Rewizja statystyk za wrzesień sprawiła, że (jeszcze?) nie możemy mówić o dwucyfrowej inflacji w strefie euro. W praktyce niewiele to zmienia: tempo spadku siły nabywczej wspólnotowej waluty jest najszybsze w przeszło 20-letniej historii eurolandu.


Inflacja HICP w strefie euro we wrześniu przyspieszyła do 9,9 proc. wobec 9,1 proc. zanotowanych w sierpniu oraz 8,9 proc. w lipcu czy 8,6 proc. w czerwcu i 8,1 proc. w maju - wynika z obliczeń Eurostatu. To oczywiście nowy rekord w przeszło 20-letniej historii istnienia eurolandu. Niemniej jednak szybki szacunek opublikowany pod koniec września mówił o inflacji HICP na poziomie 10%.
To, czy wrześniowy wskaźnik inflacji w strefie euro wzrósł o 9,9% czy 10,1%, nie ma większego znaczenia, choć na pewien czas (zapewne do publikacji odczytu za październik) może poprawiać nastroje decydentów. W niczym nie zmienia to faktu, że tempo utraty siły nabywczej przez euro jest rekordowo szybkie i zapewne nie mieściło się w najczarniejszych snach twórców Europejskiej Unii Monetarnej. Cel inflacyjny Europejskiego Banku Centralnego jest przekroczony 5-krotnie.
Zalewa nas inflacyjna fala
Jeszcze na początku roku inflacja w strefie euro wynosiła ok. 5%, co zresztą już wtedy było rekordowo wysokim poziomem. Później na skutek zachodnich sankcji na Rosję i unijnej „polityki klimatycznej” doszło do kryzysu energetycznego w Europie, co wyniosło inflację HICP do niespotykanych poziomów w przeszło 20-letniej historii unii walutowej. I nikt nie założy się o to, że to już koniec tego trendu.
Wzrost wskaźnika inflacji napędzała drożejąca o 40,7 proc. w skali roku (oraz o 2,9% w porównaniu do sierpnia) energia. Dla porównania, w sierpniu roczna dynamika cen w tej kategorii sięgnęła 38,6 proc., a w czerwcu aż 42 proc. Szybciej niż przed miesiącem rosły ceny żywności, alkoholu i papierosów (o 11,8 proc. wobec 10,6 proc. rdr w sierpniu i 9,8 proc. w lipcu) i dóbr przemysłowych (5,5 proc. wobec 5,0 proc.) Ponownie wzrosła dynamika cen usług (4,3 proc. wobec 3,8 proc.). W danych widać więc tzw. efekty drugiej rundy i „rozlewanie się” inflacji z rynków energii na ceny dóbr trwałego użytku oraz usług, czego nie obserwowaliśmy jeszcze w pierwszych miesiącach roku.
Już w czterech państwach Unii Europejskiej inflacja przekracza 20 proc. W Estonii sięgnęła ona aż 24,1%, na Litwie 22,5%, a na Łotwie 22,4%. Listę „20-procentowców” niedawno uzupełniły Węgry, gdzie rząd odmroził ceny energii. Dwucyfrową roczną dynamikę HICP odnotowano w 18 z 27 krajów UE - wynika z danych Eurostatu. W kilku pozostałych szybko zbliża się ona do 10%. Na inflacyjnej mapie Europy wśród krajów unijnych pozytywnie wyróżniają się Francja (6,2%) i Malta (7,4%) oraz kraje spoza UE: Norwegia (7,7%), Islandia (5,9%) i przede wszystkim Szwajcaria (3,2%), która coraz wyraźniej odstaje od inflacyjnego eurolandu.
Porównując dane z krajów UE, warto pamiętać, że odczyty wskaźników inflacji są obecnie zaburzone przez nadzwyczajne i tymczasowe tarcze antyinflacyjne wprowadzane przez władze poszczególnych państw. Przykładu dostarczyli Niemcy - inflacja za naszą zachodnią granicą przejściowo zwolniła w poprzednich miesiącach po tym, jak władze obniżyły daniny od paliw i wprowadziły tani bilet kolejowy.
Inflacja HICP jest odmienną miarą wzrostu cen od najpopularniejszego i stosowanego przez GUS wskaźnika CPI. O różnicach między wskaźnikami pisaliśmy w artykule „Jak GUS mierzy inflację? Statystycy wyjaśniają”. W skrócie: obie miary stosują nieco odmienny system wag i uwzględniają nieco inny zakres wydatków. Z danych GUS wynika, że we wrześniu inflacja CPI wyniosła w Polsce 17,2 proc. i osiągnęła najwyższy poziom od lutego 1997 roku. Więcej na ten temat piszemy w artykule zatytułowanym: „Mamy inflację ćwierćwiecza. Szybko zmierzamy ku 20%”.



























































