

Akcje banków mocno traciły po ultimatum prezesa Kaczyńskiego z weekendu. Banki albo zrezygnują z części zysków, albo zostaną obłożone podatkiem od nadmiarowych zysków. Indeks sektora pogłębił roczne minima.
To nie był spokojny weekend dla inwestorów w sektor bankowy. Mimo braku znaczących komunikatów od bankowych spółek z GPW, cios w sentyment do branży kolejny raz przyszedł z obozu rządzącego. I to z samej góry.
Prezes Jarosław Kaczyński, objeżdżający Polskę w ramach przedwyborczego tournée, w Białymstoku zagroził bankom, że jeśli nie podniosą oprocentowania depozytów, rząd obłoży ich zyski podatkiem”. Do końca maja zysk branży w 2022 r. wyniósł 12,9 mld zł, czyli o 121 proc. więcej rok do roku.
To już kolejna fala presji na sektor, który 2022 r. miał zaliczyć do najlepszych w historii ze względu na rosnące stopy procentowe i rekordowe wolumeny sprzedanych kredytów hipotecznych w poprzednich latach. Minęło ledwie pół roku, a banki zostały „zmuszone” do stworzenia kolejnego funduszu pomocowego i płacenia większej składki na fundusz wsparcia kredytobiorców. Wisi nad nimi też widmo ogromnych kosztów wakacji kredytowych i mniejszych przychodów ze względu na wprowadzenie Warszawskiego Indeksu Rynku Depozytowego (WIRD), zamiast WIBOR–u
Teraz doszedł jasny komunikat, że zyski dalej będą "ścinane" z własnej woli lub za pomocą formuły "windfall tax" wprowadzanej już m.in. na Węgrzech, w Wielkiej Brytanii czy we Włoszech. Na początku czerwca, wpłaty tylko na fundusz pomocowy, sektor oszacował na 3,2 mld zł. Z kolei koszt wakacji kredytowych, to według szacunków ok. 22 mld zł.
Sektorowy indeks WIG-Banki tracił w pierwszej fazie sesji momentami ponad 5 proc., zbliżając się do zejścia poniżej granicy 5000 pkt., widzianej ostatnio na wykresie w lutym 2021 r. Przecena od początku roku to już ok. 40 proc. Na koniec sesji spadki wyhamowały i na indeksie wynosiły 2,74 proc. To akcje banków, obok CCC, traciły najwięcej w poniedziałkowym handlu na WIG20. Kurs Santandera stracił (-3,84 proc.), mBanku był niżej o 3,68 proc., Pekao o 3,34 proc., a PKO BP o 2,18 proc. Na szerokim rynku z portfela bankowego najwięcej stracił kurs BNP (-9,8 proc.), Handlowego (-5,6 proc.) i Aliora (-5,25 proc.).
Spadki banków były znacznym obciążeniem dla WIG20 (0,25 proc.) i szerokiego rynku WIG (0,04 proc.), które traciły przez większość sesji i ostatecznie utrzymały status quo, mimo że wiele europejskich indeksów notowała wzrosty.
Sobotnią wypowiedź prezesa PiS można lepiej zrozumieć przez pryzmat wypowiedzi wiceministra finansów Artura Sobonia, który mówił w poniedziałek w Polskim Radiu 24: "Jeśli mówimy o podatku od nadmiarowych zysków, to ja takiego rozwiązania nie wykluczam. Tzn. jeśli będziemy widzieli sytuację, w której będzie to skuteczne narzędzie - na reakcję w sytuacji, w której pozycja poszczególnych podmiotów gospodarczych jest nadużywana (...), aby uzyskiwać nadmiarowe zyski kosztem swoich klientów - wtedy możemy reagować".
Spadki kursów akcji spółek bakowych, są pod względem skali największe na całej GPW w pierwszej fazie sesji. Roczne minima pogłębiły akcje PKO BP, Pekao, mBanku, ING, Aliora i Millenium. Także pod względem obrotu sektor bankowy jest zdecydowanym liderem, generującym ok. 33 proc. całego obrotu na GPW. Najwięcej, 148 mln zł przehandlowano póki co na akcjach PKO BP, a ponad 60 mln na Pekao.
Zdaniem Macieja Marcinowskiego z Trigon DM, obecne wyceny banków dyskontują jakby z sektora miało zniknąć na stałe ok. 10 mld zł zysków rocznie, donosił PAP.
"Oprocentowanie nowych depozytów terminowych szybko rośnie. W maju wyniosło już 3,8 proc,, w czerwcu pewnie przekroczyło 4,5 proc. i zakładamy, że w perspektywie kilku miesięcy oferta na nowe depozyty dogoni poziom WIBORu. Kluczowe z punktu widzenia wyników banków pozostają poziom oprocentowania depozytów bieżących, który według nas nie przekroczy 1,5 proc. oraz skala rotacji na depozyty terminowe. Zakładamy, że w perspektywie roku udział depozytów terminowych wzrośnie z obecnych 22 proc. co najmniej do 30 proc." - napisał Marcinowski w komentarzu porannym.
"Obecne wyceny banków dyskontują według nas jakby z sektora miało zniknąć na stałe ok. 10 mld zł zysków rocznie. Oznaczałoby to niemal trzykrotny wzrost stawki podatku bankowego" - dodał.
Michał Kubicki
