Prezes NBP Adam Glapiński komentuje ostatnią decyzję Rady Polityki Pieniężnej ws. stóp procentowych. Początek roku może być jeszcze bolesny z powodu wysokiej inflacji, a na pocieszenie przewiduje termin, kiedy inflacja zacznie szybko spadać. Glapiński podkreślił, że "obecny poziom stóp procentowych RPP uważa za optymalny".


Zgodnie z oczekiwaniami analityków RPP w środę utrzymała stopę referencyjną na poziomie 6,75 proc. Pozostałe stopy procentowe banku centralnego również nie zostały zmienione. Tradycyjnie dzień po ogłoszeniu decyzji głos zabrał prezes NBP.
Stwierdził on, że "w styczniu i lutym 2023 r. ceny mogą jeszcze rosnąć w związku ze zmianą cen regulowanych". Rząd robi wszystko, co może, aby ten wzrost był jak najmniejszy, niemniej pewien wzrost musi nastąpić" - oświadczył Glapiński.
Jego zdaniem ingerencja państwa w mechanizmy rynkowe powinna być delikatna, prowadzona z wyczuciem i jak najkrócej. "W Polsce właśnie tak postępuje zarówno NBP, jak i rząd" - zaznaczył. Jak przypomniał, na Węgrzech rząd zamroził ceny paliw, a po kilku miesiącach nastąpiła dezorganizacja, zmuszająca rząd do odblokowania tych cen. "Prawdopodobnie Węgry staną się krajem z najwyższą inflacją w UE" - ocenił Glapiński.
Odnosząc się do wysokich cen, m.in. żywności zrobił to w dość osobliwy sposób. "Wziąłem notes, długopis, poszedłem do najbliższych sklepów i się bardzo zdziwiłem, wbrew niektórym stacjom telewizyjnym, nieposiadanych przez kapitał polski, cena chleba jest o wiele niższa, niż tam się cały czas informuje, cena masła jest o wiele niższa i tak dalej. Warto to zrobić. My to robimy to też w Warszawie, ale oczywiście robimy badania na terenie całej Polski" - mówił prezes Glapiński.
Po raz kolejny Adam Glapiński porównał inflację do płaskowyżu - "obecna inflacja jest bardzo wysoka. Ale to jest cały czas płaskowyż, czyli są górki, są dołki, ale nie ma tu gwałtownego pięcia się w górę"
"Spodziewamy się, że od końca pierwszego kwartału 2023 r. inflacja zacznie systematycznie i szybko spadać" - dodał prezes NBP.
"Wszystkie projekcje, także międzynarodowe, te znaczące, instytucji międzynarodowych pokazują, że na koniec przyszłego roku zejdziemy do inflacji jednocyfrowej – między 6 a 9 proc. Na tyle, na ile się nie zmienią inne okoliczności. Jak się coś zmieni na niekorzyść, to oczywiście będzie inaczej” - powiedział Glapiński.
Jak ocenił, sytuacja na całym świecie "robi się powoli dezinflacyjna". "Spada tempo wzrostu gospodarczego, inflacja jeszcze utrzymuje się na bardzo wysokich poziomach, ale też będzie spadać" - mówił prezes NBP.
Adam Glapiński nie zapomniał także o inflacji bazowej. Również w tym przypadku przewiduje on spadki. "Już w przyszłym roku inflacja bazowa zacznie spadać. Producenci będą mieli coraz mniejsze pole do podnoszenia cen" - ocenił. Jak dodał, NBP nie zakłada, że ten spadek zatrzyma się na jakimś poziomie, ale - jak zauważył - będzie to oznaczać również spadek aktywności gospodarczej. Nie powinno to jednak spowodować wzrostu bezrobocia w Polsce - powiedział.
Przeczytaj także
"Wysokość inflacji bazowej nie budzi na razie specjalnego niepokoju" - podkreślił Glapiński. Jak zaznaczył, z szacunków NBP wynika, że obecnie ok. 60 proc. inflacji jest generowanych przez czynniki zewnętrzne, a ok. 40 proc. wewnątrz kraju - dodał.
"W miarę upływu czasu coraz większa część inflacji jest generowana wewnątrz Polski i NBP uderza właśnie w tę część. Zmniejszając siłę nabywczą i zmniejszając kredyt uderzamy w inflację bazową" - stwierdził prezes NBP. Jak dodał, oznaczać to będzie spadek popytu. "Popyt się skurczy, luka popytowa zostanie domknięta" - ocenił.
Glapiński podkreślił także, że „obecny poziom stóp Rada Polityki Pieniężnej uważa za optymalny. Poziom 6,75 proc. uważamy za optymalny, to poziom, który silnie zmroził koniunkturę, praktycznie do minimum zmniejszyliśmy ilość udzielanych kredytów hipotecznych, kredyt konsumpcyjny także został mocno ograniczony”.
Natomiast na pytanie, czy to koniec cyklu podwyżek stóp procentowych, prezes NBP odpowiedział, że "RPP nie podjęła decyzji o zakończeniu cyklu podwyżek stóp procentowych, nadal jesteśmy w stanie zawieszenia".
Decyzja o formalnym zakończeniu cyklu podwyżek stóp jest ewentualnie możliwa po zapoznaniu się RPP z marcową projekcją inflacji - powiedział w trakcie konferencji prasowej prezes NBP Adam Glapiński.
"Projekcja marcowa bardzo dużo nam powie. Mam nadzieję, że ona pokaże gasnącą inflację, (...) że będziemy przekonani, że wreszcie jesteśmy na tym spadku inflacji trwałym i wtedy dyskusja w Radzie będzie, (...) czy już zakończyć cykl podwyżek, ale czy to nastąpi, (...) między projekcjami wypowiadamy się ostrożnie" - dodał.
Jak zauważył, rynki wyceniają w coraz większym stopniu rosnące prawdopodobieństwo spadku stóp procentowych w ostatnim kwartale przyszłego roku. Zastrzegł, że sam tego nie zapowiada. "Obserwujemy cały czas sytuację, jaka będzie" - dodał.
Prezes NBP: ws. kredytów frankowych powinno pojawić się orzecznictwo SN
Ws. wyroków dotyczących kredytów frankowych mamy stan pewnego chaosu; Sąd Najwyższy ustabilizowałby jakość linię orzecznictwa - ocenił w czwartek prezes NBP Adam Glapiński. Dodał, że kilka banków może mieć problem z kredytami frankowymi.
Według szefa Narodowego Banku Polskiego orzecznictwo sądów co do kredytów bankowych "nie bardzo się ustabilizowało" i jest trudne do przewidzenia. Przyznał, że zmienia się ono w niekorzystny sposób dla banków, a bardziej korzystny dla kredytobiorców.
Zdaniem Adama Glapińskiego ws. kredytów frankowych "mamy stan pewnego chaosu". "Nie wyobrażam sobie jak w cywilizowanym kraju może być taka sytuacja, że Sąd Najwyższy w tej sprawie jest niemy, ale TSUE też" - powiedział.
Według szefa NBP "Sąd Najwyższy ustabilizowałby jakoś linię orzecznictwa", ponieważ sądy okręgowe wydają wyroki "od Sasa do Lasa".
Glapiński przyznał, że jest kilka banków "zapakowanych" kredytami frankowymi" i w związku z tym różne problemy mogą się w przyszłości pojawić. "To nie jest jeszcze w tej chwili problem. To nie jest coś czym trzeba teraz się tak niepokoić, ale narastający problem, on się jakoś pojawi" - wskazał dodając, że liczy na to iż wówczas problem inflacji "nie będzie doskwierał".
"Nasz system bankowy jest doskonale stabilny. Jest bardzo zdrowy i stabilny. Natomiast te zmieniające się parametry stawiają banki w bardzo trudnej sytuacji" - dodał.
Szef NBP ocenił ponadto, że wygaszanie wakacji kredytowych, będzie ważnym elementem zacieśnienia polityki pieniężnej.
"Na RPP zwracaliśmy na to uwagę, te urlopy (wakacje kredytowe - PAP) wygasają w przyszłym roku przede wszystkim. To wygaszanie (...) to, że one ponownie będą musiały być spłacane w kolejnym roku, to będzie bardzo ważny elementy zacieśnienia. To znowu z rynku sporo środków zostanie wypompowanych w spłatę tych kredytów. Można powiedzieć paradoksalnie, że jakaś podwyżka stóp proc. następuje, czy zacieśnienie sytuacji pieniężnej, z tego tytułu, że urlopy się kończą" - powiedział Glapiński. (PAP)
autor: Michał Boroń, Ewa Wesołowska
mick/ ewes/ drag/
Odnosząc się do ostatnich danych gospodarczych, Glapiński powiedział, że "w Polsce nie przewidujemy recesji, ale może się zdarzyć, że zejdziemy do tempa wzrostu PKB do około zera. Przewidujemy w naszych projekcjach, że będzie to 0,7 proc., ale składa się na to wiele czynników" - stwierdził Glapiński.
"Cały czas nasz PKB, nasz dochód narodowy rośnie, gospodarka się rozwija, bezrobocia nie ma, wprost przeciwnie (...), nie ma bankructw. Można powiedzieć, że na tle krajów europejskich, unijnych sytuacja Polski ekonomiczna i finansowa jest wyjątkowa dobra" - dodał.
Jak dodał, koniunktura w całym świecie wysokorozwiniętych krajów demokratycznych się pogarsza, tempo wzrostu PKB spada, a w wielu krajach sytuacja zmierza w kierunku recesji. "W szczególności u najważniejszego partnera gospodarczego Polski - w Niemczech z dużym prawdopodobieństwem przewidywana jest recesja" - zaznaczył.
W przekonaniu prezesa NBP Polska gospodarka pozostaje jednak w dobrej kondycji i powinna poradzić sobie lepiej niż inne kraje Europy. "Teraz jest sytuacja spowolnienia, która obejmuje wszystkie kraje, ale nie zmienia to faktu, że w ciągu najbliższej dekady przeciętne PKB na mieszkańca mierzone według siły nabywczej w Polsce może osiągnąć poziom Francji" - powiedział.
JM/PAP