoziemcy, zamiast podejmować pracę w Polsce, traktowali często polskie wizy jako furtkę do dalszej nielegalnej migracji, zwłaszcza do innych państw Schengen, a nawet USA (przez Meksyk). Dotyczyło to głównie obywateli krajów takich jak Gruzja, Indie, Kolumbia, Bangladesz oraz Brazylia" - napisano w raporcie.
Jak podano, w 2022 r. zaobserwowano niepokojące zjawisko wykorzystywania polskich wiz pracowniczych przez obywateli Gruzji jako narzędzia do nielegalnej migracji do Stanów Zjednoczonych przez Meksyk. Z danych przedstawionych przez konsula RP w Tbilisi wynika, że w okresie wiosennym i letnim 2022 r. ponad 90 proc. osób zatrzymanych na granicy USA–Meksyk posiadało w paszportach polskie wizy krajowe wielokrotnego wjazdu, wydane w celu 05A lub 06 (wizy pracownicze).
Wedle projektu raportu, konsulowie zgłaszali, że cudzoziemcy często nie potrafili odpowiedzieć na pytania dotyczące warunków zatrudnienia, wynagrodzenia czy nawet miejsca pracy. "Szczególnie rażące naruszenia dotyczyły wydawania setek oświadczeń o zatrudnieniu cudzoziemców przez firmy bez faktycznej działalności i niepłacące składek ZUS, czy próby uzyskiwania zezwoleń na pracę dla kierowców, dla osób bez prawa jazdy. Przykładem takich działań była firma SK Global HR sp. z o.o., która uzyskała aż 600 oświadczeń o powierzeniu pracy dla cudzoziemców, pomimo braku faktycznej działalności. Firma ta posługiwała się fikcyjnymi adresami w dokumentach, co doprowadziło do wydania dużej liczby wiz osobom, które nigdy nie miały zamiaru pracować w Polsce i udawały się do innych państw lub próbowały nielegalnie przedostać się do USA" - napisano.
Zwrócono uwagę, że wprowadzane były tzw. specjalne ścieżki przyznawania wiz, tworzone przez MSZ ad hoc, na podstawie próśb firm realizujących inwestycje. Ścieżki te wdrażano bez podstaw prawnych, rezygnowano z niektórych funkcji kontrolnych państwa na rzecz pośredników z innych krajów. „Ścieżki priorytetowe” były wykorzystywane m.in. przy rekrutacji pracowników zatrudnionych do realizacji inwestycji przez spółki Skarbu Państwa, jak budowa kompleksu Polimery Police Grupy Azoty i budowa kompleksu Olefiny III Orlenu. Podkreślono, że decyzje odmowne przy "szybkich ścieżkach" podejmowane były wyłącznie w sytuacjach skrajnych, w przypadku negatywnego wpisu w Systemie Informacyjnym Schengen.
W projekcie raportu wskazano też, że realizacja programu Poland.Business Harbour spowodowała, że otrzymanie wizy D23 PBH stało się najprostszym, najszybszym i najtańszym sposobem uzyskania możliwości wjazdu na terytorium Polski oraz Unii Europejskiej, a rola konsula w procesie rozpatrywania wniosku o wizę ograniczała się w zasadzie do jej udzielenia.
Komisja rekomenduje w projekcie sprawozdania m.in. poprawę współpracy pomiędzy: departamentem rynku pracy Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej a Strażą Graniczną, aby umożliwić identyfikację podmiotów, które dopuszczają się nadużyć w zakresie wykorzystywania dokumentów legalizujących zatrudnienie.
Ponadto, zdaniem komisji, powiatowe urzędy pracy (w przypadku oświadczeń o zamiarze powierzenia pracy) oraz urzędy wojewódzkie (w przypadku zezwoleń na pracę) powinny być zobowiązane do weryfikacji faktycznych możliwości podmiotu do zapewnienia pracy cudzoziemcom, a urzędy wojewódzkie powinny przekazywać informacje o niepodjęciu pracy przekazaną przez pracodawcę Straży Granicznej i organowi wizowemu. W ocenie komisji należy też wprowadzić bardziej skuteczny system kontroli nad agencjami zatrudnienia, a także innymi podmiotami angażującymi się w pozyskiwanie cudzoziemców do wykonywania pracy w RP.
Potrzebne jest też wprowadzenie wyższych i bardziej skutecznych kar dla podmiotów, w przypadku których występują nieprawidłowości w zakresie zatrudniania cudzoziemców oraz wypracowanie rekomendacji w stosunku do krajów, z jakich chcielibyśmy pozyskiwać pracowników - oceniła w projekcie raportu komisja.
Do 3 grudnia członkowie komisji wizowej mogą złożyć w formie pisemnej poprawki do raportu końcowego. Zostaną one rozpatrzone na ostatnim posiedzeniu komisji - 3 grudnia o godz. 11. Wówczas przyjęte zostanie stanowisko komisji; w głosowaniu komisja zdecyduje też o złożeniu zawiadomień do prokuratury. Mają dotyczyć 11 osób, w tym m.in. b. premiera Mateusza Morawieckiego, b. szefa MSZ Zbigniewa Raua i b. szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego.
Do 6 grudnia posłowie będą mogli zgłosić zdania odrębne do raportu. Po tym terminie raport trafi do marszałka Sejmu Szymona Hołowni, który zdecyduje o dacie przedstawienia raportu na posiedzeniu plenarnym Sejmu.
Komisja śledcza ds. tzw. afery wizowej została powołana do zbadania nadużyć, zaniedbań i zaniechań w związku z legalizacją pobytu cudzoziemców w Polsce w okresie od 12 listopada 2019 r. do 20 listopada 2023 r.
PiS: Raport komisji wizowej jest koktajlem półprawd, nieprawd i manipulacji
Posłowie PiS ocenili, że przedstawiony we wtorek projekt raportu komisji wizowej jest koktajlem półprawd, nieprawd i manipulacji. Ta komisja nie wniosła nic, na siłę szuka winnych - mówił Piotr Kaleta (PiS). Zapowiedział, że członkowie komisji z PiS zgłoszą zdanie odrębne do raportu.
Członek komisji z ramienia PiS Piotr Kaleta ocenił, że komisja była "teatrem, na dodatek ze słabymi aktorami". "Ta komisja nie wniosła nic, na siłę szukała winnych i na siłę chce przekazać opinii publicznej, że działo się coś nieprawidłowego. Funkcjonowanie takiej komisji byłoby uzasadnione, gdyby nie zadziałały polskie służby. Tymczasem polskie służby zadziałały w porę, w czas i w odpowiedni sposób" - mówił Kaleta.
Zapowiedział, że posłowie PiS zasiadający w komisji spotkają się ze swoimi doradcami, by przeanalizować możliwe kroki, które podejmą. "Nie wiem, w jakiej formule to zrobimy, bo trzeba okpić ten raport. To nie jest materiał dowodowy. Musimy się zastanowić, czy podchodzić poważnie do czegoś, co poważne nie jest" - stwierdził Kaleta. W rozmowie z PAP doprecyzował, że po zapoznaniu się z raportem posłowie PiS zgłoszą do niego zdanie odrębne i zastanowią się, czy zgłosić także poprawki.
Posłowie PiS protestowali podczas wtorkowego posiedzenia, że nie mieli okazji, by zapoznać się wcześniej z projektem raportu. "Przewodniczący przychodzi i pokazuje nam 350 stronic. Nikt nie skończył takiego kursu szybkiego czytania, żeby je przeczytać w godzinę 20 minut" - powiedział po komisji jej wiceszef Daniel Milewski z PiS. Dodał, że po pobieżnym przejrzeniu "nie ma w projekcie sprawozdania strony, żeby nie można było wskazać manipulacji". "I tak zrobimy. Będziemy starali się pokazać te manipulacje na piśmie" - dodał.
Przypomniał, że poprzedni szef komisji Michał Szczerba dawno temu twierdził, że raport jest gotowy. "Prezentacja raportu miała się odbyć dzień po wyborach do Parlamentu Europejskiego i jakoś się to nie stało" - zauważył. Zwrócił też uwagę, że projekt sprawozdania miał przedstawić przewodniczący komisji, "a nagle się okazało, że raport prezentują też inni członkowie komisji".
Paweł Szrot (PiS), również zasiadający w komisji, stwierdził, że przedstawiony raport jest "koktajlem półprawd, nieprawd i manipulacji". "Niczego po szczegółowej lekturze tej kobyły się nie spodziewamy" - dodał.
Marek Sowa, odpowiadając na zarzuty posłów PiS, podkreślił, że każdy z członków komisji mógł zapoznawać się ze zgromadzonymi materiałami i aktami w kancelarii tajnej, jednak żaden z posłów PiS nigdy jej nie odwiedził. Wiceszefowa Maria Janyska (KO) dodała, że posłowie PiS zaprzeczają faktom.
"Nasz raport dowodzi, że w Polsce doszło do demontażu systemu migracyjnego, czego konsekwencją była utrata kontroli nad napływem migrantów. Blisko połowa wiz pracowniczych w UE była wydana w naszym kraju. W dodatku PiS miało pełną wiedzę o problemach, niestety nie zrobiło nic, by tę sprawę wyjaśnić" - powiedział Sowa. Zauważył też, że system załatwiania wiz z pominięciem procedur istniał na długo wcześniej przed działalnością Edgara Kobosa. Od 2019 - mówił - dużą aktywność wskazywała firma HR Motives, której pełnomocnik w 2021 r. przekazał listę 784 osób ubiegających się o wizę. Dodał, że po niespełna dwóch tygodniach ten pełnomocnik został członkiem doradczego komitetu prawnego w MSZ.
kmz/ mrr/ ktl/