Wizja konieczności zapłaty wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału mogła zniechęcać kredytobiorców „frankowych” do pozywania banków. Jeśli TSUE rozstrzygnie dylemat po myśli konsumentów, banki może czekać kolejna fala sporów.


Oczy kredytobiorców „frankowych” po raz kolejny będą zwrócone w kierunku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Na 12 października 2022 r. instytucja zaplanowała rozprawę, w której pod lupę zostanie wzięte pytanie zadane przez Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia. Dotyka ono chyba najbardziej mglistej w tej chwili kwestii – finansowych konsekwencji uznania umowy kredytowej za nieważną od początku.
Przeczytaj także
– Aktualnie w polskich sądach powszechnych toczą się procesy przeciwko kredytobiorcom, w których banki domagają się opłat za korzystanie z kapitału. Do tej pory jednak żaden z sądów nie opowiedział się po stronie banków. Powództwa są jednogłośnie przez sądy oddalane, chociaż należy przyznać, że o kształtowanej linii orzeczniczej nie można mówić. Zapadłe wyroki w zdecydowanej większości to wyroki nieprawomocne – wskazują adw. Kacper Rożek oraz Andrzej Zarzecki, członek zarządu Kancelarii Prosperitas.
– Sprawa opłat za korzystanie z kapitału jest stosunkowo młoda – pierwsze pozwy zostały złożone u schyłku ubiegłego roku. Średnio takie sprawy mogą trwać nawet kilka lat, a dołożywszy zawieszenie postępowania na wniosek banku – nawet i dłużej – dodają eksperci.
Sprawa oznaczona jako C-520/21 trafiła do TSUE w sierpniu 2021 r. Warszawski sąd zdecydował się na zadanie pytania trybunałowi przy okazji pozwu wytoczonego Bankowi Millennium przez Arkadiusza Szcześniaka, prezesa znanego frankowcom Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu.
Co to jest pytanie prejudycjalne?
Pytanie zadane Trybunałowi Sprawiedliwości Unii Europejskiej ma charakter pytania prejudycjalnego. Oznacza to, że sąd krajowy jeszcze przed wydaniem orzeczenia zwraca się do TSUE z wnioskiem o dokonanie wykładni prawa unijnego (w tym wypadku tzw. dyrektywy konsumenckiej 93/13). Jednocześnie postępowanie krajowe zostaje wówczas zawieszone.
Celem instytucji pytania prejudycjalnego jest nie tylko rozstrzygnięcie wątpliwości interpretacyjnych, ale także zapewnienie jednolitości orzecznictwa. Orzeczenie TSUE wiąże sąd krajowy zadający pytanie, a także sądy w kolejnych instancjach zajmujące się sprawą. Wskazówki zawarte w rozstrzygnięciu trybunału powinny być stosowane przez sądy krajowe, również w sprawach będących już w toku.
Jakie pytanie zadano TSUE?
Kwestia rozstrzygana przez TSUE odnosi się do etapu następującego po uznaniu umowy kredytowej za nieważną. Pytanie brzmi następująco:
„Czy art. 6 ust. 1 i art. 7 ust. 1 dyrektywy Rady 93/13/EWG z dnia 5 kwietnia 1993 r. w sprawie nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich 1, a także zasady skuteczności, pewności prawa i proporcjonalności należy interpretować w ten sposób, że stoją one na przeszkodzie wykładni sądowej przepisów krajowych, zgodnie z którą w przypadku uznania, że umowa kredytu zawarta przez bank i konsumenta jest od początku nieważna z powodu zawarcia w niej nieuczciwych warunków umownych, strony oprócz zwrotu pieniędzy zapłaconych w wykonaniu tej umowy (bank - kapitału kredytu, konsument - rat, opłat, prowizji i składek ubezpieczeniowych) oraz odsetek ustawowych za opóźnienie od chwili wezwania do zapłaty mogą domagać się także jakichkolwiek innych świadczeń, w tym należności (w szczególności wynagrodzenia, odszkodowania, zwrotu kosztów lub waloryzacji świadczenia) z tytułu tego, że:
- spełniający świadczenie pieniężne został czasowo pozbawiony możliwości korzystania ze swoich pieniędzy, przez co utracił możliwość zainwestowania ich i osiągnięcia dzięki temu korzyści,
- spełniający świadczenie pieniężne poniósł koszty obsługi umowy kredytu i przekazania pieniędzy drugiej stronie,
- otrzymujący świadczenie pieniężne odniósł korzyść polegającą na tym, że mógł czasowo korzystać z cudzych pieniędzy, w tym mógł je zainwestować i dzięki temu uzyskać korzyści,
- otrzymujący świadczenie pieniężne czasowo miał możliwość korzystania z cudzych pieniędzy nieodpłatnie, co byłoby niemożliwe w warunkach rynkowych,
- wartość nabywcza pieniędzy spadła na skutek upływu czasu, co oznacza realną stratę dla spełniającego świadczenie pieniężne,
- czasowe udostępnienie pieniędzy do korzystania może zostać potraktowane jako spełnienie usługi, za którą spełniający świadczenie pieniężne nie otrzymał wynagrodzenia?”
Warto zwrócić uwagę na fakt, że pytanie odnosi się do ewentualnych roszczeń „w obie strony”, czyli również żądań kredytobiorcy. Może zatem dotyczyć przypadków, w których klient np. spłacił w trakcie trwania umowy uznanej za nieważną kwotę przewyższającą wypożyczony kapitał (inaczej – bank korzystał z jego środków bezumownie).
Jaka odpowiedź jest oczekiwana?
Instytucje stojące w Polsce na straży praw konsumentów od dawna prezentowały stanowisko, że bankom nie przysługuje prawo do żądania wynagrodzenia za udostępnienie kapitału. Takie uwagi przedstawił m.in. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz Rzecznik Finansowy, a także Rzecznik Praw Obywatelskich. Ich zdaniem dopuszczenie takiej możliwości oznaczałoby, że bank wprowadzający do umowy klauzule niedozwolone nie zostałby w praktyce za taki krok ukarany. Trudno byłoby także mówić o odstraszającym efekcie uznania umowy za nieważną, jeśli kredytodawca i tak uzyskałby z jej tytułu korzyści ekonomiczne.
Stanowisko rządu w sprawie toczącej się przed TSUE znane jest tylko z nieoficjalnych doniesień. Ma ono również prokonsumencki wydźwięk. Inaczej na sprawę patrzą jednak Komitet Stabilności Finansowej oraz Komisja Nadzoru Finansowego, które upatrują w braku możliwości odzyskania przez banki poniesionych kosztów zagrożenia dla bezpieczeństwa sektora. Związek Banków Polskich na 12 października zaplanował konferencję poświęconą orzeczeniu trybunału.
Prawnicy komentują – brak podstaw prawnych
Prawnicy reprezentujący kredytobiorców w sądach powszechnie wyrażają opinię, że TSUE przychyli się do racji konsumentów. Argumenty za takim podejściem wskazują adw. Kacper Rożek oraz Andrzej Zarzecki, członek zarządu Kancelarii Prosperitas.
„Banki żądają dodatkowych opłat w przypadku uznania przez sąd umowy za nieważne. Istnieją jednak przypadki, w których banki domagają się opłat, mimo że nie zapadły jeszcze wyroki stwierdzające nieważność umowy kredytowej (same wskazują zatem na nieważność umów, zanim uczyni to sąd, mimo że w innym postępowaniu kwestionują zarzuty kredytobiorcy pod tym kątem). Banki niestety nie wiedzą same, jak miałyby być liczone wspomniane opłaty. Składają własne propozycje, niemniej jednak w większości spraw przerzucają sposób ustalania tych opłat na biegłych sądowych, a w konsekwencji na same sądy. To działanie całkowicie niepożądane i niedopuszczalne. Brak jest podstawy prawnej dla dochodzenia tzw. wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału kredytu. Wbrew narracji banków kredytobiorcy nie pozostają wobec banku bezpodstawnie wzbogaceni. Bank odzyska swój kapitał, który wypłacił im w wyniku nieważnej umowy, a kredytobiorcy odzyskają swoje środki wpłacone do banku. Kredytobiorcy wreszcie nigdy nie ‘korzystali’ z kapitału, a ‘skorzystali’ z niego wyłącznie jednorazowo, finansując cel mieszkaniowy. Poza tym kredytobiorcy nie czynili tego w celach inwestycyjnych – w przeciwieństwie do banków, które środkami pochodzącymi od kredytobiorców na co dzień obracają, zarabiając na tym”.