Inflacja w Europie Środkowej nie odpuszcza. Po inflacyjnej niespodziance w Polsce także Węgrzy zaraportowali znaczne przyspieszenie wzrostu cen dóbr konsumpcyjnych.


Ceny dóbr i usług konsumpcyjnych we wrześniu były średnio o 20,1% wyższe niż w analogicznym miesiącu roku ubiegłego – podał węgierski Centralny Urząd Statystyczny (KSH). To rezultat wyższy od oczekiwanych przez ekonomistów 19,4% oraz zdecydowanie wyższy od 15,6% odnotowanych w sierpniu.


To najwyższy odczyt inflacji CPI na Węgrzech od 1997 roku, a więc od ćwierć wieku. W ten sposób węgierska inflacja przebiła wyniki odnotowane w Polsce (17,2%) oraz w Czechach (18%). Warto przy tym pamiętać, że węgierski wskaźnik CPI jest sztucznie zaniżany przez wprowadzone przez rząd w Budapeszcie ceny maksymalne paliw (dla osób posiadających miejscowe tablice rejestracyjne) oraz kilku podstawowych produktów żywnościowych. Faktyczna inflacja, czyli skala utraty siły nabywczej pieniądza, jest nawet wyższa, niż by to wynikało z danych oficjalnych.
Mimo to mocno w górę poszły ceny żywności, które były o 35,2% wyższe niż rok temu. Chleb u naszych Bratanków podrożał o 76%, sery o 68%, nabiał i masło o 66,3%, a margaryna i makarony o ponad 60%. Za tak silne przyspieszenie inflacji odpowiadało jednak zniesienie urzędowych cen energii dla gospodarstw domowych. W rezultacie ceny prądu wzrosły o 28,9%, a gazu ziemnego aż o 121%. Gaz propan-butan stał się droższy o 45%, a drewno opałowe podrożało o 45%.
Szybko rosły ceny we wszystkich kategoriach. Konsumenci płacili o 14,7% więcej za dobra trwałego użytku, o ponad 20% więcej za meble oraz 19,9% więcej za nowe samochody osobowe. Ceny wyrobów alkoholowych wzrosły średnio o 16,5%. Ceny usług poszły w górę o 8,2%, w tym ceny usług taksówkarskich podniosły się o 28,5%, usług remontowych o 22,8%, a stawki w warsztatach samochodowych wzrosły o 20,5%.
Skalę węgierskiej inflacji jeszcze lepiej oddaje miesięczny wzrost wskaźnika CPI, który wyniósł 4,1%. To więcej niż całoroczny cel inflacyjny Narodowego Banku Węgier.
Dodatkowo węgierską inflację nakręca silna deprecjacja forinta. Euro nad Balatonem kosztuje już prawie 430 forintów, czyli więcej niż kiedykolwiek wcześniej. Od początku 2022 roku forint stracił 13,7% względem euro oraz 26% w stosunku do dolara amerykańskiego. Dla porównania, polski złoty osłabił się względem euro o 5,6%, a czeska korona umocniła się o 1,5%.
Dlatego też w ostatnich tygodniach węgierska polityka monetarna „odkleiła” się od wzorca z innych krajów regionu. Pod koniec września Narodowy Bank Węgier (MNB) podniósł stopę referencyjną o kolejne 125 pb., do najwyższego od lutego 2000 r. poziomu 13 proc. Skala podwyżki była wyższa niż przed miesiącem i niż oczekiwali analitycy (100 pb.). Tymczasem władze monetarne Czech i Polski utrzymały stopy bez zmian, sugerując zakończenie cyklu podwyżek.
KK